Miniatura plakatu filmu To tylko seks

To tylko seks

Friends with Benefits

2011 | USA | Komedia, Romans | 109 min

Oglądało się jak nigdy, skończyło się jak zawsze...

Mateusz Michałek | 27-09-2011
Przychodzą takie wieczory, kiedy dorośli chłopcy zainteresowani są prawdziwym, twardym kinem sensacyjnym, pełnym zapierających dech w piersiach scen akcji oraz efektownych pościgów. Jednak jak przystało na płeć piękną, nasze partnerki zainteresowane są raczej seansem pełnym rozbuchanych uczuć. Na szczęście, przeglądając uważnie repertuar kin, możliwy jest do osiągnięcia kompromis. Na srebrnym ekranie pojawiła się bowiem nowa komedia Willa Glucka, o przyjemnym i interesującym dla każdego faceta tytule „To tylko sex” oraz fabule przypominającej nieszablonowe romansidło.

Dylan (Justin Timberlake) i Jamie (Mila Kunis) z pewnością nie mają zamiaru się ustatkować. Kiedy zajmująca się rekrutacją dla nowojorskiej firmy Jamie próbuje swoich umiejętności usiłując zwerbować dyrektora artystycznego z Los Angeles, Dylana, oboje szybko odkrywają, że są bratnimi duszami. Mając za sobą wiele nieudanych związków, gotowi są zrezygnować z miłości i skupić się na przyjemnościach. Gdy Dylan przenosi się do Nowego Jorku, para zaczyna regularnie się spotykać, żartując z miłości, która jest według nich mitem rozpowszechnianym przez hollywoodzkie filmy. I właśnie wtedy rozpoczynają przepysznie seksowny eksperyment, zdecydowanie przeznaczony tylko dla dorosłych.

„To tylko sex” nie razi schematycznością tylko za sprawą Willa Glucka, który potrafił wycisnąć z tej produkcji wszystkie soki. Stworzył dzieło prześmiewcze, groteskowe i przejaskrawione, dalece odbiegające od szablonów komedii romantycznych. Miłość, choć pozostaje tu motywem przewodnim, potraktowana została z należytym i niespotykanym dystansem. Twórcy ustami bohaterów wyśmiewają specjalnie przygotowane na potrzeby obrazu komiczne i groteskowe filmowe romansidła z Jasonem Siegelem w roli głównej. Jamie i Dylan wiedzą, że prawdziwe uczucie to nie białe karety, naiwne frazesy, „nieosiągalne” przeszkody i oświadczyny w Grand Central, którymi kusi nas Fabryka Snów w co drugim romansidle. Nie chcę w tym miejscu rozważać problematyki miłości oraz toczyć polemiki dotyczącej komedii romantycznych, jednakże to właśnie przywary wytknięte przez Glucka powodują chroniczną niechęć mężczyzn do tego gatunku filmowego. Na uwagę zasługuje przede wszystkim nietuzinkowy scenariusz, dzięki któremu twórcy niemal odarli swoje dzieło z cukierkowego i prostolinijnego charakteru tego typu produkcji. Bohaterowie obrazu traktują sex jak grę w tenisa, skupiając się przede wszystkim na fizycznych i zmysłowych odczuciach. Wiadomą sprawą jest jednak, że w pewnym momencie coś między nimi zaiskrzy. Niestety, każda bajka kiedyś się kończy, podobnie jak moje zauroczenie filmem, które mija niestety już po 40 minutach, kiedy urokliwy klimat mija niczym pogoda nad polskim morzem w tegoroczne wakacje - z ekranu zaczyna wiać przeraźliwą nudą, a obrana konwencja powoli się wyczerpuje. Film staje się monotonny, kolejne sceny przewidywalne, a roztańczony finał zmierza w stronę kiczowatych bollywoodzkich produkcji.

Mocnym punktem produkcji jest obsada, a szczególnie Mila Kunis i Justin Timberlake. Ona niezwykle seksowna, subtelna, pewna siebie, on wrażliwy, uczuciowy z oczami Kota w butach ze „Shreka”. Oboje wnoszą do produkcji pewien powiew świeżości, bo żadni z nich Tom Hanks i Meg Ryan. Para reprezentuje raczej młode pokolenie aktorskie pozbawione kompleksów i zbędnych ckliwości, grając przy tym z wyjątkową naturalnością oraz widoczną chemią. Timbarlake po raz kolejny dowodzi, że być może jest lepszym aktorem niż piosenkarzem, natomiast Kunis potwierdziła opinie, że obecnie jest jedną z najciekawszych aktorek w Hollywood. Genialni są Woody Harrelson jako przerysowany dziennikarz sportowy - gej, Carl Jenkins w roli chorego na Alzheimera ojca głównego bohatera oraz Jenna Elfman jako doświadczona przez życie siostra Dylana.

Co kila miesięcy Fabryka Snów raczy nas kolejnymi ckliwymi, przelukrowanymi i do bólu naiwnymi komediami romantycznymi. Przed seansem „To tylko sex” oczekiwałem od niego pewnego powiewu świeżości, niebanalnej historii i osobliwego sposobu realizacji. O reprezentacji Hiszpanii mówiono niegdyś, że „grała jak nigdy i przegrywała jak zawsze”. Podobnie jest z tym filmem, który przez blisko 40 minut oglądałem z niezwykłym zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy. Jednak finał jak zawsze okazał się niezwykle przewidywalnym, z dodatkowo irytującym schematycznością happy endem. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że „To tylko sex’ nie odczarowało mojej wrodzonej niechęci do komedii romantycznych.
Reżyseria
Dystrybutor
United International Pictures Sp. z o.o.
Premiera
05-08-2011 (Festiwal Filmowy w Locarno)
23-09-2011 (Polska)
22-07-2011 (Świat)
3,4
Ocena filmu
głosów: 5
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
Radosław Sztaba
ColeDunham