Miniatura plakatu filmu Jutro idziemy do kina

Jutro idziemy do kina

2007 | Polska | Dramat, Romans, Wojenny | 85 min

Jutro nie nadejdzie nigdy

Marta Suchocka | 03-09-2011
Aż dziwne, że takich filmów, jak „Jutro idziemy do kina” Michała Kwiecińskiego nie realizuje się w pełnym, kinowym metrażu. Aż dziwne, że to na zlecenie Telewizji Polskiej udało się zrealizować nie kolejny o wątpliwej jakości i wartości serial, ale obraz opowiadający o polskiej historii, wprawdzie ciut sentymentalny, ale pozbawiony tak lubianego przez TV patosu.  

Jest rok 1938, trójka przyjaciół: Andrzej Skowroński (Mateusz Damięcki), Jerzy Bolesławski (Kuba Wesołowski) i Piotr Dołowy (Antoni Pawlicki), właśnie zdali maturę. Młodzieńcy urodzeni w wolnej Polsce, wychowani w duchu romantycznym, w głowach mają milion planów, a ich serca przepełnia miłość, która lada chwila ma się spełnić. Pełni optymizmu i z naiwną świadomością własnej nieśmiertelności snują plany na przyszłość, wypierając uparcie wiszące nad Polską widmo wojny. Ich drogi rozchodzą się – Andrzej wstępuje do kawalerii, Jurek trafia do szkoły podchorążych, a Piotrek dostaje się na medycynę – ale żaden z nich nie pozwala na rozerwanie więzów męskiej przyjaźni. Uczyni to dopiero zawierucha wojenna…

Muszę przyznać, że Kwiecińskiemu udała się sztuka niebywała. W zalewie głupawych komedii romantycznych, które w ostatnich latach stanowiły znakomitą większość jeśli chodzi o polskie produkcje, zrealizował przyjemny dla oka, sentymentalno-ironiczny obraz o pokoleniu Kolumbów. Śmiem twierdzić, że strzałem w dziesiątkę było nie tylko powierzenie przez TVP reżyserii Kwiecińskiemu, ale także powierzenie prac nad skryptem Jerzemu Stawińskiemu oraz dobór ekipy aktorskiej, która wręcz bryluje na ekranie.

W przypadku Stawińskiego dobry scenariusz nie dziwi, wszak jest on autorem skryptów do takich dzieł jak „Kanał” Andrzeja Wajdy czy „Zezowate szczęście” Andrzeja Munka. Wszystko jest więc na swoim miejscu. Narracja jest niespieszna, ale nie nużąca, dialogi bardzo autentyczne i pozbawione ckliwości, zaś bohaterowie nakreśleni bardzo realnie. Sama atmosfera filmu jest owiana swoiście magiczną nieuchronnością wojny przez co uwypukla się dramatyzm postaci, ich naiwna wiara w nieśmiertelność i romantyczne ideały.

Świetnie spisali się również scenografowie (Magdalena Dipont i Robert Czesak) oraz twórcy kostiumów (Magdalena Biedrzycka, Andrzej Szenajch i Justyna Stolarz). Warszawa przełomu 1938/1939 wygląda tak, jak powinna. Widać oczywiście dziury budżetowe, ale wystarczy przypomnieć, że jest to produkcja telewizyjna z niewielkim budżetem, który nie pozwalał na rozmach w tej kwestii. Mimo to i pod tym względem obrazowi nie można zbyt wiele zarzucić. Kostiumy są epokowe, ulice wyglądają jak wyrwane z lat trzydziestych ubiegłego stulecia. Czyli wszystko jest na swoim miejscu.

Jednak na największa pochwałę zasługują aktorzy młodego pokolenia wcielający się w główne role w „Jutro idziemy do kina”. Damięcki, Wesołowski i Pawlicki grają naturalnie, niewymuszenie, widać, że role trójki młodych przyjaciół są wręcz dopasowane do nich. Z trójki młodych aktorów na czoło wybija się Wesołowski, który bardzo sprawnie radzi sobie z rolą, co może dziwić ze względu na brak przygotowania i występy w „Na Wspólnej”, oraz Antoni Pawlicki, dla którego rola nieśmiałego Piotra Dołowego zdaje się być wręcz skrojoną na miarę. Trochę słabiej wypada Mateusz Damięcki, nie zmienia to jednak faktu, że łamacz niewieścich serc usidlony wreszcie przez starostównę Anię, jest w jego wykonaniu całkiem autentyczny. Męskiemu triu towarzyszą oczywiście dziewczęta: Anna Gzyra, Julia Pietrucha i Marta Ścisłowicz. Panie równie dobrze radzą sobie z powierzonymi zadaniami. Na wyróżnienie zasługują Gzyra, która świetnie sprawdza się w roli rozkapryszonej Krysi i Pietrucha, która jako Zosia jest wręcz zjawiskowa.

Wszystko powyżej sprawia, że „Jutro idziemy do kina” jest przyjemnym dla oka obrazem z historią w tle. Może są momenty zbyt sentymentalne, może są momenty zbyt naiwnie, ale czy właśnie nie taka jest młodość? Szczerze polecam i jeśli ktoś jeszcze nie widział powinien nadrobi zaległości.
3,7
Ocena filmu
głosów: 3
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
Yasha
Marta Suchocka