Miniatura plakatu filmu Roman barbarzyńca

Roman barbarzyńca

Ronal Barbaren

2011 | Dania | Przygodowy, Animowany, Fantasy | 89 min

Drużyna miecza w natarciu

Marta Suchocka | 06-03-2013
Od czasu pojawienia się „Shreka”, czyli kilku ładnych lat, kreskówki nie są już tylko skierowane do najmłodszych. Ba! Na wiele z nich nasze pociechy nie powinny nawet zerkać. No dobrze… może trochę przesadzam, ale w przypadku „Romana Barbarzyńcy” zdania chyba nie zmienię, a o nim właśnie dziś mowa.  

W silnym i walecznym plemieniu Barbarzyńców pojawia się Roman – chuderlawy, trochę tchórzliwy, ale za to całkiem łebski młodzian. Po napaści na wioskę Zamordora i zakuciu w dyby wszystkich współbratymców Romana, to na niego spada misja ratowania Barbarzyńców. Czeka go więc niebezpieczna wyprawa po miecz legendarnego herosa (herosa, który dał początek całemu plemieniu Barbarzyńców), jedyny miecz, który zdoła przebić zbroję okrutnego Zamordora.  W tej niebezpiecznej wyprawie Romanowi towarzyszą  wojownicza Ksenia, ciapowaty bard Wrzaskier i pełniący rolę przewodnika – elf Lamers.

W duńskiej animacji aż roi się od sprośności, podteksty seksualne i lekko kloaczne żarty wyzierają niemalże spod każdego kamienia. Może nie jest to wyszukany sposób na rozbawienie widza, ale w tym wypadku nieźle się sprawdza – no chyba, że ktoś liczył na głębokie kino moralnego niepokoju. Żeby nie było żadnych wątpliwości, w „Romanie…” brak mocnego przekroczenia granic dobrego smaku, animacja nie nadszarpnie naszej moralności, właściwie to mogę powiedzieć, że do „Kac Vegas” trochę jej brakuje. Nie jest więc aż tak kloacznie i obscenicznie. Tym bardziej, że na tym się nie kończy. Twórcy duńskiej animacji żonglują stereotypami,  czy gender – mamy tu wybieg pełen przerysowanych postaci - choćby zdziewiczałego Romana i antyfeministyczną Xsenię, którzy wykraczając poza swoją płeć kulturową starają się jakoś odnaleźć. Do tego tygielka dorzucono płytkich, ale niewątpliwie pięknych Barbarzyńców, napalone cycate Amazonki, co chłopa im trzeba, metroseksualnego i zakręconego elfa i barda, który nie do końca umie śpiewać.  

Dodatkowo, co bardziej rozgarnięty widz (a raczej ten zorientowany w klasyce fantasy) dostrzeże, że nie tylko idzie tu o prosty humor. „Roman Barbarzyńca” obśmiewa bowiem kilka ważniejszych pozycji literatury fantastycznej. Mamy więc niemalże tytułowego „Conana Barbarzyńcę”, tolkienowego „Władcę Pierścieni”, a nawet rodzimą wiedźmińską trylogię Andrzeja Sapkowskiego. A wtedy  duńska produkcja nabiera cech pastiszu i bawi już trochę w inny sposób. Chociażby przejaskrawionym Wrzaskierem – bratem bliźniakiem Jaskiera, towarzysza Geralta z Riwii, który w towarzystwie Romana nie tyle liczy na super przygodę, ile na przygodę w towarzystwie Amazonek. Lamers powala zaś swoją duchowością tak bardzo hiperbolizowaną, że aż trudno uwierzyć, że elf ma jakikolwiek kontakt z rzeczywistością.

Na koniec warto wspomnieć o bardzo zgrabnym tłumaczeniu Jakuba Wecsilego oraz całkiem niezłym dubbingu w doborowej obsadzie. Zdecydowanie najbardziej w pamięci zapada  Czesław Mozil, który pasuje jak ulał do roli Wrzaskiera, oraz Tatiana Okupnik w roli Królowej Amazonek. Nie można oczywiście zapominać o tytułowym bohaterze, w którego wcielił się Maciej Stuhr, nadając mu charakterystyczną dla siebie dozę nieśmiałości.

Przyznam, że „Roman Barbarzyńca” to ani kino wysokich lotów, ani animacja przeznaczona dla najmłodszych. Obraz spodoba się jednak tym, którzy liczą na nieskomplikowaną rozrywkę i odkrywanie nawiązań do klasyki fantasy. A czy trzeba chcieć czegoś więcej od animowanej komedii? Wydaje mi się, że niekoniecznie!
3,5
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
Radosław Sztaba