Miniatura plakatu filmu Chrzest

Chrzest

2010 | Polska | Dramat | 86 min

Chrzest: sprawy męsko - męskie

j_n | 21-02-2011
Janek dopiero wyszedł z wojska. Przed sobą ma nieokreśloną do końca przyszłość i różne możliwości. Z Michałem łączy go obecnie tylko niejasna przeszłość i dawna działalność w gangu. Poza tym sytuacja dawnych przyjaciół jest całkowicie różna. Michał w całkiem inny sposób wykorzystał swoje możliwości. Zdobył to, na czym mu zależało: pozycję, pieniądze i rodzinę. Teraz stanął w punkcie, w którym jego los jest określony. Bardziej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. I właśnie wtedy zaprasza do siebie Pawła, który ma zostać ojcem chrzestnym jego syna. Okazuje się, że ten chrzest ma być momentem ostatecznego wyrównania rachunków za grzechy przeszłości. Jednak tym razem bez szansy na ich odpuszczenie.

Chociaż jestem raczej przeciwniczką używania podobnych określeń, jednak przy tym filmie trudno nie zwrócić uwagi na to, że dotyczy świata i relacji potocznie uważanych za typowo „męskie”. Proste i brutalne zasady. Nie ma tu miejsca na zbędne sentymenty, a w przypadku porażki - wybaczenie. Za błędy płaci się bardzo drogo i zawsze przychodzi czas ostatecznej spłaty długu. Świat męskiej przyjaźni i męskich spraw, trzymanych w tajemnicy przed kobietą, nawet matką własnego syna. Jeśli już pojawia się kobieta, to albo święta i matka (jak Magda - żona Michała), albo dziwka - łatwa i za pieniądze. Ta pierwsza przemyka po ekranie w kobiecych, zwiewnych sukienkach, tuląc do siebie słodko synka i martwiąc się milczeniem męża. Te drugie pojawiają się bez twarzy na drugim planie, sprzedając swoje ciało. Żona i syn, nawet kochani, i tak przede wszystkim są własnością mężczyzny: ojca i męża. On decyduje o ich losie, bez ich wiedzy czy zgody, stanowi o tym, co będzie dla nich dobre. Mężczyzna podejmuje decyzje, inni żyją z ich konsekwencjami. Ta rzeczywistość męsko-męskich spraw okazuje się światem prymitywnym, rządzonym przez proste, ale brutalne zasady, od których nie ma żadnych odstępstw. Pewne prawa są nieubłagane, podobnie jak wyroki będące wynikiem grzechów przeszłości, z którymi trzeba się pogodzić i przyjąć po męsku.

To wszystko można by uznać za wadę „Chrztu”. Stereotypy, ocierające się może nawet o męski szowinizm. Skupienie się na świecie tylko męskich relacji, w którym nie ma miejsca dla kobiet, a przynajmniej nie na tych samych prawach co dla mężczyzn. Jednak nawet ja muszę przyznać, że w tym filmie po prostu nie mogłoby być inaczej.

Ten film jest naprawdę ciężki. Z rodzaju takich, po których ma się ochotę po prostu napić czegoś naprawdę mocnego. Napięcie rośnie wraz ze zbliżającym się punktem kulminacyjnym. Każdy z siedmiu dni przedstawionych w filmie uświadamia nam brak możliwości manewru bohaterów, jakiegokolwiek alternatywnego zakończenia. Do ostatniej minuty więc w napięciu czekamy na nieunikniony, choć przewidywalny koniec tej historii. Wiadomo, że happy endu nie będzie, a mimo to ostatecznie zakończenie zamiast wyczekiwanego uspokojenia budzi na nowo nasze emocje i pozostawia nas z nimi jeszcze długo po napisach końcowych. Film się kończy, ale uczucie niepokoju nadal pozostaje. Właśnie wtedy odczuwamy wspomnianą potrzebę czegoś jeszcze mocniejszego, co mogłoby przywrócić nam równowagę. W kinie nie ma dla mnie nic gorszego niż obojętność wobec tego, co widzimy na ekranie. Ten film nie pozwala na jej zachowanie, chociażby dlatego naprawdę warto go zobaczyć.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
26-05-2010 (Festiwal Filmu Polskiego)
22-10-2010 (Polska)
4,3
Ocena filmu
głosów: 4
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
Mikez
Radosław Sztaba