Miniatura plakatu filmu Dziewięć żywotów Tomasza Katza

Dziewięć żywotów Tomasza Katza

The Nine Lives of Tomas Katz

2000 | Wielka Brytania, Niemcy | Komedia, Dramat, Fantasy, Mystery | 87 min

Viva Absurda!

Dominik Siwek | 04-06-2013
Niektórzy oczekują filmów pouczających, z morałem i przekazem. Jest to grupa zwolenników idei tworzenia filmów „o czymś”. Część widzów (i twórców) podchodzi jednak do tego nieco inaczej...
Przebieg bitwy, która rozgrywała się podczas II Wojny Światowej czy ukazanie losów bohatera historycznego - to nie są tematy godne uwagi dla fanów awangardy, prawda? A przynajmniej to nie tematyka jest najistotniejsza, a forma. Film polegać ma na tym, aby kreować coś, czego nie możemy doświadczyć w swoim realnym życiu. Jaką więc wartość dodaną do naszego życia ma kolejny film o antysemityzmie? Czy po obejrzeniu filmu o Wałęsie doświadczymy czegoś nadzwyczajnego? To już było lub to nas otacza na co dzień. Od filmu oczekiwać się powinno innowacyjności, alternatywnej rzeczywistości i wreszcie – pomysłowości.

Bardzo ciekawą propozycję daje nam brytyjski reżyser Ben Hopkins. Jego film z 2000 roku - „Dziewięć Żywotów Tomasza Katza” to dzieło nadrealne, pełne nieprzeciętnej, autorskiej inwencji. Film nasycony jest oryginalnymi pomysłami, nie tylko w warstwie fabularnej, ale i na płaszczyźnie nigdy dotąd nie stosowanych form technicznych.

Dzieło to przedstawione jest za pomocą szybkiego montażu, charakterystycznego dla dynamicznych produkcji MTV, połączonego z inspiracjami niemieckim ekspresjonizmem z początku XX wieku, przy okazji nawiązując jednocześnie do spuścizny kina niemego i czerpiąc zarazem ze specyficznego, brytyjskiego humoru, wyróżniającego  twórczość kultowej grupy Monty Pythona oraz z kafkowskiego klimatu. (Powyższe zdanie jest niemal tak samo wielo-złożone, jak wielokierunkowe są inspiracje autora). Może się wydawać, że to mieszanka zbyt różnorodna i nie pasująca do siebie, ale efekt jest naprawdę interesujący. Elementy z odmiennych gatunków zostały tu spożytkowane w rozsądny sposób, zachowując estetykę i poczucie dobrego smaku. Zastosowano również wiele przyciągających uwagę sztuczek wizualnych i efektów, dzięki którym oglądanie tego filmu staje się prawdziwą przygodą dla widza.

Zewsząd płynący absurd, surrealizm oraz nieco tajemniczy i niepokojący klimat, dają wrażenie, że film Bena Hopkinsa może okazać się swoistym „manifestem niezależnego filmowca”. Oglądając to dzieło, podświadomie odczuwa się, że jest w tym spora ilość przypadkowości. Jak przyznaje sam Ben Hopkins, rzeczywiście produkcja „Dziewięciu Żywotów Tomasza Katza” przebiegała w sposób nieprzewidywalny. Scenariusz powstawał w znacznym stopniu na zasadzie improwizacji i swobodnej koncepcji. Trudne do realizacji sceny kręcone były na szybko, ponieważ w niektórych lokalizacjach dostęp był ograniczony. Na myśl przychodzi tak zwane – kino offowe, ale nie takie, jakie proponują zwykli amatorzy, a znacznie bardziej związane z artyzmem. Można wysnuć taki wniosek, ponieważ twórcy tego dzieła z pełną świadomością wykorzystują wielkie możliwości obróbki taśmy filmowej, manipulując ją i udziwniając wszelkimi metodami dostępnymi w okresie nowoczesnej techniki.

Celowo opis fabuły pojawia się pod koniec, ponieważ w filmach tego typu nie jest ona najważniejsza. Właściwie to przedstawiona historia jest bardziej tłem, pewnym (z perspektywy zwykłego widza – niezbędnym) opakowaniem, w którym zawarte są przede wszystkim niebanalne pomysły i chwyty. Chwyt właśnie, czyli udziwnienie, ma nadawać dziełu artystycznej wartości i poetyckości. Nie jeden bowiem powstał film traktujący o końcu świata, ale ten na pewno wyróżnia się przekazem czysto filmowym, czyli formą. Sztuka polega na przedstawieniu zjawiska już znanego, ale w sposób nowy, świeży i oryginalny.
Ogólnie wszystko dzieje się w Londynie, podczas dnia zaćmienia Słońca. Miasto to ukazane zostało w sposób szczególny, uwydatniający tamtejszą atmosferę i charakterystykę. Z pozoru standardowe spojrzenie na Londyn i na jego mentalność, lecz z uwzględnieniem „odchyłów” od rzeczywistości.
W skrócie można powiedzieć, że jest to pewna wizja apokalipsy. Tytułowy Tomasz Katz przybywa do miasta i wciela się kolejno w 9 różnych postaci: od taksówkarza, poprzez ministra, po szefa metra. Funkcje dość przypadkowe, ale każda z nich coś wnosi do destrukcyjnego planu Katza, który krok po kroku realizuje. Główny bohater sieje zamęt i anarchię w mieście. Powstaje chaos, co z kolei powoduje nieuniknioną zagładę. W międzyczasie przeszkodzić mu się starają funkcjonariusze policji, z których szczególnie jeden, uduchowiony badacz świata astralnego, angażuje się w sprawę.
 
Naprawdę ciężko jest określić kategorię tego filmu i opowiedzieć o czym on jest. To po prostu trzeba zobaczyć, gdyż wszelkie subiektywne opisy mogą tylko zasugerować sposób odbioru. Wolność interpretacji powinna być w tym przypadku bezwzględnie uszanowana.

Dzisiaj Bena Hopkinsa – raczej mało znanego reżysera, można zaliczyć do niewielkiego grona twórców filmów surrealistycznych. Kiedy w 1929 roku Luis Bunuel wraz z Salvadorem Dali nakręcili przełomowy obraz „Pies Andaluzyjski”, trudno było spodziewać się utrzymania tej konwencji aż do roku 2000. Dwaj Hiszpanie zrobili to, na co pozwalała ówczesna technika. Autorzy „Dziewięciu Żywotów...” mogli już dokonać znacznie więcej. Wtedy, gdy rodziła się awangarda, traktowano to bardziej jako eksperyment i bunt artystyczny przeciwko mainstreamowi. W zasadzie taki cel przyświeca również twórcom w czasach obecnych, ale świadomego przedstawiciela tego nurtu rozpoznaje się nie po tym, że tworzy rzeczy dziwne, a po tym, że robi to z premedytacją.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
01-03-2000 (Festiwal Filmowy w Fantasporto)
23-11-2001 (Polska)
11-01-2001 (Świat)
6,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
Radosław Sztaba