Miniatura plakatu filmu Frontier(s)

Frontière(s)

2007 | Francja, Szwajcaria | Horror, Thriller | 108 min

Teksańska masakra na francuskiej granicy

Z francuskim kinem grozy spotkałem się po raz pierwszy kilka lat temu przy okazji „Bladego strachu” – niezwykle krwawego, brutalnego, a przy tym bardzo klimatycznego i udanego thrillera. Mając w pamięci ten film z wielką ochotą przystąpiłem do zapoznania się z „Frontier(s)” – obrazem mrocznym i ponoć przepełnionym tak makabrycznymi scenami, że „Hostele” czy „Teksańskie masakry” to przy nim jedynie bajeczki.
 
We Francji trwają zamieszki związane z drugą turą wyborów prezydenckich. Policja ma rozkaz wyłapania wszystkich mających coś wspólnego z rewoltą. Grupa młodych złodziei postanawia uciec ze zrabowanymi pieniędzmi do Holandii i tam spokojnie przeczekać trudną sytuację panującą w kraju. Przestępcy po drodze zatrzymują się na noc w położonym na odludziu, przygranicznym motelu. Nie wiedzą, że uciekając z piekła trafili do miejsca jeszcze gorszego – siedliska kanibalistycznych neonazistów.
 
Fabuła nie przedstawia się specjalnie zachęcająco, a już na pewno nie odkrywczo. Tak też rzeczywiście jest, ponieważ „Frontier(s)” garściami czerpie ze wspomnianych we wstępie filmów, a można by tu wymienić jeszcze kilka innych inspiracji. Przyznam jednak, że nie liczyłem w tym przypadku na oryginalność historii, lecz oczekiwałem przede wszystkim wciągającego, przytłaczającego klimatu. Na szczęście z tym aspektem reżyser Xavier Gens poradził sobie całkiem nieźle. Napięcie i uczucie niepokoju towarzyszy widzowi niemal od początku seansu, a z czasem zostaje spotęgowane mrocznym, „ciężkim” klimatem całości. Uważam nawet, że pod tym względem „Frontier(s)” bije na głowę wymienione wcześniej tytuły. Tutaj kibicowałem bohaterom (mimo że nie są to zbyt miłe postacie) i podświadomie zależało mi, by cało wyszli z koszmaru, w którym się znaleźli. Jest to dziwne o tyle, iż znając konwencję gatunku wiadomo, że jeśli już ktoś ma przeżyć, to będą to tylko pojedyncze jednostki...
 
Na początku napisałem, jakoby film Xaviera Gensa miałby się charakteryzować nadzwyczajną brutalnością. Zapowiedzi te jednak nie do końca okazały się prawdziwe. Owszem, jest kilka mocnych, może nawet odrażających scen, ale w czasach, gdy w kinach na porządku dziennym jest piłowanie, szlachtowanie i wszelkiej maści „-anie”, nie robi to aż tak szokującego wrażenia. Cóż, istotnie wszystko to już było, tylko czy brutalność filmu należy mierzyć jedynie ilością krwi i odciętych bądź zmiażdżonych kończyn? Moim zdaniem nie, gdyż w przypadku niniejszej produkcji składa się na nią także kilka innych elementów, jak wspomniany mroczny klimat osaczenia i beznadziei, odpychająca scenografia siedliska kanibali czy też charakteryzacja niektórych postaci. Gdy do tego dodamy jeszcze świetną muzykę (na czele z rewelacyjnym utworem podczas napisów końcowych), naturalistycznie wyglądające zdjęcia oraz momentami urywany i budzący niepokój montaż, wówczas okazuje się, że techniczna strona „Frontier(s)” prezentuje się okazale, dzięki czemu uważam, że śmiało można przymknąć oko na mało oryginalną fabułę.
 
Z tym przymykaniem oka nie jest już jednak tak łatwo, gdy spojrzy się na realizm zdarzeń. Niestety, reżysera (zwłaszcza w końcówce) poniosła fantazja, ponieważ poszczególne postacie okazują się być nad wyraz wytrzymałe. Za przykład niech posłuży główna bohaterka, Yasmine (Karina Testa), która – będąc notabene w trzecim miesiącu ciąży – po zainkasowaniu kilku potężnych ciosów i kopniaków ma siłę, by toczyć dalszą walkę o przetrwanie. No ale może tylko się czepiam...
 
Nie przypadło mi także do gustu wyraźne zwolnienie akcji po 65. minutach projekcji. Odniosłem wówczas wrażenie, że reżyser nieco pospieszył się z rozwojem sytuacji, a następnie zabrakło mu idei na sprawne i pomysłowe pokierowanie wydarzeniami (na neonazistowski bełkot, który w tym fragmencie filmu wysunął się na pierwszy plan spuszczam zasłonę milczenia). Cóż, mistrzów reżyserii jest zaledwie kilku, a Xavier Gens na pewno się do nich nie zalicza (choć w przypadku tego akurat obrazu nie uważam, by zawiódł – po prostu swój warsztat musi jeszcze podszkolić).
 
Zdaję sobie sprawę, że film Gensa jest skierowany do wąskiego grona odbiorców. Mimo to szkoda, że Monolith Films zdecydował się na usunięcie go z kinowej dystrybucji (która była w planach), gdyż „Frontier(s)” na wielkim ekranie z pewnością robiłby dużo większe wrażenie. W każdym razie, w kinie tradycyjnym czy domowym, wielbiciele krwawych jatek rozgrywających się z dala od cywilizacji powinni być usatysfakcjonowani.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
01-07-2007 (Festiwal Filmowy w Agde)
20-06-2008 (Polska)
23-01-2008 (Świat)
3,3
Ocena filmu
głosów: 15
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
Jedras
swomma
lysywujta
rdk