Miniatura plakatu filmu Trainspotting

Trainspotting

1996 | Wielka Brytania | Komedia, Kryminał, Dramat | 94 min

Wybierz… „pomiędzy”- słów kilka o „Trainspotting”

Sylwia Nowak | 26-04-2013
Adaptacja powieści Irwinga Welsha to jeden z najważniejszych filmów w historii brytyjskiej kinematografii. Pojawienie się filmu Danny’ego Boyle’a na kinowych ekranach spowodowało, że wyspiarskie kino ujrzało nową drogę rozwoju. W wielu filmach powstałych po „Trainspotting” (1996) zauważalna jest konwergencja ich formy z pierwowzorem jakim jest film twórcy „Płytkiego grobu”. Surrealistyczny, teledyskowy i dynamiczny montaż; rezygnacja z linearnej narracji fabularnej na rzecz fragmentarycznej; ruchliwa kamera; muzyka, której rytm narzuca tok akcji, a zarazem pełni funkcje drugiego narratora; nieprzewidywalne używanie stopklatek; intertekstualność (Boyle nie zapomina o brytyjskim dziedzictwie kulturowym. W „Trainspotting” znajdziemy wiele odniesień do zespołu The Beatles. Scena ucieczki przed ochroniarzami nawiązuje do filmu „Noc po ciężkim dniu” w reżyserii Richarda Lestera, gdzie członkowie zespołu uciekają przed grupą rozentuzjowanych fanek. Okładki „Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band” i „Abbey Road” były inspiracją dla organizacji przestrzeni dla niektórych scen), to tylko niektóre środki filmowe, które wykorzystuje, by opowiedzieć historię piątki przyjaciół – narkomanów z Edynburga. Fakt, iż reżyser zdecydował się przenieść na ekran twórczość Welsha w pewnej mierze samoistnie narzucał użycie nowej formy filmowej. Melanż innowacyjnej formy z treścią, która jest bliska rzeczywistości stał się reprezentatywny w kinematografii brytyjskiej, która musiała znaleźć nowe środki wyrazu, by snuć nadal historie osadzone w kontekście społecznym oraz być blisko polityki Cool Britannii prowadzonej przez premiera Tony’ego Blaira w latach 90. XX wieku.

Główną postacią filmu jest Mark Renton (fenomenalny Ewan McGregor). Pełni on rolę narratora, który łączy w całość poszatkowaną na fragmenty akcję. Dystans z jakim poprowadził swoją rolę McGregor podkreśla wyobcowanie postaci. Z jednej strony Renton jest czynnym bohaterem akcji, z drugiej chłodnym obserwatorem wydarzeń. Reszta przyjaciół to kalejdoskop niesamowitych indywidualności (i doskonałych kreacji aktorskich): urzekający swoją gapowatością – Spud (Ewen Bremner), niepozorny psychopata – Bagbie (Robert Carlyle), pewny siebie fan Jamesa Bonda – Sick Boy (Sick Boy) oraz prawdomówny Tommy (Kevin McKidd). Chociaż każda z postaci została przerysowana i przedstawiona ironicznie, a gdy mielibyśmy określić ich powierzchowność, to właściwym stwierdzeniem byłoby, iż są po prostu brzydcy, to reżyser obdarzył wielką sympatią swoich bohaterów (zakończenie filmu zostało zmienione w stosunku do zakończenia książki, by miało bardziej optymistyczny wydźwięk, ale również z powodu sympatii reżysera do postaci Spuda). Po premierze filmu w Wielkiej Brytanii masowymi bohaterami zostali brzydcy ludzie bez przyszłości. W brytyjskim kinie emploi aktorów jest bardzo istotne. Filmowa rzeczywistość przeważnie jest zwyczajna, brzydka i odpychająca.

Boyle pragnął, ażeby „Trainspotting” miał uniwersalny przekaz. By osiągnąć ten efekt wystylizowano kostiumy i odrealniono miejsca akcji. W filmie czas akcji nie jest dokładnie określony. To muzyka oprócz nadania rytmu akcji, pełni funkcję informacyjną. Dzieli film na etapy czasowe, od Iggy Popa i Davida Bowie po Blur i Pulp. Danny Boyle uważa, iż muzyka potrafi lepiej (nieuchwytnie) niż obraz manipulować uczuciami widzów. I to się mu udaje. „Trainspotting” może poszczycić się jedną z najlepszych ścieżek muzycznych w historii kina.

„Trainspotting” przez krytyków nazwano „Mechaniczną Pomarańczą” lat 90. XX wieku. Jest w tym wiele prawdy – widocznej nawet w architekturze przestrzeni filmowej. Przykładowo klub Volcano, w którym bawią się przyjaciele został wystylizowany na Korovę Milk Bar, w której Alex główny bohater filmu Kubricka i jego gang spędzali wolny czas. Obydwa filmy zdają się gloryfikować wolność wyboru. Wybór sam w sobie. Wolna wola człowieka staje się jego główną cnotą, nawet gdy przyczyny i skutki wyboru nie są szlachetne i zgodne z obowiązującymi zasadami. Mark w swym pierwszym monologu ironicznie przytacza hasło brytyjskiej kampanii antynarkotykowej „Wybierz życie…” i wybiera heroinę. W ostatniej sekwencji filmu jednak reflektuje się. Gdy ucieka z pieniędzmi, deklaruje, że „będzie jak inni” i wybiera życie. Bohater podejmuje przełomową dla siebie decyzję, jednakże trzeba zastanowić się czy wybrana alternatywa w przypadku Rentona nie jest tak samo zła jak poprzednie życie?

Życie w narkotycznym amoku jest przyjemne, pociągające i surrealistyczne, ale zarazem niebezpieczne (czego znakiem jest śmierć). Zwyczajne życie w obrazie Boyle’a jest bezpieczne, ale nie ma nic do zaoferowania, oprócz przedmiotów do kupienia, które wymienia Renton w swym monologu otwierającym film. Jest życiem bez prawdziwego życia. Gdy Mark po kolejnej kuracji odwykowej, towarzyszy matce podczas gry w bingo, jego apatia jest wręcz namacalna. Oczyszczenie organizmu z narkotyków sprawiło, że stał się on apatyczny. Mark nie powrócił w całości do świata bez narkotyków, ponieważ jego postawę cechuje pasywność. Podobnie ma się rzec z jego przeprowadzką do pocztówkowo - turystycznego Londynu. Renton ma pracę, mieszkanie i przyszłość, ale jego życie w londyńskim mieszkaniu to forma wegetacji. Zwyczajne życie jest w przypadku Rentona śmiercią za życia. Najważniejsza jest możliwość wyboru. To on sprawia, że pomimo wszystkiego, postawa Rentona nie jest do końca bierna. Ewa Mazierska stwierdza, że Mark to „chore dziecko wybujałego materializmu”. Myślę, iż to cenna uwaga, ponieważ pozwala postać Rentona opisać jako jednostkę, którą cechuje postawa „pomiędzy”. Jest pomiędzy byciem yuppie a slackerem. Jest pomiędzy wyborem czy przyjąć nauki złotego wieku thacheryzmu i być egoistyczną jednostką, czy realizować bardziej popularne wśród młodych lewicowe poglądy i być częścią kolektywu? Jest pomiędzy narkomanią i abstynencją. Balansowanie na granicy dwóch światów pozwala Markowi zachować niejako zdrowy rozsądek.

Tytuł filmu oznacza kolekcjonowanie numerów pociągów i zapisywanie ich w swoich kajetach. W ogólnym kulturowym spojrzeniu, tam gdzie pojawia się kolej żelazna, pojawia się także cywilizacja. Wraz z nią pojawiają się także wszelkie choroby cywilizacyjne. Chociaż na ścianach w pokoju Rentona zobaczymy tapetę z motywem lokomotyw, a piątka przyjaciół koleją torową dociera w góry, to najistotniejsze jest, iż figura pędzącego pociągu w „Trainspotting” symbolizuje życie, którego można doświadczyć na kilka sposobów. Pierwszym wariantem jest wycofanie się z życia i przyjęcie roli obserwatora kolejnych odjeżdżających pociągów. Następnym jest podróż, którą niektórzy zdecydują się odbyć, wsiadając do pociągu. Ostatni wariant to rezygnacja (położenie się na torach i czekanie na przejeżdżający pociąg). Życie, można obserwować, można nim „żyć”, a także można z niego zrezygnować. Ostatnie wyjście, najbardziej pesymistyczne, twórcy filmu kategorycznie odrzucają. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się umiejętne żonglowanie dwoma pierwszymi wariantami. Nie można pozwolić się wchłonąć przez natłok życia, zarazem należy pilnować tego, aby nie stać się tylko jego obserwatorem. Mark Renton jest tego przykładem. Renton ma wybór, ale jest on ograniczony. Niewykluczone, że jest to złudna wiara w posiadanie wyboru. Społeczeństwo i narkotyki uzależniają. Warto, jednak spróbować wybrać od czego się uzależnimy i w jakim stopniu. Twórcy filmu nie gloryfikują narkomani, ale też nie gloryfikują „właściwego życia”. Zderzenie dwóch tak różnych i nieidealnych rzeczywistości sprawia, że film jest otwarty interpretacyjnie. Jest pozbawiony moralizatorstwa. Reżyser oprócz postaciom, pozostawia wybór także widzowi. Możliwe, że znów jest to wybór pozorny, bo który widz może oprzeć się zahipnotyzowaniu przez niesamowity świat piątki ze stolicy Szkocji? Osobiście uważam, że jest w tym jakaś przewrotność, gdyż Boyle głosząc filozofię wyboru, sprawił, że ja go nie dostałam. Zwyczajnie „Trainspotting” uzależnia.

Bezkompromisowy, szalony, zabawny, ironiczny i choć nie przepadam za tym słowem, gdyż we współczesnej kulturze jest zbyt eksploatowane - kultowy. Kultowy przez duże K.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
30-11-1995 (Festiwal Filmowy w Cannes)
29-11-1996 (Polska)
23-02-1996 (Świat)
4,9
Ocena filmu
głosów: 7
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
swomma
Marta Suchocka