Miniatura plakatu filmu Gorączka sobotniej nocy

Gorączka sobotniej nocy

Saturday Night Fever

1977 | USA | Dramat, Muzyczny, Romans | 118 min

Król disco

Marta Suchocka | 16-12-2007

Szalone lata siedemdziesiąte – disco królujące w dyskotekach, buty na obcasach, przylegające do ciała garnitury, charakterystyczny ruch bioder i Bee Gees w tle. Nie ma wątpliwości, że temperaturę ciała podnosi „Gorączka sobotniej nocyJohna Badhama.

 

Tony Manero (młody chłopak z Brooklynu) pracuje w sklepie z farbami. Mieszka z rodziną. Marzy, że kiedyś uda mu się wyrwać z brudnego, nie dającego żadnych perspektyw Brooklynu i przenieść się na Manhattan. Manero prowadzi podwójne życie, jedno jest szare i nijakie, drugie rozświetlają neony dyskoteki. Tony we dnie sprzedaje farby, zaś w sobotnie noce króluje na parkiecie budząc zachwyt i to nie tylko płci pięknej. Chłopak marzy o wygraniu konkursu tanecznego organizowanego przez dyskotekę 2001 Odyssey. Ma nadzieje, że to jeden z kroków, które zaprowadzą go na Manhattan. Szuka więc odpowiedniej partnerki, która tak jak on czuje boogy i muzykę ma we krwi. Tym sposobem w życiu Tonego pojawia się Stephanie. Dziewczyna tańczy genialnie i szybko odnajduje z Manero wspólny język na parkiecie. Jednak poza tańcem... dzieli ich przepaść, ale mimo różnic coś miedzy parą młodych ludzi zaczyna „iskrzyć”.

 

Fabuła filmu jest prościutka niczym przysłowiowa budowa cepa, do tego jak na romanse z lat siedemdziesiątych jest tak typowa, że można by nawet rzec - tendencyjna.
Jednak to nie perypetie głównych bohaterów są najważniejsze. Sercowe rozterki oraz różnice społeczne (i to daleko posunięte, bo ocierające się o dyskryminację na tle rasowym) są jedynie tłem dla królującego na ekranie disco. „Gorączkę sobotniej nocy” się czuje, chłonie przez pięknie zobrazowany, kolorowy muzyczno – taneczny świat. Do tej pory na ekranie w taki sposób nie tańczył jeszcze nikt i nikt w taki sposób tego nie pokazywał (w pełni zasłużone brawa dla dla autora zdjęć Ralfa D. Bodea). Jak do tej mieszanki, i tak już wybuchowej, dorzucimy jeszcze genialną ścieżkę dźwiękową... mamy muzycznie i choreograficznie dzieło wręcz doskonałe.

 

Aktorstwo w „Gorączce sobotniej nocy również schodzi na dalszy plan i to bynajmniej nie z powodu jego miernoty. Ważniejsze od kreacji aktorskich są parkietowe wyczyny głównych bohaterów. I trzeba przyznać, że John Travolta pokazał do czego służy sala dyskoteki. Warto również zaznaczyć, że po tej produkcji aktor został okrzyknięty idolem nastolatków. Niestety „Gorączka sobotniej nocy” bardziej zaszkodziła Travolcie niż pomogła, ponieważ „zaszufladkowanie” go jako dyskotekowego chłopaczka, co w dużym stopniu przyczyniło sie do przerwy w jego karierze.

 

Mimo że film powstał 30 lat temu, nie stracił nic ze swego migotliwego, neonowego blasku. Stroje głęboko osadzone w epoce, charakterystyczny taniec, który porywa całą dyskotekę, wypięte biodra, ręka wysoko uniesiona do góry i ta muzyka. „Gorączka sobotniej nocy” to już film legenda, który czaruje obrazem i ścieżką dźwiękową. Zdjęcia wykonane wyśmienicie, wręcz w profesjonalny sposób pokazujące sceny taneczne. Wiele filmów muzycznych do dziś wzoruje sie na pracy Ralfa D. Bodea. Kultowy jest również soundtrack stworzony przez Bee Gees - nawet obecnie cieszy sie on całkiem wysoką sprzedażą.

 

„Gorączka sobotniej nocy” jest jednak przez niektórych uważana za paradę kiczu. Nie będę ukrywała, że jest w tym sporo racji, jednak dla mnie jest to „kicz” najwyższego gatunku. Oglądając „Gorączkę sobotniej nocy” można zatopić się w kolorową atmosferę lat siedemdziesiątych i bezkarnie bujać biodrami w rytm dyskotekowych przebojów Bee Gees. Należy się więc duży plus za atmosferę i długowieczność.

3,8
Ocena filmu
głosów: 5
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
lysywujta
Marta Suchocka