Police Academy 4: Citizens on Patrol
1987 | USA | Komedia, Kryminał | 88 min
Trzy pierwsze części „Akademii Policyjnej” były bardzo dobrymi komediami. Prawda, że niezbyt wysokich lotów, ale jeśli ktoś celował w tego typu kino, był zachwycony. Czwarta odsłona zaniżyła niestety poziom serii.
Komendant Lassard (George Gaynes) wpadł na kolejny genialny pomysł - postanowił powołać do życia Patrol Obywatelski. Oddziały cywili miałyby inwigilować dzielnice i w razie potrzeby interweniować. Problem tylko w tym, że jak zwykle do Akademii zgłaszają się sami nieudacznicy…
„Akademia Policyjna 3: Powrót do szkoły” pod względem fabuły była udanym nawiązaniem do znakomitej części pierwszej. Twórcy postanowili zatem pójść za ciosem (na łatwiznę?) i po lekkiej modyfikacji zaprezentowali widzom w zasadzie to samo. W moim odczuciu to o jeden raz za dużo. Film ogląda się znacznie gorzej, nie ma już tych emocji, miejscami wkrada się nuda, dowcipy nie śmieszą tak bardzo, nawet miny Zeda (Bobcat Goldwaith) przestają bawić. Ponadto ponownie obserwujemy szkolenie żółtodziobów, te same zagrywki i schematy. Owszem, na pewno jest tu parę ciekawych scen i gagów, ale całość nie jest już tak interesująca, jak wcześniejsze części.
Film Jima Drake’a byłby zapewne jeszcze słabszy gdyby nie jeden fakt. Otóż po nieobecności w dwóch poprzednich częściach „Akademii Policyjnej” do obsady powrócił G.W. Bailey. Kapitana Harrisa bardzo mi brakowało, gdyż postać ta była jedną z barwniejszych w całej serii. I choć rola Baileya nie jest tak dominująca jak w części pierwszej, to jednak do spółki z Lancem Kinsey’em (porucznik Proctor) tworzy komiczny duet, znacznie lepszy niż wcześniej czynił to Art Metrano (Mauser). W moim odczuciu brak Harrisa byłby brzemienny dla „Patrolu obywatelskiego”. A tak da się ten film obejrzeć i nawet trochę pośmiać.
Po seansie „Akademii Policyjnej 4” nasuwa się refleksja, iż formuła została wyczerpana. I choć komedia Jima Drake’a może bawić, to jednak przyjemność z jej oglądania nie jest nadzwyczajna.