Miniatura plakatu filmu Przed wschodem słońca

Przed wschodem słońca

Before Sunrise

1995 | USA, Austria, Szwajcaria | Dramat, Romans | 105 min

Nocne rozmowy

XVII | 14-12-2011
Są takie filmy, których scenariusze składają się w dużej mierze z didaskaliów: samochód wybucha, James biegnie i upada na ziemię, kula armatnia trafia w burtę… Ten film zdecydowanie do nich nie należy. Tu się przede wszystkim rozmawia – czasem ciekawiej, czasem nudniej, ale w zasadzie bez przerwy przez sto minut filmu. Nie, Koterski nie wymyślił takiej formuły kina. Przed nim był Linklater i „Przed wschodem słońca”.

Film zaczyna się konfudująco od kłótni niemieckojęzycznego małżeństwa w pociągu – kłótnia nie jest opatrzona napisami, więc widz nieznający języka niewiele z niej zrozumie. Podobnie niewiele rozumie dwójka innych podróżnych, którzy zaczynają rozmowę od zażenowania zachowaniem współpasażerów. Rozmawia im się na tyle dobrze, że postanawiają razem wysiąść z pociągu i razem spędzić resztę doby, która pozostała im do przyjazdu następnego. I dla widza, i dla nich samych od początku jest jasne, że skoro ich pociągi jadą w zupełnie różne strony, rozmowa raczej nie będzie miała dalszego ciągu. A jednak ze sceny na scenę staje się ona coraz bardziej osobista i… czy „intymna” to dobre słowo? Chyba tak. Więc może jednak znajdą jakiś sposób żeby dalej jechać tym samym pociągiem?

Richard Linklater jest w Hollywood znany jako pasjonat i eksperymentator. O takich ludziach Abrams nakręcił swoje „Super 8” – amator, który zachwycony magią kina któregoś dnia kupił własną kamerę i zaczął tę magię współtworzyć. Lubi eksperymentować – upodabniać żywy obraz do animacji, zagłębiać się w nieświadomą psychikę, czy kręcić filmy opierające się wyłącznie na dialogach. Przy tym jego eksperymenty nigdy nie równają się pospiesznej prowizorce – scenariusze „Przed wschodem słońca” i jego kontynuacji sprzed siedmiu lat pomagały pisać kobiety, bo reżyser był doskonale świadom, że nie jest w stanie oddać sposobu myślenia i mówienia żeńskiej postaci na tyle dobrze, by w tego typu filmie widz nie wyczuł fałszu. I rzeczywiście, nie wyczuwa się go nawet przez chwilę. Rozmowy głównych bohaterów, jakkolwiek ich tematyka nie zawsze musi wciągać i poruszać, są bardzo naturalne, dobrze skomponowane i sporo mówią o nich samych, budując bardzo specyficzną dramaturgię, opierającą się wyłącznie na pytaniu: „Dokąd zmierza ta kilkunastogodzinna konwersacja?” Z pewnością wielu widzów uzna więc film za przegadany, ja sam nie zachwycam się nim bezkrytycznie i raczej go drugi raz nie obejrzę, ale na pewno pomysł zrealizowano profesjonalnie.

Oczywiście film to nie słuchowisko radiowe i na ekranie sporo jednak widać – a miejscem akcji jest współczesny Wiedeń, na oko w środku lata, jest więc na co popatrzeć. Odtwarzający główne role Ethan Hawke i Julie Delpy są w swoich rolach bardzo świeży i łatwo zdobywają sympatię widza. Próby gatunkowej klasyfikacji jednoznacznie kierują nas w stronę romansu, oczywiste jest zatem, że aktorzy muszą być piękni i młodzi; jednocześnie miło ze strony reżysera, że ich relacja nie jest oparta wyłącznie na fizycznej atrakcyjności, a wręcz zaryzykowałbym stwierdzenie, że urok Celine bierze się bardziej z jej sposobu bycia i wypowiadanych przez nią poglądów niż z samych walorów wizualnych – to cenne, bo kino zdecydowanie zbyt często skupia się na zewnętrznym, bagatelizując wewnętrzne.

Mimo wszystkich swych zalet, jest to jednak film przeznaczony dla bardzo wąskiej grupy odbiorców. Może dlatego nie odniósł nigdy komercyjnego sukcesu – większość czytelników niniejszej recenzji zdążyła już zapewne dojść do słusznego wniosku, że w tym filmie nic się tak naprawdę nie dzieje. Jednocześnie zapowiedź powstania kolejnej jego kontynuacji spotkała się z bardzo entuzjastycznym odzewem. Dlaczego? Podejrzewam, że sporej części widzów treść ekranowych rozmów tak bardzo przypada do gustu, że „Przed wschodem słońca” staje się dla nich filmem kultowym.

Czy warto sprawdzić, jak będzie z tą kultowością w naszym przypadku? Myślę, że można zaryzykować. Film posiada wszystkie niezbędne cechy przyzwoitego, inteligentnego kina, nie jest ani przesadnie ambitny, ani uderzająco komercyjny i polecam go w zasadzie wszystkim z wyjątkiem tych, którzy jednak potrzebują pewnej dawki akcji na ekranie, by przed nim nie zasnąć. Reszta oczywiście również ogląda na własne ryzyko, ale ze spokojem. Film przyjemny, i choć dla mnie kultowy się nie okazał, z przyjemnością obejrzę kolejną część, jeśli rzeczywiście powstanie.
Premiera
14-07-1995 (Polska)
27-01-1995 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio