Miniatura plakatu filmu Watchmen. Strażnicy

Watchmen. Strażnicy

Watchmen

2009 | Wielka Brytania, USA | Akcja, Dramat, Fantasy, Sci-fi, Thriller | 163 min

Zagubiony świat potrzebuje bohaterów

Tomasz Świtała | 06-07-2009

Kiedy jakiś czas temu dowiedziałem się, że Zack Snyder (twórca rewelacyjnych „300") zabiera się do realizacji ekranizacji jednego z najlepszych komiksów wszechczasów: „Strażników" Alana Moore'a, od razu pomyślałem, że jest obecnie jedynym twórcą, który może podjąć się przeniesienia na ekran tego niejednoznacznego, mrocznego, wielowątkowego i kultowego już dzieła. Okazało się jednak, że po seansie efekt końcowy przerósł moje (i zapewne większości fanów serii) najśmielsze oczekiwania. Otrzymaliśmy bowiem jedną z najlepszych ekranizacji powieści graficznej w historii kina (bijącą na głowę choćby „Mrocznego Rycerza") a zarazem jeden z najlepszych obrazów ostatnich lat, który zapewne z czasem obrośnie taką samą legendą, jak jego fantastyczny komiksowy pierwowzór.

Akcja filmu rozgrywa się w 1985 roku, w świecie, który jest alternatywną wersją Stanów Zjednoczonych lat 80. Historia potoczyła się jednak inaczej, niż zostało to zapisane na kartach szkolnych podręczników. Amerykanie wygrali bowiem wojnę w Wietnamie, Związek Radziecki ma się w dalszym ciągu doskonale, a na trzecią (!!) kadencję prezydencką wybrany zostaje Richard Nixon, natomiast sam świat stoi w obliczu nieuchronnej potyczki między blokiem komunistycznym i kapitalistycznym, która może nawet przybrać postać nieuniknionej nuklearnej wojny, a w konsekwencji zagłady ludzkości. Ten, wyrażający największe niepokoje epoki, obraz świata został genialnie pokazany najpierw na kartach komiksu, a następnie na filmowej taśmie. Kadry tworzone przez Snydera są plastyczne i dopracowane w każdym detalu do tego stopnia, że wydaje się nam podczas projekcji, że stajemy się niemymi świadkami prezentowanych wydarzeń. Już sama czołówka filmu (moim zdaniem wręcz genialna) przedstawiająca nam rzeczywistość w jakiej rozegra się dramat, wciska nas w kinowy fotel. I gwarantuję, że aż do wielkiego finału napięcie nie opadnie nawet na chwilę.

„Watchmen: Strażnicy" przedstawia nam świat, który bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, potrzebuje bohaterów. Herosów, którzy będą w stanie zapanować nad ogarniającym wszystko  chaosem. I to właśnie z perspektywy ludzi, którzy takimi bohaterami się stali, zaprezentowana zostaje cała historia. Strażnicy to grupa wyselekcjonowanych jednostek, którzy w kiczowatych strojach i maskach na twarzach, zostali wybrani do czuwania nad amerykańskim społeczeństwem. W przeciwieństwie do Supermana czy innych znanych z kart komiksów postaci, Strażnicy nie posiadają żadnych nadludzkich mocy i umiejętności. Co więcej, w większości nie są nawet specjalnie honorowi czy szlachetni. Do momentu, w którym są wszystkim potrzebni ich działania wspierane są przez rząd. Z czasem jednak odstawieni zostają na boczny tor i muszą zacząć normalne życie wtapiając się w społeczeństwo. W filmie następuje zatem totalna demitologizacja kultu  herosów w kolorowych trykotach (tak przecież charakterystycznego dla kultury amerykańskiej), stojących na straży ładu i porządku. Bohaterowie w filmie Snydera to normalni ludzie, z licznymi problemami i wadami, z których większość nie umie odnaleźć się w nowej rzeczywistości (wyjątkiem jest Ozymandias, który zbił fortunę na ujawnieniu swojej prawdziwej tożsamości). Wyróżniającą i kluczową postacią przedstawioną w filmie jest na pewno także Doctor Manhattan - niegdyś znany fizyk, który za sprawą wypadku w laboratorium zaczął dysponować niemal nieograniczonymi zdolnościami (łącznie z jasnowidzeniem, teleportacją, kontrolą materii czy nawet nieśmiertelnością) i to właśnie on pozostaje jedynym bohaterem, który w dalszym ciągu potrzebny jest amerykańskiej administracji, stając się nawet swego rodzaju gwarantem światowego pokoju.

Film zaczyna się śmiercią Komedianta, jednego z bardziej kontrowersyjnych Strażników. Narwany facet lubił między innymi zabijać niewinnych i okładać pięściami kobiety. Ciężko jest więc nam żałować tego dziwnego typa, kiedy zostaje wyrzucony z okna jednego z ogromnych wieżowców (jedna z najlepszych scen filmu). Jednak, podobnie jak w  przypadku pozostałych głównych bohaterów, z czasem (za pomocą licznych retrospekcji) łatwiej nam będzie zrozumieć motywy postępowania herosów (z których każdy jest równie niejednoznaczny). Śledztwo w tej sprawie na własną rękę zaczyna prowadzić zamaskowany Rorschach, który podejrzewa, że kolejnymi ofiarami zbrodniarza mają być pozostali bohaterowie z dawnych lat. Z każdą następną sceną samo śledztwo schodzi na dalszy plan, gdy okazuje się, że intryga jest dużo bardziej skomplikowana niż moglibyśmy przypuszczać... Nagle przestaje być ważne KTO, a raczej DLACZEGO, chce pozbyć się emerytowanych herosów.

Technicznie i montażowo mamy do czynienia z obrazem najwyższej próby. Efekty specjalne i  dźwiękowe wręcz powalają na kolana, charakteryzacja i scenografia wciskają w fotel, a poruszający tak ogromną ilość kwestii (której starczyłoby na całą górę filmów) scenariusz to już prawdziwy majstersztyk. Świetnym rozwiązaniem producentów było także zachowanie kategorii wiekowej R, dzięki czemu w filmie nie zabrakło brutalnych scen, a sam obraz stał  się wierniejszą adaptacją świetnego komiksu. Także obsada (złożona na szczęście główne z mniej znanych aktorów) zdaje się być trafiona idealnie w punkt (szczególnie sugestywny pozostaje Jackie Earle Haley w roli Rorschacha.

W tym miejscu należy także na pewno wspomnieć o ścieżce dźwiękowej filmu, zawierającej wiele fantastycznych, kultowych wręcz piosenek wybitnych wykonawców (jak choćby „The Times They Are A-Changin'” Boba Dylana czy „The Sound Of Silence” Simona & Garfunkela). Wielką zasługą twórców było idealne połączenie tego co słyszymy z przelatującym przed naszymi oczami obrazem.

Wielu ortodoksyjnych fanów serii było początkowo wzburzonych szalonym pomysłem Snydera, dotyczącym zmiany zakończenie filmu względem powieści graficznej. Moim zdaniem wyszło to obrazowi tylko na dobre, ponieważ zakończenie filmowe jest nie tylko bardziej czytelne, ale także zwyczajnie lepsze.

„Watchmen: Strażnicy" to film, który mnie oczarował. Nie sądziłem, że można ten szalenie trudny pierwowzór z tak idealną skrupulatnością przenieść na kinowy ekran. Zack Snyder po raz kolejny udowodnił, że nie przez przypadek przylgnęła do niego etykietka jednego z największych wizjonerów współczesnego kina. „Strażnicy" to dzieło niemal kompletne, które podobnie jak niesamowity komiks, odnosi się z niesłabnącą aktualnością nie tylko do kwestii społecznych, politycznych czy kulturalnych, ale także filozoficznych i egzystencjalnych. Obraz ten czerpie z popkultury, historii, religii czy mitologii, pozostając od wielu lat niezwykle aktualnym. Bo jeśli się głębiej przyjrzeć, to świat który ukazał nam Alan Moore, a następnie Snyder nie jest karykaturalnym i przeinaczonym odbiciem współczesnych fobii, ale raczej skrupulatnym odwzorowaniem dzisiejszej Ziemi, która ogarnięta licznymi konfliktami, jedynie pozornie kontroluje ogarniający ją coraz bardziej chaos... W głębi jest ona jednak głęboko zagubiona i tęsknym wzrokiem wypatruje swoich bohaterów…

Reżyseria
Dystrybutor
United International Pictures Sp. z o.o.
Premiera
06-03-2009 (Polska)
06-03-2009 (Świat)
4,6
Ocena filmu
głosów: 16
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Przemo
arcio
vaultdweller
swomma
mientus
rdk
Mikez