Miniatura plakatu filmu Autopsy

Autopsy

2008 | USA | Horror, Mystery, Thriller | 84 min

Hit czy kit?

Dominik Siwek | 30-07-2013
Granica między kiczem a arcydziełem jest cienka... Ale chyba nie aż tak cienka, żeby film „Autopsy” określić tym drugim mianem. Niemniej jednak ta produkcja dzięki swej karykaturalności może być interesującą pozycją dla miłośników filmów klasy B.
„Autopsy” (2008 rok) zostało wyreżyserowane przez Adama Gierasch'a, dla którego był to debiut na wielkim ekranie. Można więc tłumaczyć tę kiepską produkcję amatorszczyzną i błędami popełnianymi przez żółtodzioba. Każdy uczy się na błędach... Chyba, że Gierasch zapragnął dorównać poziomem Edwardowi D. Wood'owi i jego kultowemu „Planowi 9 z kosmosu”. Jeśli taki był świadomy zamiar autora „Autopsy”, to trzeba przyznać, że prawie mu się udało.

Z pozoru ma to być horror z gatunku „kilkoro przyjaciół znajduje się w tarapatach i żadnemu z nich nie udaje się przeżyć”. Historia, która wprowadza do akcji właściwej jest prosta. Film opowiada o pewnej grupie nastolatków, którzy wracając z imprezy, ulegają wypadkowi samochodowemu. Czekają nocą na pomoc. Znajdują również pewnego nieprzytomnego mężczyznę, który zdaje się być pacjentem zbiegłym z jakiegoś ośrodka, gdyż ma na sobie szpitalną pidżamę. Przestraszeni wzywają więc pogotowie. Wreszcie pojawia się karetka i zabiera rannych do szpitala W środku zdaje się nie być nikogo oprócz recepcjonistki, doktora i dwóch sanitariuszy. Powinno zacząć robić się strasznie, jak na horror przystało...

Ale tak się nie dzieje. W zamian dostajemy subtelną parodię. Opisanie tego klimatu jako „subtelna parodia” wydaje się być odpowiednie, ponieważ nie ma tu czarnego humoru ukazywanego wprost, ale niektóre dialogi, ujęcia, sposób gry aktorów, czy nawet całe sceny są po prostu prześmiewcze. Przyjąć można, że to celowy zabieg. Proszę sobie tylko wyobrazić, że w tych niepokojących, tajemniczych dla bohaterów okolicznościach, dwoje z nich ucina sobie następującą rozmowę - chłopak zawraca się do swojej dziewczyny: „Jak się czujesz?” A ona na to: „Zaraz będzie padać...”. O co tu chodzi?! Czy to jest horror czy kolejna seria „Latającego Cyrku Monty Pythona”? A warto dodać, że to nie jedyna taka abstrakcyjna scena w tym filmie. (Na przykład: gdy jedna z bohaterek wpada w zasadzkę, zostając zatrzymana przez dwóch dręczycieli, na drugim planie jej przyjaciel przechadza się od drzwi do drzwi, jakby nigdy nic, a ona wówczas wpada na genialny pomysł ucieczki - po prostu jakimś sposobem wyrywa się z uścisku oprawcy i biegnie za kolegą).
Postacie snują się po opuszczonym budynku szpitala, nic nie podejrzewając. W ogóle w spojrzeniach bohaterów zauważyć można taką rażącą pustkę, jakby byli tylko marionetkami, jakby cała fabuła tego filmu nie miała najmniejszego sensu. Wreszcie to dziwne wrażenie, że twórcy tego filmu robią sobie z nas, za przeproszeniem - jaja.

Oczywiście są momenty, które są obowiązkowymi elementami, na które składa się horror. Jednak nic nie jest tak, jak być powinno! Budowanie napięcia i zaskakiwanie widza, na przykład ręką, która pojawia się nagle zza kadru - jak najbardziej mile widziane, ale tu zostają przekroczone wszelkie zasady poważnego filmowania. Widz tylko czeka, kiedy ktoś krzyknie, kiedy coś wyskoczy, rzecz jasna wszystko zaakcentowane głośnym odgłosem „szoku”, co jest charakterystyczne dla horrorów tego typu, ale nie powinno być nadużywane.

Zauważa się również tendencję do nadmiernego eksponowania tych specyficznych składników horroru, które nawet wykorzystywane były w innych filmach. Pojawia się bowiem blada dziewczyna z czarnymi włosami, które przysłaniają jej twarz i która kroczy powoli po korytarzu (japoński „The Ring – Krąg”). Oprócz tego mamy całą paletę okrutnych tortur, którym są poddawani nastoletni bohaterzy, co z kolei przywodzi na myśl filmy gore (ale nie tak pastiszowe jak ten). Nie zabrakło także „głuchego telefonu”, który jak przystało na horror, odbiera nieupoważniona do tego bohaterka (widocznie poczuła ona nagłą powinność do wykonania tej czynności, która potem przyczyniła się do jej śmierci).

Efekt tego wszystkiego jest taki, że ten kto ogląda te sceny, raczej śmieje się z nieporadności twórców, niż rzeczywiście się boi. Tutaj pojawiają się właśnie te wątpliwości: czy to jednak nie jest parodia? Może Adam Gierasch właśnie taki miał pomysł na film? Dlatego też nie należy jednoznacznie oceniać tej pozycji, jako beznadziejnej... Jest też w tym coś urzekającego i interesującego - stąd nieco zawyżona ocena.
Reżyseria
Premiera
24-08-2008 (London FrightFest Film Festival)
25-06-2009 (Świat)
Inne tytuły
Mercy
3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
Radosław Sztaba