Miniatura plakatu filmu Bandyta

Bandyta

1997 | Francja, Niemcy, Polska | Akcja, Dramat, Psychologiczny | 102 min

(Nie)zły „Bandyta”

Mateusz Michałek | 28-11-2008

Zastanawialiście się kiedyś, czy każdy z nas zasługuje na drugą szanse? Czy parę chwil może zmienić całe życie? Na te pytania z pewnością odpowiada „Bandyta”, obraz niezwykły, niebanalny i zapadający w pamięć.

 

Początek lat 90 - tych. Brute - bandyta, pół-Anglik, pół-Polak - zostaje zesłany w ramach resocjalizacji do dziecięcego szpitala w Rumunii. Miejsce to okazuje się przedsionkiem piekła. Bohater staje twarzą w twarz z przerażającą prawdą: jedynym ratunkiem dla dzieci jest ich sprzedaż na Zachód. Uzyskane w ten sposób pieniądze pozwalają przetrwać pozostałym pacjentom szpitala. Tymczasem w bohaterze zakochuje się dwunastoletnia, chora Cyganka. Dziewczynka nie ma żadnych szans na przeżycie, jedyne, co można dla niej zrobić, to udawać miłość...

 

Tak przedstawia się fabuła filmu zarysowana przez Cezarego Harasimowicza. Znanemu polskiemu scenarzyście udała się rzecz nieprawdopodobna, potrafił skłonić nas do refleksji. Widz przygląda się przemianie Brute’a, bohatera nietypowego, nie walczącego z wiatrakami, nie żalącego się też światu niczym Tomasz Judym. Brute jako typowy bohater dynamiczny, po przejściu metamorfozy, potrafi odnaleźć w sobie miłość, współczucie i chęć niesienia pomocy. Staje się jedyną nadzieją biednych, schorowanych i zaniedbywanych dzieci. Według mnie, to jedna z najciekawszych postaci w historii polskiej kinematografii

 

Brawa należą się również Maciejowi Dejczerowi, który stanął za kamerą produkcji. Reżyser znany widzom przede wszystkim z „Magdy M.” i „Oficerów”, stworzył wspaniały klimat. Żadna ze scen nie wydaje się zbędna, bądź przypadkowa, nie ma również chwil „wiejących” nudą. Twórca tak umiejętnie poprowadził akcję, że ta aż do końca zaskakuje. Szkoda, że tak utalentowany twórca jak Dejczer, zniża się do seriali. Niestety, jest to obecnie bolączka całej polskiej kinematografii.

 

Nie mogłem nie wspomnieć o Michale Lorencu. Jego wspaniała muzyka wiernie oddaje atmosferę, stanowiąc świetne tło dla fabuły. Ścieżka dźwiękowa zaskakuje odprężającymi melodiami. Szczególnie utkwił mi w głowie motyw przewodni - „Taniec Eleny”, który wręcz czaruje widza, nie pozwalając mu jeszcze długo o sobie zapomnieć.

 

Poziom gry aktorskiej stoi na najwyższym światowym poziomie dzięki triu: Til Schweiger, Pete Postlethwaite i John Hurt. Pierwszy z nich wreszcie udowodnił, iż jest świetnym aktorem. Wcześniej, w takich filmach jak „Wyścig”, „Król Artur” sprawiał wrażenie, pisząc kolokwialnie, drewnianego i bez wyrazu. Co prawda, nie znam wszystkich obrazów Schweigera, to jednak sądzę, że ten był jednym z jego najlepszych. Tak jak pozostali, świetnie wczuł się w swoją postać, potrafił wiernie oddać przeżycia wewnętrzne, emocje i rozterki głównego bohatera. Jak zwykle imponuje mi John Hurt, uznana „marka”, która potwierdziła swoją wartość. Dodam jeszcze tylko, że na tle gwiazd dobrze zaprezentowali się młodzi Polacy: Ida Jabłońska oraz Bartek Pieniążek.

 

„Bandyta” nie jest filmem dla wszystkim. Pokochają go jednak entuzjaści ambitnego kina, w którym świat w niczym nie przypomina idylli „Fabryki Snów”. Jest to obraz, który po seansie pozostawi nas z głębokimi egzystencjalnymi przemyśleniami, dzięki czemu na długo utkwi w naszej pamięci. Gorąco polecam!

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
07-11-1997 (Polska)
01-10-1997 (Świat)
4,5
Ocena filmu
głosów: 4
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

swomma
mientus