Miniatura plakatu filmu Generał Nil

Generał Nil

2009 | Polska | Dramat, Historyczny, Wojenny | 120 min

„Teraz jest pokój. Nie potrzebujemy bohaterów!”

Mateusz Michałek | 21-04-2009

Znany muzyk, Lenny Kravitz stwierdził kiedyś, że my, Polacy rodzimy się już bohaterami. Jestem pewien, że gdyby poznał historię generała Emila Fieldorfa „Nila” , to utwierdziłby się w tym przekonaniu. W swoim najnowszym filmie, Ryszard Bugajski w niezwykle interesujący sposób przedstawia nam jednego z największych bohaterów II wojny światowej, o którym nie wolno zapomnieć.

 

Historia, którą przedstawia nam Bugajski, jest próbą rekonstrukcji ostatnich lat życia legendarnego dowódcy Kedywu Armii Krajowej, generała brygady Augusta Emila Fieldorfa ps. „Nil”. Opowieść rozpoczyna się powrotem generała z zesłania w głąb Związku Sowieckiego, gdzie trafił po aresztowaniu w 1945 przez NKWD, i kończy wykonaniem wyroku śmierci w mokotowskim więzieniu zimą 1953 roku. Na obraz składają się również retrospekcje z okresu okupacji i konspiracyjnej działalności „Nila” , szczególnie zamach na generała SS Franza Kutscherę.

 

W polskim kinie ostatnio mamy do czynienia z hossą na filmy historyczne, przykładem tego mogą być takie obrazy jak „Katyń” czy „Generał. Zamach na Gibraltarze”. Pierwszy z nich okazał się olbrzymim, międzynarodowym sukcesem, natomiast drugi, opowiadający o ostatnich godzinach życia generała Sikorskiego, raczej rozczarował. Szczególnie dużo spodziewano się po produkcji Bugajskiego, która miała przybliżyć społeczeństwu Emila Fieldorfa, bohatera, który nie doczekał się legendy porównywalnej do Sikorskiego czy Andersa.

 

„Nil” jest postacią z krwi i kości, niekwestionowanym bohaterem, ale również realistą. Po wojnie nie daje się wplątać w bezsensowną, podziemną walkę z reżimem komunistycznym. Generał dobrze wie, że nie może liczyć na Zachód, a każda próba odebrania władzy komunistom, przyniesie tylko niepotrzebną śmierć spiskowców. Jego postać nie wydaje się być przerysowana, widzimy w nim dobrego obywatela, kochającego męża i ojca oraz patriotę martwiącego się losem narodu. Nie jest jednak mickiewiczowskim Konradem, wie, iż umieranie za miliony, w tym przypadku jest pozbawione sensu. Generał uważa, że kiedyś wszystko się zmieni i właśnie na tę chwilę musimy poczekać. Pomimo wycofania się z życia publicznego, zostaje oskarżony o zdradę. Komuniści stwierdzili, że bohaterowie tacy jak on, w czasie pokoju są niepotrzebni i stanowią zagrożenie dla systemu. „Nil”, po pokazowym procesie ze sfabrykowanych dowodów, zostaje powieszony w 1953 roku. Kara oczywiście nie jest przypadkowa, miała dodatkowo zhańbić generała. Fieldorf dopiero w 1989 roku doczekał się rehabilitacji.

 

Obrazowi nie możemy wiele zarzucić. Na ekranie widzimy ogromną różnorodność ujęć, począwszy od tych nakręconych z rozmachem (pełna akcji scena zamachu na Kutscherę), poprzez przedstawienie nieco monotonnych chwil spędzanych z rodziną, aż po dramatyczną, pełną napięcia scenę przesłuchania generała. Szczególnie zaskakuje świetnie zrealizowany zamach. Niezwykle przejmująca jest scena, gdy generał siedzi w celi z innymi więźniami i jeden z nich, skatowany i krańcowo wyczerpany po torturach, rzuca się na Żyda. Jest to ciekawa metafora skrzywionej psychiki naszego narodu, który szaleńczo i ślepo oddaje ciosy na prawo i lewo, często źle szukając prawdziwych oprawców. Podziwiam odwagę Bugajskiego, bowiem polscy twórcy najczęściej obawiają się, że efektowne ujęcia mogą przysłonić prawdziwy sens filmu. Konstrukcja obrazu wskazuje, że reżyser usiłuje trafić do jak najbardziej licznej grupy widzów, dzięki czemu, produkcję z zapartym tchem oglądać może każde pokolenie. Taki zabieg, w doskonały sposób zwiększa społeczną wiedzę o wielkim, ale zapomnianym bohaterze, jakim był Fieldorf. Bugajski, niestety, nie ustrzegł się słabszych momentów w produkcji takich, jak wspomniane wcześniej sceny z rodziną, kiedy tempo znacznie spada. Na szczęście, przy dobrym scenariuszu, jakim dysponuje reżyser, ujęcia te spokojnie możemy przeczekać. Mocną stroną obrazu są ciekawe dialogi, które w wyszukany sposób przybliżają nam bohaterów, ich emocje i problemy. Chwilami co prawda, trącą nieco zbytnim patosem, jednak jest on w tym przypadku do zniesienia. Irytuje ostatnia scena, mimo że bardzo dobra i pełna emocji, to jednak całkowicie skopiowana z „Katynia” Wajdy. Reżyser stara się nie robić ze swojego dzieła książki historycznej, a jednak buduje filmowy pomnik dla „Nila”. Nic w tym dziwnego, bowiem przez cały seans widzimy jego wielką fascynację Fieldorfem. Na przykładzie mojej towarzyszki z kina, która podchodziła do „Generała” z wielkim dystansem, muszę stwierdzić, że film spełnia swoje zadanie wciągając widza bez reszty.

 

Olbrzymie wrażenie robi Olgierd Łukaszewicz, grający „Nila”. Widzimy jak znakomicie aktor zżył się ze swoją postacią, dzięki czemu mamy wrażenie, że właśnie taki mógł być generał. Odtwórca roli głównej przez cały film stara się być jak najbardziej ludzki, nie kreuje Fieldorfa na bohatera wyniosłego i niedostępnego. Łukaszewicz w nie ostentacyjny, lecz zrównoważony sposób, ukazuje nam przeżycia wewnętrzne bohatera. Bije tym samym na głowę Toma Cruise'a z „Walkirii”. Ciekawe kreacje w epizodach stworzyli m.in. Maciej Kozłowski jako „Igor”, torturowany i ogarnięty szaleństwem świadek oraz Adam Woronowicz jako sędzia Igor Andrejew, postać z wyrzutami sumienia, która stara się o ułaskawienie „Nila”.

 

„Generał Nil” jest filmem ważnym, przypominającym nam krętą drogę do wolności, której dziś chyba nie szanujemy. Bugajski przedstawia w swoim obrazie wielką i zapomnianą postać, która powinna doczekać się własnej legendy. Mam nadzieję, że właśnie dzięki tej produkcji ludzie przypomną sobie o „Nilu”. Gdyby taki obraz stworzono w USA, to przeszedłby on do historii, mam nadzieję, że chociaż tym razem podobnie będzie również w Polsce.

5,0
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
droo
swomma
Marta Suchocka
Mikez