Miniatura plakatu filmu Dom zły

Dom zły

2009 | Polska | Kryminał, Dramat | 106 min

Wybitnie dobry „Dom zły”

Sylwia Nowak | 14-12-2009

Po 5 latach od głośnego i jednocześnie znakomitego debiutu kinowego, Wojciech Smarzowski powraca na filmowe salony z nowym obrazem. Powraca w wielkim stylu, nie pozwalając ani przez chwilę pomyśleć niedowiarkom, że sukces artystyczny i komercyjny „Wesela” był tylko szczęściem początkującego. „Dom zły” utwierdza w przekonaniu, że obecnie Smarzowski to jeden z najważniejszych, a przede wszystkim jeden z najlepszych polskich reżyserów (i scenarzystów).

Późny PRL. Sroga zima. Do opustoszałego domu przybywa ekipa śledcza, którą dowodzi nomen omen porucznik Mróz (Bartłomiej Topa), w celu rekonstrukcji wydarzeń z pewnej deszczowej, tragicznej i jak się okazuje z biegiem akcji, mocno zakrapianej alkoholem nocy sprzed czterech lat. Podejrzanym, choć precyzyjniej mówiąc, już oskarżonym, jest wdowiec Edward Środoń (Arkadiusz Jakubik), który feralnej nocy przypadkowo trafił do gospodarstwa zamieszkałego przez małżeństwo Dziabasów (Kinga Preis i Marian Dziędziel). Ugoszczony kawą, rosołem, wódką i nie tylko, nie przypuszczał, że wydarzenia z tej nocy rzucą cień na całe jego późniejsze życie.

Akcja „Domu złego” toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych. Reżyser z mistrzowską skrupulatnością porusza się pomiędzy czasem rzeczywistym, czyli czasem z roku 1982, a retrospekcjami, w które przenosi nas opowieść Środonia. Nic nie zgrzyta w sposobie snucia tej historii, jeśli już to tylko połacie śniegu pod butami aktorów. „Dom zły” to film niezmiernie klimatyczny. Ma przemyślaną, wspaniale napisaną historię. Jednak prawdziwego charakteru nadają mu wstrząsająca, wręcz niewygodna muzyka Mikołaja Trzaski, która działa swoją mocą wprost fizycznie na widza; zdjęcia Krzysztofa Ptaka (ostatnie ujęcie zalicza się do jednych z najpiękniejszych w polskiej kinematografii) oraz fenomenalna gra całego zespołu aktorskiego. Wojciech Smarzowski i Łukasz Kośmicki postarali się, aby każdy aktor miał przysłowiowe pięć minut na ukazanie swojego kunsztu aktorskiego.

Najważniejszy w nowym obrazie twórcy „Wesela” jest fakt, że to film obnażający ciemną stronę każdego Polaka. Zastanawiam się, czy Smarzowski nie zawarł paktu z diabłem na monopol na ukazywanie beznadziei polskiego życia? Tylko on tak bezbłędnie potrafi przedrzeć się kamerą do naszych szczelnie skrywanych lęków i kompleksów. W jego drugim filmie nie ma ani jednej postaci, która wzbudziłaby sympatię. Wszyscy są brudni, pijani, wulgarni, zakłamani i zachłanni. Na początku patrzymy na te postaci i czujemy do nich odrazę, i nagle w trakcie oglądania zdajemy sobie sprawę, że „oni” to portret każdego Polaka. A „oni” są jedynie tak zwyczajnie ludzcy. Zaczynamy rozumieć, że tytułowy dom zły, choć w lekko surrealistyczno-śnieżnobiałej scenerii oderwanej od rzeczywistości, naprawdę istnieje. A co gorsza, nawet nie jest blisko nas, po prostu jest w nas.

„Dom zły” przez dystrybutora został porównany do „Fargo” fenomenalnych braci Coen oraz do twórczości Quentina Tarantino. I chociaż można by napisać dużo o podobieństwach, to uważam, że wprawdzie w dorobku Wojciecha Smarzowskiego odnajdziemy tylko dwa tytuły fabularne, to bez wątpliwości wypracował on swój nieprawdopodobnie sugestywny styl. Kino Smarzowskiego to kino autorskie w najlepszym znaczeniu tego słowa. Niełatwe w odbiorze, mocno realistyczne, czasem wręcz naturalistyczne, czasem jednak zawierające elementy wręcz surrealistyczne. Wszystko po to, aby zburzyć słodką iluzję życia. Polskiego życia. Smarzowski opanował sztukę targania emocjami widza do perfekcji. „Dom zły” szarpie każdy nerw, dotyka nie tylko emocjonalnie, ale wręcz fizycznie. Zostawia nas ze smutkiem, goryczą i wzburzeniem. Znakomite kino przez duże K.

4,3
Ocena filmu
głosów: 14
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
vaultdweller
swomma
Marta Suchocka
Radosław Sztaba