Miniatura plakatu filmu Pewnego razu w Meksyku: Desperado 2

Pewnego razu w Meksyku: Desperado 2

Once Upon a Time in Mexico

2003 | USA | Akcja, Dramat, Thriller | 102 min

O jeden raz za dużo

Aż 8 lat musieli czekać fani Roberta Rodrigueza na trzecią część zabójczej krucjaty mściciela z wystrzałową gitarą. Po „El Mariachi” i „Desperado” przyszedł czas na „Pewnego razu w Meksyku” – swoiste zamknięcie trylogii i wisienkę na torcie. Jednakże jak na zwieńczenie cyklu „Desperado 2” jest filmem przerażająco słabym.

 

El Mariachi (Antonio Banderas) za życia stał się legendą. Po śmierci Caroliny (Salma Hayek) zaszył się w małym miasteczku, gdzie pracował przy wyrobie gitar. Spokój nie był mu jednak pisany, gdyż wkrótce skorumpowany agent CIA, Sands (Johnny Depp), złożył „muzykowi” propozycję nie do odrzucenia. El Mariachi ponownie otworzył swój futerał…

 

Siła „Desperado” tkwiła w specyficznym poczuciu humoru Rodrigueza, efektownej stronie audiowizualnej oraz prostocie fabuły. „Pewnego razu w Meksyku” wprawdzie zawiera dwa pierwsze elementy, jednak w przypadku ostatniego twórca wyraźnie przekombinował. Nagromadził bowiem w scenariuszu tyle wątków, że widz w pewnym momencie zaczyna się w tym wszystkim gubić. Prowadzi to do całkowitego zobojętnienia w odbiorze filmu – na ekranie ktoś strzela, coś wybucha, dzieją się niewyobrażalne rzeczy, jednak patrzy się na nie bez żadnych emocji.

 

Ostatniej części meksykańskiej trylogii nie zapamięta się także ze względu na kreacje aktorskie. O ile poprzednia odsłona uczyniła z Antonio Banderasa i Salmy Hayek gwiazdy światowego formatu, tak tutaj Robert Rodriguez postawił na znane nazwiska, które zapewne samą swoją obecnością miały gwarantować sukces. Owszem, miło jest widzieć w jednej produkcji – obok wspomnianej wyżej dwójki – Johnny’ego Deppa, Mickeya Rourke czy Willema Dafoe. Inna sprawa, że nie prezentują oni żadnego nadzwyczajnego poziomu, a ich kreacje niczym specjalnym się nie wyróżniają.

Z kolei całkowicie niezrozumiałym posunięciem wydaje się umieszczenie w obsadzie aktorów, których postacie zginęły w poprzedniej części, zaś tutaj odgrywają inne role (chociażby Danny Trejo). Rozumiem przywiązanie Rodrigueza do niektórych nazwisk, ale jakiś umiar byłby na tym polu czasem wskazany.

 

Przystępując do seansu „Pewnego razu w Meksyku” nie liczyłem na jakiekolwiek wzniosłe doznania, ale oczekiwałem relaksującej rozrywki na poziomie „Desperado”. Niestety, oglądanie tej części trylogii stanowiło dla mnie ciężką przeprawę. Nieważna w tym przypadku staje się ładna muzyka czy efektowne popisy kaskaderskie, ponieważ film ten z każdą minutą jest coraz słabszy. W efekcie powstał obraz, którego oglądanie bez najmniejszych wyrzutów sumienia można sobie darować. W końcu budżet produkcji i tak zwrócił się trzykrotnie…

 

Reżyseria
Premiera
27-08-2003 (Festiwal Filmowy w Wenecji)
03-10-2003 (Polska)
12-09-2003 (Świat)
Inne tytuły
El Mariachi 3
2,3
Ocena filmu
głosów: 8
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

vaultdweller
Marta Suchocka