Miniatura plakatu filmu Duży zeszyt

Duży zeszyt

A nagy füzet

2013 | Węgry, Niemcy, Austria, Francja | Dramat, Wojenny | 109 min

,,Nie rozdzieli nas nic''

Anna Szczesiak | 05-11-2014
„Duży zeszyt” na podstawie powieści Agoty Kristof, to film, który w ciekawy sposób pokazuje proces przemiany miejskich delikatnych chłopców - w twarde, bezwzględne i pozbawione uczuć dorosłe dzieci. To historia o niezwykłej więzi między dwójką bliźniaków i ich próbie charakterów. Reżyser filmu - János Szász, ciekawie też eksperymentuje z formą, bo wplecione tutaj zostały elementy animacji poklatkowej. 

Akcja filmu rozgrywa się w trakcie trwania II wojny światowej, ale jest jakby poza jej zasięgiem, bo głównym jej punktem jest dom babki chłopców na obrzeżach miasta. To film, który także pokazuje jak ludzie zachowują się w obliczu wojny, gdzie panuje głód i strach. Uwydatniają się wówczas wszystkie ludzkie najgorsze perwersje. Wojna jak sito oddziela ziarno od plew, bo tylko w tak brutalnych okolicznościach może wyjść na jaw kto jest naprawdę dobry, a kto zły. Odsłania hipokryzję, tych, którzy pozornie uchodzą za dobrych, ale i tak dbają tylko o własny komfort. 

Więź chłopców (znakomita kreacja aktorska László Gyémánta i Andrása Gyémánta) jest tak silna, że przenikają się wzajemnie do tego stopnia, że nawet robienie sobie wzajemnej krzywdy pozostaje między nimi i nie jest w stanie ich podzielić. Chłopcy postanawiają się zahartować, by nic nie było w stanie ich złamać. Poddają się więc wzajemnym torturom, głodówkom, ale nie zapominają także o nauce, czytaniu Biblii, a wszystkie swoje dokonania zapisują w tytułowym dużym zeszycie. Ta rezygnacja z dzieciństwa i z przyjemności okresu dziecięcego - jakimi jest między innymi zabawa - doprowadza do tego, że obaj tracą umiejętność odczuwania bólu i współczucia. Ten hart ducha wzbudza 
szacunek niemieckiego oficera, który ratuje im życie. Chłopcy stają się jak maszyny, dla których nawet zabicie człowieka nie jest wielkim wyzwaniem. Może to także swego rodzaju metafora do czasów wojny - ludzie, którzy stracili normalne życie do jakiego przywykli, z jego wygodami i przyjemnościami, stają się mniej ludzcy. W filmie tego nie ma, ale w książce jest dokładny opis, jak ludzie przez wojnę stali się bardziej egoistyczni i skąpi. Tracą skrupuły normalnego postępowania i empatii do drugiego człowieka. Obojętnieją na ludzką krzywdę. Wojna, tak naprawdę, to próba człowieczeństwa, kto tę próbę wytrzyma - z pewnością będzie zbawiony.

Bardzo podoba mi się w filmie przedstawienie sylwetek postaci. Czasem to, czy ktoś jest naprawdę dobry, a ktoś zły nie jest takie jednoznaczne. Matka zostawia chłopców i karmi ich czułymi słówkami, ale to babka, która jest szorstka i wręcz dla nich brutalna, daje im schronienie i uczy prawdziwego życia - pracy i radzenia sobie w najgorszych warunkach, co poniekąd ratuje im życie. Do tego stopnia, że między tą trójką rodzi się tak zależna więź, że gdy przybywa po chłopców prawdziwa matka - nie chcą z nią iść. Ciekawie jest też przedstawienie zachowań miejscowej ludności. Znakomity jest przykład katolickiego księdza i żydowskiego szewca. To właśnie żyd okazuje chłopcom bezinteresowną pomoc, a potem zostaje wydany przez katolickich mieszkańców. Film odsłania hipokryzję tych, którzy powinni świecić przykładem chrześcijańskiego miłosierdzia, a postępują odwrotnie. Lubię fragment, w którym ksiądz pyta chłopców czy znają dziesięć przykazań. Na twierdzącą odpowiedź chłopców - ksiądz pyta czy przestrzegają? Bliźniacy odpowiadają, że nie, bo nikt nie przestrzega: - napisane jest nie zabijaj, a wszyscy zabijają.

„Duży zeszyt” to film ciekawy, ale brakuje mu jakiejś chronologii, wspólnego wątku. Wydaje się, że bohaterom brakuje celu. Pokazuje tylko epizod, ale nie oddaje prawdziwego sensu. Nie wiemy, jak ten epizod wpłynął na życie chłopców, bo wojna się przecież skończyła. Chyba największą porażką tego filmu jest zakończenie i choć zgodne jest z zakończeniem powieści Agoty Kristof - to dla dobra filmu byłoby je lepiej zmienić. Film jest dla mnie kawałkiem, urwanym elementem, jest nieskończony. Tutaj podam choćby przykład innego filmu z tego roku - także o tematyce wojennej ,,Biegnij, chłopcze,
biegnij'' - film, będący wędrówką bohatera, która kończy się w piękny sposób. Pokazuje, że ta wędrówka i to cierpienie nie było na marne, bo bohater ocalał i miał wspaniałą przyszłość. Film „Duży zeszyt” nie daje takiego spełnienia. Jest opowiastką, eksperymentem, spojrzeniem na pewne sprawy, ale na dobrą sprawę niczego nie wyjaśnia. Bardzo podoba mi się strona wizualna filmu. Dźwięk - jest absolutnie niesamowity. Dawkowany bardzo skromnie jeden fragment dźwiękowy w momentach grozy, ale bardzo mocno i sugestywnie.

Dla mnie film pozostaje ciekawostką, ale nie pozostawia głębszych emocji i przemyśleń. Myślę jednak, że miał potencjał na stanie się czymś więcej. Szkoda, że reżyser tak kurczowo trzymał się fabuły książki, bo mógł ją potraktować jako inspirację, jako punkt wyjściowy do czegoś więcej i mogło powstać z tego znaczące arcydzieło. Tak się jednak nie stało. Film jest tylko namiastką tego, czym mógł być i pozostawia spory niedosyt. 

Reżyseria
Dystrybutor
Aurora Films
Premiera
07-11-2014 (Polska)
19-09-2013 (Świat)
3,5
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
vaultdweller
Agnieszka Janczyk