Miniatura plakatu filmu Rzecz o mych smutnych dziwkach

Rzecz o mych smutnych dziwkach

Memoria de mis putas tristes

2011 | Meksyk, Hiszpania, Dania, USA | Romans | 90 min

Marquez pięknie podany

Ula Jagodzinska | 16-07-2012
„Rzecz o mych smutnych dziwkach” to film, po obejrzeniu którego człowiek wychodzi zmęczony fizycznie i psychicznie. Film, o którym rozmawia się kilka kolejnych dni. Film, który boli. Jest to jednak ból, który każdy masochista ubóstwia – ból wynikający z poruszenia uczuć, które tkwią gdzieś głęboko w każdym z nas i ukazania tego, że często żyjemy bezmyślnie, gubiąc gdzieś po drodze to co najważniejsze. Równocześnie uświadamia rzecz, która choć trąci banałem, daje nadzieję. Uświadamia mianowicie, że na prawdziwą miłość nigdy nie jest za późno.

„W seksie szukamy pociechy, gdy cierpimy na niedostatek miłości” pisze Gabriel Garcia Marquez. Te same słowa padają z ust głównego bohatera filmu, który powstał na podstawie powieści laureata Literackiej Nagrody Nobla. El Sabio całe życie skoncentrował wokół łóżka, dom publiczny był jego drugim domem, a prostytutki drugą rodziną. Uciekł sprzed ślubnego ołtarza, wykorzystał wierną mu gosposię, ranił każdego kogo spotkał na swej drodze. Nie liczył się z jakimikolwiek uczuciami, jego życie ociekało egoizmem tak, jak w upalne popołudnie  ciała dam, z którymi spędzał upojne chwile, ociekały potem. Cały film to retrospekcja losów bohatera, od najmłodszych lat, gdy stracił dziewictwo w przybytku rozkoszy, po wiek, w którym znajduje się obecnie. El Sabio lada moment ma skończyć dziewięćdziesiąt lat i wymarzył sobie nie lada prezent z tej okazji – pragnie spędzić noc z dziewicą. Ponadto w obrazie umieszczono wątki historyczne, momentami trochę na siłę, ale jako że bohater jest dziennikarzem nie można było zapewne ich pominąć.

Wróćmy jednak do głównego bohatera, jedno jest pewne: nie lubimy go. El Sabio budzi w nas odrazę, myślimy o tym, jakie życie jest niesprawiedliwe, że na ziemi żyje człowiek, który cały czas ranił innych. Jak to się dzieje, że jest w tak świetnej formie, dożywa tak sędziwego wieku, w dostatku, pełen sił witalnych i intelektualnych. Gdzie się podziała ta cała karma, o której pisano w uduchowionych pismach kobiecych, która podobno wraca do człowieka? I jeszcze na dodatek to obrzydliwe życzenie urodzinowe: zderzenie młodego ciała, ze starym , budzącym odrazę cielskiem. Wszystkie te przemyślenia miotają widzem, a równocześnie niejednego zapewne, niczym zimny prysznic budzi z letargu myśl: czy nie zachowuję się podobnie, czy nie żyję chwilą, nie myśląc o tym, że kiedyś na miłość będzie już za późno? Potem pojawia się nadzieja… Bo nie jest to film, w którym za przeproszeniem ktoś świeci gołym biustem, czy inną częścią ciała i tyle. Nie jest to film, którego reżyser tworzy słabe soft/hard porno aspirujące do miana kina artystycznego. Jest to z pewnością obraz wysmakowany, powalający naturalizmem, zdjęciami i muzyką. Obraz nie przesadzony, a zarazem przesadnie zapadający w pamięć, wręcz wwiercający się w umysł. Jakże inne to kino, niż np. „Sponsoring” Małgorzaty Szumowskiej, który pozostawia po sobie tylko niesmak. Tutaj też odczuwamy niesmak, ale jest to niesmak, który na pewno nie wynika z niskiego poziomu artystycznego. Polecam!
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
13-10-2011 (MFF w Rio)
20-07-2012 (Polska)
05-04-2012 (Świat)
5,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
Radosław Sztaba