duża fotografia filmu Tuż po weselu
Miniatura plakatu filmu Tuż po weselu

Tuż po weselu

After the Wedding

2019 | USA | Dramat | 107 min

Kolejny średni remake [recenzja DVD]

„Tuż po weselu” Barta Freundlicha to amerykański remake duńskiej produkcji z 2006 roku. Nominowany do Oscara pierwowzór w reżyserii Susanne Bier był świetnie poprowadzonym, dobrze zagranym i poruszającym dramatem. Z remake'ami niestety często bywa różnie, jak zatem wypada amerykańska wersja „Tuż po weselu”?

W porównaniu do pierwowzoru w scenariuszu produkcji Barta Freundlicha pojawiło się kilka modyfikacji, m.in. zmiana płci głównego protagonisty. W przypadku remake’u główną bohaterką jest Isabel (Michelle Williams), której, podobnie jak w filmie Bier, życiową misją jest prowadzenie sierocińca w Indiach. Ciężkie warunki i brak środków sprawiają, że ośrodek ledwo funkcjonuje. Pewnego dnia pojawia się informacja, że jeden z wielkich amerykańskich domów mediowych chce przekazać na rzecz sierocińca dużą darowiznę. Warunkiem otrzymania środków jest przylot Isabel do Nowego Jorku i spotkanie się z kierująca firmą Theresą (Julianne Moore). Pomimo początkowej niechęci bohaterka wyrusza do Ameryki. Na miejscu spotyka milionerkę, która zajęta przygotowaniami do ślubu córki nie może poświęcić jej uwagi. Izabel zostaje więc zaproszona na wesele, na którym nie spodziewa się, że dojdzie do spotkania z jej przeszłością i zmierzenia się z konsekwencjami decyzji sprzed lat.

Amerykańska wersja „Tuż po weselu” nie wypada tak dobrze, jak duńska. Nie jest to wprawdzie film zły, jest dobrze zagrany, ma bardzo klimatyczną muzykę i scenografię, jednak jako całość dłuży się i trochę przynudza widza. W duńskiej wersji otrzymaliśmy poruszający dramat rodzinny z tajemnicą i ogromnym dylematem życiowym bohatera, który w wersji Freundlicha nie przedstawia się już tak emocjonująco czy refleksyjnie. Powodem są z pewnością zmiany w scenariuszu, które prawdopodobnie miały nadać opowieści świeżości, a poskutkowały spłyceniem historii i pozbawieniem emocjonalności. Również dialogi nie są tak dobrze rozpisane, jak w pierwowzorze, co także nie działa na korzyść filmu.

Po opisie „Tuż po weselu” łatwo domyślić się, że Isabel wiąże z Theresą jakaś tajemnica. To, co łączy obie kobiety, dość szybko wychodzi na jaw, jednak sposób poprowadzenia scenariusza, jaki po tym momencie następuje, sprawia wrażenie marnotrawstwa potencjału produkcji. Ogrom dylematu, przed jakim staje główna bohaterka oraz związane z tym emocje, które towarzyszyły jej na początku filmu są wraz z rozwojem fabuły zepchnięte na dalszy plan, przez co Isabel z idealistki staje się drażniącą i niezrozumiałą w swoim zachowaniu postacią. Wprawdzie na początku widzimy jej konsternację, gdy z biednej Kalkuty przyjeżdża do wynajętego dla niej przez Theresę luksusowego hotelu, jednak jej późniejsze zachowanie jest mało prawdziwe i nijakie, przez co nie skłania widza do refleksji. Różnice pomiędzy sposobem życia i niesprawiedliwością losu na początku dotykają zarówno widza, jak i protagonistkę, jednak wraz z rozwojem fabuły dylematy moralne bohaterki, które budzą emocje, gdzieś się ulatniają, przybierając bardzo ułagodzoną i bezbarwną postać. Zmiany pojawiające się w fabule filmu niestety pozbawiły remake „Tuż po weselu” swoistego charakteru i duszy.

Mocną stroną produkcji jest dobrze dobrana obsada, spośród której szczególnie wyróżnia się odgrywająca rolę Theresy Julianne Moore. Aktorka świetnie wciela się w swoją postać, ukazując na ekranie dwa oblicza bohaterki – silnej kobiety sukcesu oraz czułej i zdolnej do każdych poświęceń matki. Amerykańska wersja filmu to właściwie pokaz kunsztu aktorskiego Moore, która swą grą i charyzmą ratuje bardzo średnią produkcję. Wśród obsady jest również najsłabsze ogniwo w postaci Michelle Williams. Dla mnie rola Isabel jest w ostatnich latach najbardziej przeciętną w dorobku aktorki. Williams, która niejeden raz udowodniła, że jest świetną aktorką, w tej roli jest mało wyrazista i w efekcie męcząca. Na taki odbiór bohaterki z pewnością wpływ ma również słabe rozpisanie tej roli, jednak pozbawiona charyzmy kreacja aktorki także nie pomaga postaci Isabel.

„Tuż po weselu” to kolejny przykład niepotrzebnego remake’u, który ani nie dorównuje pierwowzorowi, ani nie prezentuje zachwycającej i odświeżonej wersji filmu. Nie jest to wprawdzie zła produkcja, bo ogląda się ją całkiem przyjemnie, jednak nie doświadczymy tu trzymania w napięciu lub większych emocji. Średni rodzinny dramat, o którym szybko się zapomina, a jeśli już coś się pamięta to tylko świetną rolę Julianne Moore.


Recenzja powstała dzięki współpracy z Monolith Video - dystrybutorem filmu na DVD.



3,0
Ocena filmu
głosów: 1
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Emilia Troszczyńska