Powrót do Arendelle niczym przybycie do domu [recenzja OST]
Arkadiusz Kajling | 2024-04-01Źródło: Informacja prasowa
Stało się – na początku lutego tego roku powracający dyrektor generalny Disneya Bob Iger podczas rozmowy z inwestorami zdradził wiele nowych informacji odnośnie filmowych planów wytwórni Myszki Miki na najbliższe lata, wśród których w końcu oficjalnie potwierdzono datę premiery trzeciej odsłony „Krainy lodu”: następna część z dochodowej franczyzy Disneya ma zadebiutować na wielkim ekranie dokładnie 25. listopada 2026 roku! Wiadomość ta nie powinna wywołać u nikogo szoku, bowiem już od pewnego czasu krążyły plotki odnośnie realizacji kolejnej kontynuacji z przygodami sióstr z królestwa Arendelle – co więcej, pod koniec 2023 roku dowiedzieliśmy się, że reżyserka oryginalnego filmu Jennifer Lee wraz ze swoim zespołem ciężko pracuje nie nad jedną, a aż dwiema historiami! Fakt ten również nie powinien nikogo dziwić – inspirowana klasyczną baśnią duńskiego pisarza Hansa Christiana Andersena pt. „Królowa śniegu” popularna seria zarobiła w kinach na całym świecie aż 2,7 miliarda dolarów, zdobywając przy tym szereg nagród w tym dwa Oscary w 2013 roku (dla najlepszej pełnometrażowej animacji oraz za piosenkę „Mam tę moc”).
 
Sukces obu części sprawił, że marka „Frozen” jest dziś jedną z najbardziej dochodowych franczyz w show-biznesie, a w jej skład wchodzą m.in. parki rozrywki, gry wideo, sceniczny musical oraz niezliczona ilość zabawek i gadżetów o łącznej wartości 14 miliardów dolarów! Zapewne wzorem „Vaiany” niedługo usłyszymy także o aktorskiej ekranizacji, która według niepotwierdzonych źródeł już od jakiegoś czasu znajduje się w planach Disneya. Piąta rocznica premiery „Krainy lodu II” i gorąca atmosfera, którą wytworzyła zapowiedź Boba Igera to znakomita okazja, by powrócić królestwa Arendelle i bliżej przyjrzeć się długo wyczekiwanej kontynuacji z 2019 roku, która miała za zadanie wytłumaczyć nam wiele aspektów z oryginalnego filmu, zapewne celowo wówczas owianych nimbem tajemnicy. Do lodowej krainy powraca też kultowy już dziś duet kompozytorów, czyli małżeństwo Lopezów, które przed dekadą odpowiadało za hitowe piosenki i zapewne sukces produkcji, stając się nieodłączną częścią tej marki – czy nowe muzyczne propozycje Kristen i Roberta dalej mają tę moc, by wkuć się w naszą pamięć, tak jak niegdyś „Let It Go”?
 
„Frozen II” rozpoczyna prolog, w którym ojciec Anny i Elsy opowiada dziewczynkom historię o Zaklętej Puszczy i plemieniu Northuldra, którego członkowie wykorzystywali magiczne moce duchów lasu – prawdopodobnie jest to ta sama noc, podczas której doszło do nieszczęśliwego wypadku w pierwszej części animacji. Wstęp jest dosyć krótki, jednak wystarczający, by zbudować aurę tajemnicy i zagadki, a kluczem do jej rozwiązania będzie głos, który od pewnego czasu słyszy Elsa. W tym momencie przechodzimy do właściwego rozpoczęcia opowieści i bardziej optymistycznego tonu – trzy lata po zdarzeniach z pierwszego filmu w Arendelle panuje pokój i radość, Anna i Elsa są razem, ta pierwsza cały czas tworzy szczęśliwy związek z Kristoffem, a naszym bohaterom towarzyszą nieprzerwanie renifer Sven oraz bałwanek Olaf. Kontynuacja odpowie na gnębiące nas od lat pytania: Dlaczego Elsa ma magiczne moce? Jaką prawdę skrywa przeszłość królewskiej rodziny? Bohaterowie wyruszają zatem w podróż do Zaklętej Puszczy i dalej nad Mroczne Morze, by szukać odpowiedzi na pytanie, czym jest zło, które zagraża Arendelle i jego mieszkańcom, stawiając czoła niebezpieczeństwu tej niezwykłej wyprawy. Już nie fakt, że nieokiełznane moce Elsy są zagrożeniem dla będzie jej największym zmartwieniem, ale to, czy są one wystarczająco potężne, by uratować królestwo i ocalić najbliższe jej sercu osoby.
 
„Kraina lodu 2” to wspólne dzieło reżyserów Chrisa Bucka i Jennifer Lee oraz producenta Petera Del Vecho. Jak twierdzi sam Buck muzyka Lopezów i Christophe’a Becka jest wpisana w DNA „Krainy lodu”: „Nie wyobrażaliśmy sobie tworzenia sequela bez nich. Wnoszą tak wiele emocjonalnego zrozumienia świata i postaci pierwszego filmu, że to właśnie przez ich niesamowitą muzykę jesteśmy w stanie zanurzyć się w tej pięknej i wzruszającej opowieści”. Podobnie o kompozytorach wypowiada się Lee: „Piosenki i muzyka w „Krainie lodu” są odbiciem dojrzałości bohaterów i głębi ich historii. Muzyka jest zabawna, ale i pełna emocji, osobista – ale potężna, intymna – ale bardzo epicka. Kristen, Bobby i Christophe przeszli samych siebie i wyciągnęli muzykę filmową na zupełnie nowe, szerokie wody”. Specjalnie dla potrzeby sequela napisano siedem nowych piosenek. Kristen Anderson-Lopez utrzymuje, że od pierwszych chwil współpracy z twórcami wszystko, co tworzyli miało swój początek w jednym podstawowym pytaniu – jaka jest historia, którą my, jako artyści, indywidualnie i jako zespół, chcemy wam opowiedzieć?
 
Kristen łącząc siły razem z mężem postanowiła przyjrzeć się nowej opowieści pod kątem takich momentów, które niosą największy ładunek emocjonalny – tak wielki, że bohaterowie nie są już w stanie mówić, ale muszą śpiewać, co kompozytorka podsumowuje następującymi słowami: „Tradycja pisania piosenek wywodzi się z teatru muzycznego, gdzie każdy utwór musi śmiało podążać za opowieścią i pociągać widza za sobą i gdzie każda piosenka zabiera postać w dalszą podróż”. Doskonale widać to „Into The Unknown”, w którym Elsa w końcu odpowiada na tajemniczy, syreni głos oraz w „The Next Right Thing”, będącym punktem zwrotnym wewnętrznej przemiany Anny po tragedii zmuszającej ją do podjęcia decyzji. Po raz pierwszy swoje emocje wyśpiewuje Kristoff w rockowej, miłosnej balladzie, wyraźnie stylizowanej na szlagiery z lat. 80. ubiegłego wieku – także wizualnie nawiązując m.in. do teledysku „Bohemian Rhapsody” zespołu Queen, co z pewnością dostrzegą starsi miłośnicy brytyjskiego rocku. Największy ładunek emocjonalny niesie jednak „Show Yourself”, który jest swoistym katharsis dla Elsy, uwalniając w końcu naszą bohaterkę od wieloletniej niepewności, która niepokoiła świadomość i przynosząc tak wyczekiwane oczyszczenie umysłu i ducha.
 
Swój udział w sukcesie franczyzy ma także kierownik muzyczny Tom MacDougall, czyli zdobywca swojej pierwszej nagrody Grammy za ścieżkę dźwiękową do pierwszej części „Krainy lodu”. W kontynuacji serwuje nam nie tylko zestaw nowych piosenek, ale także elektryzujący mix artystów i ich interpretacji zasłyszanych w filmie utworów na napisach końcowych: „Chociaż nie możemy się doczekać, by świat usłyszał te piosenki, to już widząc reakcje samych artystów, wydaje nam się, że wiemy, jaki będzie odbiór widzów. Ich podekscytowanie tą historią i tymi piosenkami doskonale czuć w szalenie kreatywnym podejściu do każdej z nich”. Na pewno wielu z was zadziwią nowe i nieoczekiwane wersje pop piosenek, które usłyszymy na napisach końcowych, chociażby w wykonaniu Panic! At The Disco – Brendon Urie to chyba jedyny artysta, który może pochwalić się wydaniem tego samego dnia utworu heavymetalowego, jak i piosenki do animacji Disneya. Swój udział na albumie mają też amerykański zespół Weezer (znany z piosenki do „Aut 2” Pixara), czy piosenkarka country Kacey Musgraves, której cover brzmi jeszcze bardziej zmysłowo, niż oryginalna piosenka w wykonaniu Evan Rachel Wood, będąca prologiem filmu.
 
Kilka słów warto dodać o muzyce instrumentalnej, która nie znalazła się na fizycznym albumie – za jej stworzenie ponownie odpowiada Christophe Beck, który także powraca do zimowej krainy Arendelle. Dzięki mistrzowskiemu wplataniu w partyturę motywów melodycznych zaczerpniętych z piosenek, Beck stworzył spójną dla całego filmu oprawę muzyczną. Po raz kolejny także wykorzystał tradycyjne norweskie instrumenty oraz norweski chór żeński Cantus, aby podkreślić wyjątkową atmosferę filmu – jak sam mówi „magiczną, ale zakorzenioną w prawdziwej tradycji”. Według kompozytora nowa ilustracja oddaje przemianę bohaterów: „Podobnie jak Anna i Elsa dorosły od czasu ostatniego filmu, nowa partytura również dojrzała i pozwala sobie na bardziej wyrafinowane koncepcje muzyczne i tematy. Krzywa emocji w tej części historii Anny i Elsy jest zdecydowanie bardziej zawiła. Dążyłem do tego, aby prowadząca tę opowieść muzyka pozostawała z nią w harmonii. Wspaniale było szukać ekstremalnych, dynamicznych kontrastów, harmonijnej zawiłości, misternych tekstur o żywych kolorach i niezwykle ekspresyjnych momentów w melodyce”.
 
WYDANIE CD
 
Płyta z muzyką do animacji została wydana w Polsce jedynie w lokalnej wersji dźwiękowej, tak więc by posłuchać oryginalnych wykonań trzeba sięgnąć po zagraniczną edycję soundtracku – oba albumy zapakowano w tradycyjne plastikowe pudełko typu „jewelcase”; na platformach streamingowych dostępna jest też wersja deluxe zawierająca kompletny score skomponowany przez Christophe’a Becka, ale próżno szukać jej na wydaniach CD (wyjątkiem jest tu jedynie rynek japoński skierowany do kolekcjonerów edycji fizycznych). Walt Disney Records właśnie od czasu “Krainy Lodu II” zrezygnował z wydawania pełnych soundtracków do musicali, ignorując przy tym wydania stricte instrumentalne - w ten sam sposób potraktowano najnowszą animację „Wish”, a przed cięciami nie obroniła się nawet aktorska „Mała syrenka” z muzyką Alana Menkena, chociaż w tym przypadku udało się zawrzeć na albumie CD kilka charakterystycznych dla filmu tracków (podejrzewam, że zrobiono to prawdopodobnie po to, by wypełnić album, „Życzenie” postanowiono natomiast wzbogacić o instrumentalne wersje piosenek, choć miejsca na płycie było wystarczająco wiele, by pomieścić score Davida Metzgera). Tracklista została ułożona chronologicznie – najpierw otrzymujemy wykonania filmowe w kolejności, w której pojawiały się na ekranie, na końcu znajdziemy wszystkie trzy popowe wersje zasłyszane podczas napisów końcowych. Do wydania płytowego „Frozen II” dołączono aż 24-stronicową książeczkę (więcej o 4 strony, niż w przypadku soundtracku do pierwszej części animacji!) z tekstami w języku angielskim do wszystkich filmowych piosenek, którym towarzyszą odpowiednie kadry z animacji, ostatnie strony to informacje produkcyjne oraz tracklista albumu. Fakt istnienia wydania fizycznego na pewno docenią miłośnicy muzyki filmowej i audiofile, gdyż płyta kompaktowa CD-Audio to standard bezstratnego cyfrowego zapisu dźwięku – dlatego też ten nośnik trwa w niezmienionej od czterdziestu lat formie do dziś, ciesząc uszy bardziej wymagających słuchaczy.
 
Po zaledwie sześciu latach w produkcji „Kraina lodu 2”, czyli kontynuacja hitowego filmu z 2013 roku okazała się najchętniej oglądanym filmem animowanym wszech czasów zbierając ze światowych kas kin aż 1,4 miliarda dolarów (tak naprawdę pierwsze miejsce zajmuje „Król Lew” z 2019 roku, jednak w kontekście tego remake’u częściej opisuje się go mianem „live-action”). Z pewnością wielką zasługą popularności sequela jest jego soundtrack, nad którym pracowało znane już nam trio niezwykle utalentowanych muzyków – Kristen Anderson-Lopez ze swoim mężem Robertem oraz kompozytor Christophe Beck, a na albumie mamy szansę ponownie usłyszeć znajome głosy: Idinę Menzel, Kristen Bell, Jonathana Groffa, Josha Gada, czy norweski chór Cantus, złożony z samych kobiet. Siedem nowych piosenek w uniwersum „Krainy lodu” to jednak już nie tylko lekka rozrywka i taneczne dźwięki, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić przy okazji oryginalnego filmu – druga część franczyzy skupia się na eksplorowaniu zagadkowej przeszłości arystokratycznych sióstr z Arendelle, a utwory mają obrazować wewnętrzną przemianę bohaterek, ich podróż, a w konsekwencji i rozwój, co doskonale słychać w ostatnim akcie filmu. Jak stwierdził sam Robert Lopez ta droga jest bardzo potrzebna, bo czasami by się odnaleźć, trzeba się najpierw zagubić – być może dlatego napisanie jednego z utworów zajęło Lopezom aż pół roku, a podczas pracy małżonkowie tak naprawdę nie wiedzieli jak ostatecznie będzie wyglądał finał utworu. Na podobną ścieżkę wkraczają też słuchacze – początkowo pewni i świadomi, czego mogą oczekiwać po soundtracku, by po drodze zatracić się w dojrzalszych i poważniejszych tekstach piosenek, a w końcu dać się odnaleźć odpowiedziom na pytania, które być może zaprzątały ich umysły od bardzo dawna.
 
Recenzowane wydanie zakupicie w sklepie cd-dvd-vinyl.