Czy Barbie to wciąż „dziewczyna taka jak Ty”? [recenzja OST]
Arkadiusz Kajling | 2023-10-06Źródło: Informacja prasowa
Dwa miesiące temu na ekrany kin wszedł aktorski film o najsłynniejszej lalce świata, napisany przez Noaha Baumbacha („Margot jedzie na ślub”) i wyreżyserowany przez Gretę Gerwig („Male kobietki”). Produkcja już od długiego czasu znajdowała w planach wytwórni Warner Bros., która zamierzała wraz z firmą Mattel przenieść po raz pierwszy na duży ekran postać wykreowaną w 1959 roku przez Ruth Handler i dostosować jej nadszarpnięty przez lata wizerunek do wymogów współczesnej publiczności. Lipcowa premiera kinowa to jednak nie debiut aktorski Barbie – jej bogata filmografia obejmuje niskobudżetowe przedsięwzięcia kierowane do TV czy pełnometrażowe bajki wyłącznie na rynek domowy kaset VHS i płyt DVD, które z pewnością pamiętają dziś dorosłe fanki długonogiej fashionistki. Przez ponad sześć dekad słynna amerykańska zabawka skierowana do dziewczynek zmieniała się wraz z upływem czasu, zarówno pod względem wizualnym, przekazywanych wartości jak i muzycznego tła, które towarzyszyło jej przygodom – wystarczy porównać najnowszy soundtrack do „filmowego” albumu Barbie z 2004 roku obejmującego muzykę z pierwszych czterech komputerowych animacji, by zrozumieć jak wielka dzieli je przepaść. W jednej z piosenek z „Księżniczki i żebraczki” jej bohaterka śpiewa, że jest „dziewczyną, taką jak Ty” – czy po dwudziestu latach obejmujących metamorfozę plastikowej lalki i rebranding firmy ta niegdyś popularna wśród najmłodszych fraza wypowiadana przez księżniczkę Anneliese w stronę prostej dziewczyny „z ludu” ma wciąż rację bytu?

Do stworzenia pełnometrażowych filmów z udziałem Barbie firma Mattel została niejako zmuszona – w latach 80. ubiegłego wieku popyt na lalki zaczął znacząco spadać, a sprzedaż zaczęła się załamywać, gdy MGA Entertainment wprowadziło na rynek swoją linię produktów o nazwie Bratz, których wyseksualizowany image kontrastował z cnotliwym i niewinnym wizerunkiem oferowanym przez Barbie. Po sukcesach na polu gier wideo w latach 90. ubiegłego wieku Mattel dostrzegł coraz prężniej rozwijający się rynek kina domowego i w 2001 roku przystąpił do kontrofensywy, która zakładała wypuszczenie linii lalek wzorowanych na produkcjach CGI skierowanych wyłącznie na nośniki VHS i DVD (a od 2013 roku też i Blu-ray) – filmy te oparto na istniejących już baśniach, produkcją animacji miało zająć się kanadyjskie studio Mainframe Entertainment (znane z ich pierwszego direct-to-video „Kacper straszy w Boże Narodzenie”), natomiast oryginalne pomysły są dziełem Elise Allen, która odpowiada za serię „Fairytopia”. Cała pierwsza dekada to w większości adaptacje znanych baśni począwszy od klasycznej powieści Hoffmana „Dziadek do orzechów”, poprzez „Roszpunkę” i „Dwanaście tańczących księżniczek” braci Grimm, aż po „Opowieść wigilijną” Dickensa i bijącą rekordy popularności ekranizację „Księcia i żebraka” Twaina, która doczekała się jeszcze jednego remake’u pt. „Księżniczka i piosenkarka” z 2012 roku. Mimo wątpliwej jakości efektów specjalnych w produkcje komputerowe wkładano wiele serca, wiele z nich zostało zainspirowane tańcem klasycznym, a do udziału w ich tworzeniu zaproszono tancerzy z New York City Ballet.

Według słów producentki Jennifer Twiner McCarron (która sama czuwała nad efektami specjalnymi) firmie Mattel zależało, by już w pierwszym filmie Barbie miała bardzo delikatny, ale i charakterystyczny design, który nie miał przypominać plastikowej lalki – zupełnie inny, niż zaprezentowany w 1999 roku w drugiej odsłonie serii „Toy Story” Pixara, gdzie postać stworzona przez Ruth Handler zalicza krótki epizod. Filmowcy poświęcili wiele czasu na animację włosów Klary, którą poprzedziły liczne testy odbicia i rozproszenia światła oraz padania cienia – podobny problem z ruchem włosów napotkali animatorzy Disney przy tworzeniu „Zaplątanych” dekadę później. „Barbie w Dziadku do orzechów” wykorzystuje muzykę z baletu Piotra Czajkowskiego, a do poszczególnych sekwencji tanecznych użyto techniki „motion capture” – w tym celu artyści spędzili cały tydzień z tancerzami z New York City Ballet, by jak najdokładniej oddać ich ruchy w końcowej animacji, otrzymując niemalże rotoskopiczny wygląd. Praca zajęła dwudziestu dwóm animatorom zaledwie cztery miesiące, a efekt okazał się komercyjnym sukcesem – pierwszy direct-to-video z Barbie sprzedał się w ciągu jednego roku w aż 3,5 milionach egzemplarzy i wygenerował przychód w postaci 150 milionów dolarów (wliczając również sprzedaż lalek), zdobywając nawet „Video Premiere Award” za najlepszą animację debiutującą na małym ekranie i stając się drugą najbardziej popularną animacją w USA w 2001 roku. Mattel od razu przystąpiło do realizacji kolejnych projektów, rozpoczynając w ten sposób popularną franszyzę, tworząc praktycznie hit za hitem, by w końcu wyprodukować swój pierwszy w historii musical.

To właśnie dzięki sukcesowi „Księżniczki i żebraczki” zawdzięczamy recenzowany album, który rozpoczynają piosenki z tegoż musicalu luźno opartego na powieści Marka Twaina z 1881 roku i po raz pierwszy nie powiązanego ze światem fantasy. Utwory zostały skomponowane przez Megan Cavallari, Roba Hudnuta i Amy Powers, z której usług Mattel skorzystało później jeszcze kilkukrotnie przy tworzeniu oryginalnych melodii. Trzeba przyznać, że soundtrack świetnie sprawdza się jako muzyczna produkcja dla dzieci, przypominając trochę animacje Disneya z lat 90. ubiegłego wieku, czy chociażby „Anastazję” 20th Century Fox, których ścieżki dźwiękowe wypełnione były muzyką od początku, aż po napisy końcowe – nie inaczej jest w przypadku filmu Barbie z 2004 roku, który zawiera dwanaście utworów, wliczając w to wstęp oraz kilka repryz. Biorąc przykład ze swoich poprzedników, obowiązkowym punktem na soundtracku jest tzw. „villain song”, czyli piosenka Czarnego Charakteru – w tym przypadku jest to „How Can I Refuse” wykonywana przez Premingera, zakończona ciut przerysowanym złowieszczym i szyderczym śmiechem.

Skomponowanie score’u powierzono Arnie’mu Rothowi, który dzięki współpracy z Mattel został w 2007 roku nominowany do nagrody Emmy (za piosenkę „Shine” z „Barbie i 12 Tańczących Księżniczek”). Amerykański kompozytor udźwiękowił wszystkie osiem pierwszych filmów ze słynną lalką i jego propozycje usłyszymy w dalszej części soundtracka – razem ze słynnymi orkiestrami London Symphonic Orchestra oraz Czech Philharmonic Orchestra w ich wykonaniu znajdziemy motywy z baletów Piotra Czajkowskiego pt. „Dziadek do Orzechów”, czy „Jezioro Łabędzie”, a także oryginalne tematy instrumentalne z „Roszpunki” i piosenki w interpretacji m.in. Samanthy Mumby, Becky Taylor i Jessiki Brown, która wykonuje wzruszającą kołysankę „Constant As The Stars Above”. Niewyszczególnione na płycie, ale słyszane w filmach są też takie kompozycje muzyki klasycznej, jak fragment 9. Symfonii Antonina Dvoraka pt. „From The New World”, czy „Volte” z „Terpsichore” niemieckiego kompozytora Michaela Praetoriusa. Płyta z muzyką do pierwszych filmów z Barbie to doskonałe wprowadzenie do świata tańca i muzyki klasycznej dla najmłodszych pociech, które być może pozwoli im odkryć i rozwinąć swoje pasje.

WYDANIE CD

Soundtrack „Barbie Sings! The Princess Movie Song Collection” został wydany w 2004 roku przez studio Koch Records na licencji od firmy Mattel jedynie w USA i Kanadzie w plastikowym pudełku typu „jewelcase”. Na płycie umieszczono dwadzieścia dwie ścieżki, z czego pierwsze dwanaście to piosenki w języku angielskim z „Księżniczki i żebraczki”, reszta to tematy i utwory z napisów końcowych z trzech pierwszych filmów z Barbie – po trzy z „Dziadka do Orzechów” i „Roszpunki” oraz cztery z „Jeziora Łabędziego”. Na tyle pudełka umieszczono też okładki wydań DVD z których pochodzą poszczególne utwory, by łatwiej było nam je połączyć z konkretnym filmem. Dołączona do wydania książeczka zawiera aż 28 stron, na których znajdziemy zdjęcia z wszystkich czterech animacji oraz słowa piosenek w języku angielskim, a także reklamę pozostałych wydań DVD z serii. Fakt istnienia wydania fizycznego na pewno docenią miłośnicy muzyki filmowej i audiofile, gdyż płyta kompaktowa CD-Audio to standard bezstratnego cyfrowego zapisu dźwięku – dlatego też ten nośnik trwa w niezmienionej od czterdziestu lat formie do dziś, ciesząc uszy bardziej wymagających słuchaczy.

Niebywały sukces filmu Grety Gerwig, który cały czas na siebie zarabia i stał się najbardziej dochodowym filmem Warner Bros w tym roku potwierdził tylko fakt, że plastikowa lalka stworzona w 1959 roku przez Ruth Handler ciągle znajduje się w topce najbardziej popularnych zabawek dla dziewczynek, co dodatkowo uwypukliła seria komputerowo animowanych bajek z Barbie. Zapoczątkowana w 2001 roku franczyza jest dziś jedną z najbardziej popularnych serii (często określanej jako „Barbie Cinematic Universe”) dzięki między innymi oryginalnym piosenkom i popularnym motywom ze słynnych baletów. Po sukcesie „Księżniczki i żebraczki” firma Mattel w 2004 roku postanowiła wydać album z muzyką, który zbiera znane melodie z pierwszych czterech animacji i schludnie prezentuje je w formie jednodyskowego soundtracku, który z przyjemnością i nostalgią przypomni sobie poprzednie pokolenie dziewczynek – często dziś już matek, które być może będą nucić te nieco zapomniane piosenki jako kołysanki do snu swoim pociechom, odkrywając przed nimi urok starszych produkcji z najsłynniejszą lalką świata jeszcze zanim ta postanowiła odwiedzić prawdziwy świat.

Recenzowane wydanie zakupicie w sklepie cd-dvd-vinyl.