Miniatura plakatu filmu Love, Rosie

Love, Rosie

Love, Rosie

2014 | Wielka Brytania, USA | Komedia, Romans | 102 min

Miłość czy kochanie?

Po długim czasie, w końcu pojawiła się komedia romantyczna, którą można obejrzeć bez zażenowania. O ile tak, jak ja nie jesteście fanami gatunku, wydaje mi się, że i was „Love, Rosie” Christiana Dittera mile zaskoczy. Końca oczywiście można się domyślić już po plakacie, kwestia tylko tego, jak do happy endu dojdzie. A to już nie jest tak oczywiste.

Nareszcie mamy parę normalnych nastolatków, którzy robią to, co normalnie robią ich rówieśnicy, a nie typowo tendencyjni bohaterowie komedii romantycznych. Może niektórzy fani gatunku się rozczarują, ale tutaj nikt nie świeci, nie pochodzi z patologicznej rodziny, nie choruje, ani nie jest ślamazarną dziewicą, w której zakochuje się największe ciacho na dzielni. Rosie i Alex imprezują do urwania filmu, „zaliczają”, powoli przymierzają się do (jeszcze) cudownej przyszłości, uczą się, a to wszystko przeplata się rozmowami, spacerami, kłótniami, co bardzo naturalnie buduje ekranową więź między bohaterami. Każdy z nas przeżywał ten okres po swojemu, ale zwłaszcza „młodzieżowe” czasy pary stają się w jakiś sposób bliskie widzowi, rozumiemy ich głupie wybory, czy nieracjonalne zachowania. Czuć między nimi chemię, ale w końcu są zdeklarowanymi przyjaciółmi, więc przez lata wkręcili sobie, że nic nie śmie zaciągnąć ich do łóżka, choć ewidentnie oboje by chcieli. Nie jest to jednak wyświechtany schemat „chcem, ale nie mogem”, do jakiego przyzwyczailiśmy się w komediach romantycznych. Zwroty akcji są nie tyle zaskakujące, ile życiowe i bardzo realnie sprowadzają bohaterów na ziemię.

Wszystko zdaje się iść według wspólnego planu przyjaciół – zdają egzaminy, dostają się na wymarzone studia do Stanów, niebawem opuszczą swoją angielską zapyziałą dziurę i zaczną nowy rozdział w idealnym świecie, który stanął przed nimi otworem. Co krzyżuje genialny plan? Skutek upojnej nocy, jaką Rosie spędziła z Gregiem po balu maturalnym… Ze wstydu nie mówi o tym Alexowi, kłamiąc, że nie dostała się na uczelnię. Niefortunny ojciec, jak na prawdziwego samca alfa przystało, ulatnia się, a dziewczyna postanawia oddać dziecko do adopcji. Alex w tym czasie układa sobie życie w Ameryce, gdzie realizuje się na studiach, później w pracy, a czas umilają mu coraz zgrabniejsze blondynki. Rosie postanawia zatrzymać Katie i tym samym staje się samotną mamą. Wspiera ją rodzina i przyjaciółka Ruby, z którą pracuje w hotelu jako sprzątaczka. O macierzyństwie przyjaciółki, mimo iż cały czas utrzymywali kontakt, Alex dowiedział się, dopiero kiedy dziecko miało już kilka miesięcy. Porównując ich życie, można byłoby wysunąć smutny wniosek, że przy podobnym starcie Alex jest tym wygranym, podczas gdy przypadkowa ciąża zmarnowała przyszłość Rosie. Jednak to nie jej życie, mimo braku spektakularnych uniesień, jest wypełnione pustką.

Film „Love, Rosie” nie jest zwykłym wyciskaczem łez (a mógłby być), opartym na utartych schematach, gdzie po serii wzlotów i upadków na koniec mamy przytłaczającą dawkę lukru. Tutaj smak jest słodko-gorzki, bo nie jest to obraz prowadzony jednotorowo, gdzie kolejne rozwiązania są oczywiste. Większa część sprawia, że szczerze współczujemy głównej bohaterce, bo zapewne każdy z nas zna kogoś, kto znalazł się w podobnej sytuacji. Twórcy dobitnie pokazali, jak wpadka w młodym wieku, wpłynęła na losy dziewczyny, która nie w heroicznie, a raczej bardzo prozaicznie i po ludzku stawia czoło wyzwaniom codzienności. Wspieramy ją i angażujemy się emocjonalnie, a to za sprawą nie tylko rewelacyjnej historii przedstawionej przez Cecelię Ahern w książce pt. „Na końcu tęczy”, ale też w dużej mierze dzięki scenariuszowi Juliette Towhidi i reżyserii Christiana Dittera, którzy wspólnie stworzyli film wyróżniający się przy zalewie podobnych do siebie komedii romantycznych. Trzeba zwrócić uwagę zwłaszcza na scenariusz, bo mimo iż śledzimy kilkanaście lat z życia bohaterów, to w żadnym momencie nie czujemy, że czegoś jest za dużo, albo że coś nas już męczy. A poza tym „Na końcu tęczy” nie było najłatwiejszym materiałem pod scenariusz, gdyż opiera się na wymianie wiadomości między bohaterami, więc wyciągnięcie z tego fabuły było dużym wyzwaniem, któremu Towhidi bez dwóch zdań sprostała. Poza tym film zobrazowany jest bardzo malowniczo, sceneria dobrana idealnie pod sytuacje – ale nie przerysowując ich. Całość tworzy świetny klimat pod refleksje, a przy tym nienachalnie pozostawia w komediowo-romantycznym klimacie.

Co do bardzo dobrze zgranej obsady - Lilly Collins ze swoją anielską urodą słodkiej dziewczynki z dobrego domu, kategorię filmów, w których grać powinna ma wypisaną na idealnym czole. A tu proszę – pierwsze zaskoczenie – nasza English sweetheart wpada podczas pierwszego zbliżenia w jeden z możliwie najgłupszych sposobów i to ze szkolnym cwaniako-przystojniakiem, a nie głównym bohaterem. Na drugim biegunie Sam Claflin, który dzieli ten sam urzekający angielski urok zagubionego chłopca, co Hugh Grant. Główna para została tak trafnie dobrana, że nie chce się wierzyć, że nic między nimi nie było poza ekranem. Barwna postać Ruby rezolutnie zagrana przez Jaime Winston nadaje smaczku obrazowi. Niestety Suki Waterhouse zdecydowanie lepiej radzi sobie w modelingu, choć obsadzenie jej w roli seksownej, niewymagającej blondynki nie powinno być ryzykowne.

„Love, Rosie” zawiera wszystkie elementy, jakie mieć powinna dobra komedia romantyczna, a przy tym historia, wcale nie jest tak oczywista, jak to zwykle w tym gatunku bywa. Każdy ma coś na sumieniu i nie ma nikogo, kto miałby prawo pierwszy rzucić kamieniem. I nie jest też zwykłym wyciskaczem łez, bo historia szczerze przejmuje i zostaje w głowie na długo po otarciu łez i zapaleniu świateł na sali. Podana bardzo delikatnie z niewymuszonym, a momentami rozbrajającym humorem. Dawno nie miałam przyjemności polecenia komedii romantycznej, a dzięki „Love, Rosie” już na pewno nie będę się tyle zastanawiać.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
05-12-2014 (Polska)
17-10-2014 (Świat)
4,2
Ocena filmu
głosów: 5
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
Radosław Sztaba
Agnieszka Janczyk