duża fotografia filmu Wonka
Miniatura plakatu filmu Wonka

Wonka

2023 | USA, Wielka Brytania | Przygodowy, Komedia, Familijny, Fantasy, Musical | 113 min

Wonka: Fabryka przyjemności [recenzja Blu-ray]

Arkadiusz Kajling | 22-03-2024
Gdy w październiku 2016 roku studio Warner Bros. zakupiło prawa do postaci Willy’ego Wonki po prawie rocznej batalii, w głowach miłośników fantazyjnego świata wytworzonego przez Roalda Dahla i fanów obu kinowych ekranizacji pojawiło się pytanie: czy rzeczywiście potrzebujemy jeszcze jednego filmu i remake’u o przygodach ekscentrycznego cukiernika, skoro istnieją już dwie doskonałe, acz różniące się od siebie adaptacje tej samej klasycznej powieści z 1964 roku – na dodatek wyprodukowane już przez tę samą wytwórnię? Na szczęście włodarze Warner Bros. bardzo szybko doprecyzowali, że chodzi o prequel dotyczący zdarzeń z przeszłości ekstrawaganckiego chocolatier, opętanego fanatyczną wręcz miłością do wszelkich słodkości, jeszcze zanim został właścicielem olbrzymiej fabryki czekolady – studio miało nadzieję, że widowisko mogłoby zapoczątkować nową (czytaj „dochodową”) serię i być pierwszą częścią odnowionej franczyzy poświęconej tej kultowej i uwielbianej zarówno przez dorosłych, jak i dzieci postaci. W dobie wszechobecnych „origin story” taka decyzja nie powinna dziwić, tym bardziej, że wytwórnia Warner Bros. już dekadę temu stworzyła sceniczny spektakl, a jego musicalowa konwencja przypadła do gustu teatralnej publiczności. Od strony technicznej mamy zatem wszystkie składniki, które w połączeniu powinny zasmakować kinomaniakom w idealnym wręcz świątecznym okresie, gdy nasz wzrok przyciąga wszystko, co związane z wymyślnymi, czekoladowymi smakołykami. Ale by sprzedać klientom swój wyrób potrzeba czegoś jeszcze – doświadczonego rzemieślnika, który potrafi włożyć całe serce w swoją pracę i zaprezentować każdy wyrób jako dzieło życia, przekonując nas o jego wyjątkowości. Tym fachowcem okazał się Paul King, który niczym Midas (też król!) zdołał zamienić płynną czekoladę w najszczersze złoto.
 
Willy Wonka to aspirujący magik, pomysłowy wynalazca i ambitny cukiernik, którego poznajemy w momencie, gdy przybywa do Europy, by założyć sklep z czekoladą w sławnym gastronomicznym pasażu The Galeries Gourmet, gdzie swoje punkty mają najbardziej znani chocolatier w kraju. Chłopak przybywa z wielkimi marzeniami, ale z limitowanymi funduszami, które kończą mu się jeszcze tego samego dnia – życie w wielkim mieście to spory wydatek dla młodego wizjonera, dlatego na początek znajduje sobie zakwaterowanie w podrzędnym pensjonacie prowadzonym przez panią Skrobicz i jej niezbyt rozgarniętego pomocnika Bielarza. By opłacić niewielki czynsz Willy od razu przystępuje do pracy i w głównym hallu galerii prezentuje przypadkowym przechodniom przysmak, którego jeszcze nigdy w swoim życiu nie próbowali – autorską „czekolatę”, misternie stworzoną ze składników pochodzących z najbardziej egzotycznych miejsc na Ziemi, po skosztowaniu której adorator tej słodkiej praliny wypełniony niebiańskim upojeniem poszybuje aż do bram nieba! Ten spektakl przykuwa uwagę trzech uznanych cukierników – Szlagwarta, Wściubnosa i Figielcukiera, którzy jednogłośnie oznajmiają zgromadzonemu tłumowi, że wyroby cukiernicze Wonki to… najgorsza czekolada, jaką kiedykolwiek mieli nieprzyjemność się raczyć! Na miejscu szybko zjawia się policja, która konfiskuje dzienny zarobek młodzieńca – w końcu sprzedaje czekoladę bez sklepu, a więc łamie prawo miejscowej społeczności. Zrezygnowany powraca do pensjonatu pani Skrobicz, gdzie napotyka tylko więcej kłopotów – okazuje się, że Willy podpisał kontrakt, który zawierał dodatkowo płatne usługi, więc od tej pory będzie musiał odpracować swój dług jako pomocnik w pralni. Na miejscu poznaje sierotę Nitkę z którą z mety się zaprzyjaźnia – z jej pomocą opracowuje plan ucieczki z więzienia, odkrywając przy okazji czekoladowy kartel; cukiernicy to w rzeczywistości biznesmeni, którzy mają w kieszeni lokalną policję i nie dopuszczą, by w ich rejonie pojawiła się jakakolwiek konkurencja – a już na pewno nie taka, która mogłaby wywrócić ich biznesy do góry nogami i są gotowi utopić przeciwnika w morzu czekolady. I to dosłownie!
 
Premiera najnowszego filmu Paula Kinga przypadła chyba w najlepszym możliwym okresie – w czasie świąt Bożego Narodzenia, gdy poszukujemy w kinowym repertuarze propozycji lekkich i przyjemnych w odbiorze, na które możemy udać się z całą familią, by miło wspólnie spędzić czas w rodzinnym gronie i wprowadzić się w świąteczny nastrój. „Wonka” oferuje nam właśnie takie doznania – mamy słodycze, zwierzęta, śnieg i okazję do wspomnień oraz wzruszeń, a wszystko przy akompaniamencie wpadających w ucho oryginalnych piosenek. Pięć lat wcześniej w tym samym czasie zadebiutowała „Mary Poppins powraca”, której recepta na sukces składała się z podobnych składników – Willy Wonka posiada jednak coś, czego surowa brytyjska niania z postedwardiańskiej epoki nie miała, by wręcz natychmiastowo przykuć naszą uwagę: czekoladę, która działa na wszystkie nasze zmysły i pobudza dziecięcą wyobraźnię. Nie dziwi zatem kapitulacja kinomaniaków, którzy tłumnie ruszyli do kin – w końcu wirtualne kalorie nie tuczą. Temu słodkiemu wyrobowi nie mogli się zresztą oprzeć także ekranowi protagoniści na przestrzeni lat: Forresta Gumpa kojarzymy przecież z bombonierką pralin i sławnym już hasłem (do tej sceny zresztą nawiązują też główna para w produkcji „Adam” z 2009 roku), bohaterka „Długo i szczęśliwie” Marguerite, która po raz pierwszy w życiu zaznaje smaku czekolady określa ją mianem „bezwzględnie grzesznej”, w jednym z obrazów Lasse Hallstroma wszyscy mieszkańcy miasteczka ulegają czarowi czekoladek przygotowywanych przez Vianne, natomiast w innym filmie opartym również na książce Roala Dahla pt. „Matylda” pudełko pralinek kojarzy się pannie Honey z ciepłem rodzinnego domu i wspomnieniami o kochanym ojcu.
 
Bycie filmożercą ekranowych słodkości idzie jednak w parze z byciem łasuchem w prawdziwym życiu – z badania przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia wynika, iż aż 96 % Polaków kupuje słodycze, a połowa z nas sięga po nie bez specjalnej okazji: kobiety sięgają po nie w celu poprawy nastroju, mężczyźni traktują je jako przekąski dodające energii. Mamy jednak wspólny mianownik: naszym ulubionym przysmakiem jest niezaprzeczalnie czekolada. Z czego wynika jej wysoka popularność wśród naszych rodaków? Być może z prostego faktu, że jest obecna w naszym życiu od pokoleń. Czekoladę uwielbiał na pewno Król August III, który prowadził bardzo uregulowany tryb życia – podobno codziennie wstawał o trzeciej nad ranem, wypijał filiżankę nieprzyzwoicie intensywnej czekolady i siadał za biurkiem naładowany świeżą energią i słodką przyjemnością, by czytać depesze i dokumenty nadesłane poprzedniego dnia. Przepadał za nią także ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski – w zbiorach Uniwersytetu Jagiellońskiego znajduje się tabliczka czekolady wykonana prawdopodobnie przez królewskiego cukiernika Jana Rychtera podczas pobytu króla w Krakowie w 1787 roku. A przecież to wszystko anegdotki tylko z naszego kraju. Jean Antheleme Brillat-Savatin, autor słynnej „Fizjologii smaku” stwierdził krótko: „dziewięć na dziesięć osób mówi, że uwielbia czekoladę. Dziesiąta kłamie”. Warto wspomnieć, że powieści Roalda Dahla wciąż inspirują kolejnych filmowców – na przestrzeni ostatnich lat otrzymaliśmy nowe wersje „BFG”, „Wiedźm”, czy „Matyldy”, co tylko dowodzi jak wielką popularnością cieszą się historie brytyjskiego pisarza, który ćwierć wieku po śmierci dalej pobudza wyobraźnie kolejnych pokoleń filmowców i ich odbiorców.
 
„Wonka” to też kolejna historia z cyklu „od zera do milionera”, który od zawsze cieszył się uznaniem widzów – w końcu każdy kiedyś od czegoś zaczynał, nieważne, czy mamy na myśli prawdziwą postać, czy wyimaginowanego bohatera: Jay Gatsby, Steve Jobs, disneyowski Herkules, czy Jordan Belfort znany też jako „Wilk z Wall Street” to tylko kilka przykładów z różnych światów, w których każdy z protagonistów musiał przebyć długą i nierzadko wyboistą drogę do sukcesu, by dziś ich nazwiska kojarzyły się ze spełnionym amerykańskim snem. Nie inaczej było w przypadku słynnej fabryki słodkości i jej czekoladowego potentata, którego geneza nigdy nie została opisana w książkach Roalda Dahla. Tę lukę z młodości Willy’ego Wonki próbuje wypełnić Paul King, który personalnie jest wielkim fanem papierowego pierwowzoru oraz jego dwóch kinowych adaptacji – do tego stopnia, że postanowił porzucić uniwersum hitowego „Paddingtona” i przekazać dalej reżyserską pałeczkę, choć od początku zdawał sobie sprawę, że prequele nie zawsze stanowią istotną część uwielbianej franczyzy. Brytyjski filmowiec zaczął przygotowania od rewizyty książkowego świata i z zadziwieniem odkrył, że słynny bajkopisarz sam zastanawiał się nad genezą Wonki, dlatego postanowił umiejscowić akcję filmu na 25 lat przed wydarzeniami z pierwszej adaptacji z Gene’em Wilderem gdzieś w Europie, jednak nie skażonej niszczycielską siłą wojny. Najnowszy obraz Paula Kinga wychodzi jednak poza ramy jednego dzieła Roalda Dahla i czerpie z jego twórczości pełnymi garściami: bohaterowie drugoplanowi jak czekoladowy kartel biznesmenów, czy Pani Skrobicz zostali zainspirowani postaciami z innych powieści autora, co przekłada się na wzruszający hołd dla całej ponadczasowej spuścizny jednego z najbardziej ulubionych i cenionych poetów świata.
 
W roli tytułowego protagonisty wystąpił Timothee Chalamet i jest on bezsprzecznie gwiazdą tego widowiska. Młody aktor zadebiutował na wielkim ekranie w 2014 roku w filmie Jasona Reitmana pt. „Uwiązani”, a w tym samym roku mogliśmy zobaczyć go także w krótkiej epizodycznej roli w „Interstellar” Christophera Nolana, jednak trzeba było czekać aż trzy lata, by utalentowany Amerykanin zyskał uznanie – wszystko za sprawą adaptacji prozy Andre Acimana „Tamte dni, tamte noce” w reżyserii Luki Guadagnino. Za swoją interpretację (do której Chalamet nauczył się języka włoskiego, a także grać na fortepianie i gitarze) posypał się deszcz nominacji, w tym do tej najważniejszej nagrody: Oscara, stawiając aktora na podium wśród najmłodszych pretendentów do tych prestiżowych statuetek. Wcielając się w Willy’ego Wonkę gwiazda „Diuny” wnosi do swojej postaci nie tylko młodzieńczy urok i energię, ale i przede wszystkim marzycielski optymizm, którym próbuje zarazić wszystkich dookoła – to zdecydowanie znacznie cieplejsza i bardziej ujmująca postać przyszłego właściciela fabryki czekolady, niż znane nam dotąd jego dwie poprzednie ekranowe inkarnacje. Wydaje się wręcz, że Chalamet nie próbuje nawet konkurować z wcześniejszymi wcieleniami Willy’ego Wonki, tworząc zupełnie nową postać również pod względem wizualnym – zabieg ten przypomina nieco „Cruellę” z 2021 roku, w której Emma Stone brawurowo przedstawiła swoją interpretację i pomysł na jeden z najbardziej znanych czarnych charakterów Disneya. W pozostałych rolach zobaczymy plejadę gwiazd, które wydają się mieć niezłą zabawę na planie produkcji: Olivia Colman wciela się chciwą Panią Skrobicz, coraz rzadziej widzianego na wielkim ekranie Rowana Atkinsona zobaczymy jako przekupnego duchownego, Hugh Grant to komiczny Umpa-Lumpa, a Sally Hawkins pojawia się w małej, acz niezwykle ważnej dla fabuły roli ukochanej mamy głównego bohatera.
 
Chociaż kampania reklamowa i zwiastuny wcale tego nie sugerowały, to „Wonka” okazuje się być klasycznym musicalem utrzymanym w duchu scenicznych przedstawień, a pierwszą piosenkę „A Hatful of Dreams” otrzymujemy już na wstępie, która stanowi świetne wprowadzenie do tej bajkowej historii. Za piosenki odpowiada Neil Hannon z irlandzkiej grupy „The Divine Comedy”, który stworzył siedem oryginalnych utworów do swojego Hollywoodzkiego debiutu. Swój „pierwszy raz” odnotowuje także Timothee Chalamet jako wykonawca piosenek na wielkim ekranie, który odczuwał ogromną pokorę przy ich nagrywaniu w Abbey Road Studios – reżyser Paul King odkrył wokalne umiejętności młodego aktora poprzez platformę YouTube, gdzie znalazł filmiki ze szkolnych przedstawień Chalameta, które przekonały go, że sprawdziłby się z musicalowej produkcji: w rzeczywistości brytyjskiemu twórcy bardzo spodobała się barwa głosu młodego wykonawcy, którą porównał do Binga Crosby’ego; nie bez znaczenia okazały się także taneczne zdolności. W rozmowie z magazynem „The Hollywood Reporter” King nie krył oczarowania gwiazdą swojej produkcji: „Timmy ma niezwykłą barwę i skalę głosu, potrafi przejść od wielkich, rozbudowanych numerów do intymniejszych, naładowanych emocjami momentów śpiewanych”. Nie powinien zatem dziwić fakt, że Chalamet nie musiał nawet przechodzić typowych dla musicali przesłuchań i prób, skoro jego kompetencje zostały już zweryfikowane przez tysiące odbiorców zafascynowanych charyzmą i erudycją aktora już w tak młodym wieku. Warto dodać, że na soundtracku znajdziemy też muzyczne odwołania do filmu z 1971 roku: album zawiera bowiem dwie piosenki z tejże produkcji, przezabawną „Oompa Loompa” oraz wzruszającą „Pure Imagination”, której dźwięki zarówno rozpoczynają seans, jak i go kończą grając delikatnie na nostalgicznych nutach i łącząc „Wonkę” z już istniejącym uniwersum „Fabryki czekolady”, co z pewnością docenią starsi fani wychowani na kultowej dziś ekranizacji z Gene’m Wilderem.
 
WYDANIE BLU-RAY
 
Obraz na płycie został zapisany w formacie szerokoekranowym 2.39:1, który zachwyca użytą barwą ciepłych, jednak pastelowych kolorów, które wręcz wylewają się z ekranu – najlepszym przykładem będzie tu scena musicalowa „A World Of Your Own”, w której Wonka otwiera swój sklep z czekoladą, zachwycając przypadkowych przechodniów i ekranowych widzów. Liczne, choć krótkie zbliżenia słodkości z pewnością wywołają w was znajome uczucie głodu, a widoczne tekstury scenografii, czy kostiumów pozwolą bardziej zatopić się w bajkową rzeczywistość wykreowaną w filmie. Zadziwiająco dobrze wypadają efekty specjalne, które pozbawione są sztuczności często uwypuklonej w kinie familijnym – „Wonka” już na samym wstępie zaproponował umowę z odbiorcą, który akceptuje tę idylliczną wersję Europy lat 40. ubiegłego wieku, patrząc na otaczającą go rzeczywistość z perspektywy pełnego entuzjazmu Willy’ego i świetnie oddaje to zamykająca seans scena wizualizacji przyszłej fabryki, w której użyte CGI cieszy oko feerią kolorów i kształtów. Oryginalna ścieżka dźwiękowa została zapisana w formacie Dolby Atmos, natomiast polskie wersje znajdziemy aż dwie (zabieg ten znamy już z poprzedniego wydania Blu-ray Warner Bros. „Aquaman i Zaginione Królestwo”) – zarówno lektora, jak i polski dubbing otrzymujemy jako Dolby Digital 5.1. I chociaż zwykle w przypadku filmów aktorskich preferuję angielską ścieżkę, muszę przyznać, że nasza lokalna wersja stoi na bardzo wysokim poziomie – łącznie z wykonaniami piosenek, które wypadają chyba nawet lepiej, niż w oryginale. Zapewne wielka tu zasługa Michała Franca dubbingującego Timothee Chalameta, który świetnie się odnalazł w roli czekoladowego potentata – w jego głos zresztą mieliśmy okazję się już wsłuchać przy aktorskiej wersji disnejowskiego „Aladyna”. Młodemu wykonawcy towarzyszą m.in. Katarzyna Migielnicka (Nitka), Jacek Borkowski (Umpa Lumpa), Ewa Konstancja Bułkah (Pani Skrobicz), czy Jarosław Boberek w roli ojca Juliusza.
 
Na wydaniu Blu-ray prócz filmu znajdziemy także dodatki specjalne, które trwają ok. 45 minut i pozwalają nam zajrzeć za kulisy produkcji. Głównym materiałem jest „Wonka: Filmowa wizja Paula Kinga” (12:28), czyli making of w pigułce, w którym zarówno główna obsada, jak i ekipa stojąca po drugiej strony kamery omawiają rozwój projektu i kreatywne pomysły, które stały za połączeniem istniejącego już materiału książkowego z nowymi ideami, by wytworzyć magiczny, kolorowy i pełen humoru świat Wonki. Paul King z błyskiem w oku opowiada o poszczególnych aspektach produkcji, jasno przedstawiając nam swoją wizję na nową inkarnację kochanego przez fanów bohatera, co tylko upewnia nas w przekonaniu, iż był idealnym wyborem na to stanowisko. Drugim w kolejności dodatkiem jest „Niezwykła muzyka Wonki” (6:01), który jak sama nazwa wskazuje skupia się na muzycznej warstwie filmu, ukazując kulisy współpracy z autorem piosenek Neil’em Hannonem i kilka klipów z sesji nagraniowej w Abby Road Studios. „Witajcie w świecie Wonki” (10:51) odsłania z kolei przed nami proces powstawania fantazyjnej scenografii, a twórcy opowiadają o swoich inspiracjach, które stały za kreatywnymi wyborami wzbogacając nagranie wizytą na planie i kilkoma grafikami koncepcyjnymi. „Kapelusze z głów przed Wonką” (6:47) to osobne wideo, w którym filmowcy zagłębiają się w ewolucję garderoby, pozwalać by sama walijska kostiumolożka Lindy Hemming (na marginesie zdobywczyni Oscara za „Topsy Turvy”) opowiedziała o swoim podejściu i pomyśle na poszczególne postaci, a rozwój kostiumów możemy prześledzić dzięki zaprezentowanym szkicom produkcyjnym. Na koniec otrzymujemy pomysłowy materiał „Mistrzyni czekolady” (8:51) skupiający się na powstawaniu finezyjnych słodkości, w którym prawdziwa mistrzyni czekolady Gabriella Cugno opowiada o swoje życiowej pasji i tworzy na naszych oczach kilka smakołyków, które mogliśmy zobaczyć w filmie. Statyczne menu dostępne jest w języku angielskim.
 
„Wonka” to już trzeci film w uniwersum „Fabryki czekolady”, ale pierwszy, który w tak ciepły sposób przedstawia nam początki tego uwielbianego od dekad zarówno przez dzieci, jak i dorosłych ekscentrycznego właściciela manufaktury słodkości – ogromna zasługa tu nie tylko wizjonerskiego podejścia Paula Kinga, dla którego reżyseria familijnych widowisk nie jest obca, ale i młodzieńczego uroku głównej gwiazdy produkcji, czyli Timothee Chalameta, który debiutuje też jako wykonawca chwytliwych piosenek. Decyzja, by prequel wydarzeń prowadzących do tych właściwych znanych z ekranizacji książek Roalda Dahla przestawić w formie musicalu była strzałem w dziesiątkę – to właśnie rozbudowane, muzyczne sekwencje angażujące także drugoplanowych aktorów i całą obsadę są jedną z największych zalet „Wonki”, które są ucieleśnieniem fantazyjnych światów przedstawionych przez brytyjskiego pisarza w swojej twórczości, zaliczanej dziś do światowej klasyki literatury dziecięcej. Najnowsza propozycja twórcy „Paddingtona” to też hołd złożony wszystkim niepoprawnym marzycielom, bujającym zazwyczaj w obłokach i patrzącym na świat przez różowe okulary, szczególnie przy niesprzyjających okolicznościach i wrogim otoczeniu – Willy’ego poznajemy jako romantyka i idealistę, który z zasłyszanej w dzieciństwie matczynej wypowiedzi („Każda dobra rzecz na tym świecie zaczęła się od marzenia”) uczynił życiowe motto, dzieląc się z innymi tym, co potrafi w życiu robić najlepiej: czekoladą. I choć młody fantasta jest jedynie postacią istniejącą wyłącznie na srebrnym ekranie, to pozytywny wpływ tego słodkiego wyrobu na ludzkie ciało został już udowodniony naukowo: zawiera on aż 600 substancji aktywnie działających na organizm, stymulując go do wydzielania endorfin i tym samym poprawiając nasz nastrój. Amerykańska pisarka Jill Shalvis proponuje nawet, by „odżywiać się czekoladą, kiedy zaczynają się kłopoty” – nie rozwiąże to oczywiście naszych problemów, ale naładowani hormonami szczęścia spojrzymy na nie z nową energią i być może w końcu zrozumiemy punkt widzenia głównego bohatera i dostrzeżemy powody, dla których postanowił właśnie na czekoladzie zbudować całe swoje imperium.
 
Recenzja powstała dzięki współpracy z Galapagos – dystrybutorem filmu na Blu-ray.

Wonka (Blu-ray)
Reżyseria
Dystrybutor
Warner Bros.
Premiera
14-12-2023 (Polska)
06-12-2023 (Świat)
Inne tytuły
Willy Wonka
5,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Arkadiusz Chorób