Wyścig w kosmos, jaki toczyły pomiędzy sobą Stany Zjednoczone i Związek Radziecki, był jednym z najważniejszych. Kiedy ZSRR umocniło swoją pozycję jako potęga atomowa, przyszedł czas na zdobycie kosmosu. Przeciętnemu człowiekowi wmawiano, że robi się to dla dobra nauki i postępu ludzkości. Obie strony wiedziały jednak, że chodzi tutaj o monopol militarny na orbicie naszej planety. Tym bardziej żywo komentowano osiągnięcia poszczególnych stron. ZSRR przez długi czas miażdżyło Stany Zjednoczone. Jako pierwsi wysłali na orbitę satelitę, żywe stworzenie, biedną Łajkę, aż w końcu odważyli się wsadzić do rakiety człowieka. Film „Gagarin” postanawia przybliżyć widzom kulisy nie tylko samej podróży, ale także postać pierwszego człowieka w kosmosie.
Gagarina poznajemy na początku filmu, jako młodego podoficera lotnictwa. Kocha latanie bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Dzięki ogromnemu talentowi przychodzi mu to z ogromna łatwością. Kieruje swoim samolotem jakby był częścią niego samego. Nie uchodzi to uwadze jego przełożonych, którzy jednak nie postanawiają awansować go do szeregu oficerów. Dzięki wstawiennictwu swojego przełożonego Jurij Gagarin otrzymuje w końcu upragniony awans i trafia do jednostki wybranych, których przygotowuje się do lotu w kosmos. Przechodząc przez poszczególne etapy selekcji, czy to zdrowotnej, wytrzymałościowej, czy technicznej, nie zapomina o życiu poza murami jednostki. Zostawił tam bowiem młodą żonę, która ma mu w niedługim czasie urodzić pierwsze dziecko. Powinność wobec ojczyzny nie pozwala mu jednak zmienić obranego wcześniej kierunku życia: lotu w kosmos.
„Gagarin” ma jedną, zasadniczą wadę: jest wyprodukowany w Rosji i przez Rosjan. Nie trudno było odgadnąć w jakim kierunku pójdzie ogół filmu w takim przypadku. Zamiast rzeczowej rozprawy nad legendarnym lotem, widz otrzymuje propagandę na miarę czasów stalinowskich. Sama postać Gagarina została zbudowane na nieodzownej kinu rosyjskiemu zasadzie przodownika pracy. W filmie Gagarin pochodzi z biednej robotniczej rodzinę, co tylko potwierdza, że reżyser ulega mocno wpływom dawnego ZSRR. Młody Jurij musi walczyć z codziennym głodem i biedą, by potem nagle cała akcja filmu przeniosła się do lat, w których był już młodym żołnierzem. Fabuła całego filmu kuleje zresztą nie tylko w propagandowym spojrzeniu na całość, ale na wyjątkowo denerwującym skakaniu pomiędzy różnymi etapami z życia Gagarina. Główną linią pozostaje dzień jego startu, jednak jest to tak grubo poprzetykane różnymi czasami i zdarzeniami, że trudno zrozumieć o co właściwie chodzi. Widz rozumie, że reżyser stara się mu coś przekazać, ale za nic w świecie nie może wyłapać tego z pozaginanej w dziwny sposób linii czasu w filmie. Wygląda to jakby ktoś mieszał łyżką w całym obrazie, raz ukazując nam dzieciństwo Gagarina, raz dzień startu, zaraz potem dni spędzone w jednostce przygotowawczej i tak w kółko bez żadnego algorytmu. Strasznie to przeszkadza podczas seansu. Kiedy już trafi nam się dłuższa scena, nagle zostajemy rzuceni w coś zupełnie odmiennego. Jest to tym bardziej denerwujące, że charakter głównego bohatera jest praktycznie niezmienny, niezależnie od etapów jego życia. Gagarin został pokazany jako dobrotliwy chłopak, który chce tylko wykonać dobrze swój obowiązek. W tym miejscu reżyser wpadł we własne sidła. Pierwszą rzeczą, jaka mi przyszła na myśl na widok niezmiennych emocji u Gagarina w różnych etapach jego życia, było, że Gagarin gra, udaje, bo tak trzeba robić. Jeśli zachowa się inaczej to przyjdzie tajna policja i tyle będzie mu z tego latania. Dlatego też film „Gagarin” bardzo miękko trafia na półkę z innymi filmami propagandowymi.
„Gagarin” jest filmem wyjątkowo politycznym, pomimo swojego podprogowego sloganu o postępie. Więcej w nim ideologi niż w wielu innych filmach z Rosji. Trudno się temu dziwić, Jurij Gagarin to jeden z największych bohaterów narodu rosyjskiego. Przypuszczam, że jeśli kiedyś nakręcą w Polsce film o Piłsudskim, nie będzie znacząco odbiegał od założeń „Gagarina”- czyli przedstawi nam osobę, którą znamy z podręczników, bez zbędnych sensacji. Taki właśnie jest „Gagarin”- posągowy bohater, który po wsze czasy będzie wielbiony przez propagandę, a cicho omawiany przez zwykłych ludzi.