Miniatura plakatu filmu Parnassus

Parnassus

The Imaginarium of Doctor Parnassus

2009 | Francja, Kanada, Wielka Brytania | Przygodowy, Fantasy, Mystery | 122 min

Requiem dla Heatha

Mateusz Michałek | 23-01-2010

Jeśli wierzyć zwiastunom, „Parnassus” był najbardziej oczekiwanym filmem roku, ponieważ to właśnie jego nie dokończył tragicznie zmarły Heath Ledger. Oczekiwania wobec dzieła były ogromne, mówiono o nagrodach, które ma szanse zdobyć ta produkcja oraz spekulowano, czy Ledger przebije swój fenomenalny występ w „Mrocznym rycerzu”. Rzeczywistość okazała jednak się nieco bardziej skomplikowana... 

We współczesnym Londynie pojawia się trupa starożytnych magików, którzy prezentują tutaj swój niezwykły pokaz. W czasie jego trwania, z pomocą magicznego lustra, oferują widzom podróż do świata wyobraźni. Szefem tego niezwykłego cyrku jest Dr Parnassus (Christopher Plummer), który zawarł pakt z diabłem (Tom Waits): w zamian za śmiertelność (!) musi oddać mu swoje pierworodne dziecko, 16-letnią córkę Valentinę (Lily Cole). Nieoczekiwanie sytuacja się zmienia, kiedy do ekipy przyłącza się Tony, który postanawia ocalić córkę Dr. Parnassusa...

Podczas ostatniego festiwalu Camerimage, Terry Gilliam stwierdził, że tak naprawdę fabuła i to o czym jest „Parnassus”, to zupełnie co innego. Trudno się z nim nie zgodzić, bowiem pomimo tego, że film teoretycznie opowiada o zakładzie z diabłem i próbie uratowania córki doktora z rąk diabła, to tak naprawdę mówi o śmiertelności, rodzinie, zdradzie, kłamstwach oraz o trudnych wyborach i dylematach moralnych, jakie spotykają nas każdego dnia. Można powiedzieć, że fabuła jest jedynie tłem dla niekonwencjonalnej i nieograniczonej wyobraźni autora, który co rusz zmusza widza do myślenia, mnożąc symbole, alegorie czy metafory, ukazując nam, jak straszne mogą być nasze wybory pomiędzy dobrem a złem. Sceny w wyobraźni Parnassusa są zdecydowanie najmocniejszą stroną filmu, choć prowadzą do rozczłonkowania filmu, niejasności i wspomnianego powyżej słabego powiązania tych scen z fabułą.

Ciekawie zostały przedstawione w dziele Gilliama relacje Parnassus–Pan Nick (diabeł). Jest to dość nietypowe spojrzenie na szatana, w żaden sposób nie przystające do tego, czego uczono nas na lekcjach religii. Diabeł nie jest tu tym „złym”, wręcz można pokusić się nawet o stwierdzenie, że jest postacią pozytywną. Pomimo że potrafi irytować, wyzłośliwiać się, dręczyć czy komplikować drogi bohaterów, to nie wzbudza w nas złych emocji, jest raczej potrzebną równowagą. Tak naprawdę, Pan Nick zabiera jedynie dusze tych, którzy sobie zasłużyli na ogień piekielny, co ciekawe, nawet staje w obronie niewinnych.

Niesamowity jest bajeczny świat wyobraźni Dr. Parnassusa, który czaruje nas pastelowymi kolorami, barokowym przepychem i przepięknymi scenami, dając nam ogromną przyjemność patrzenia na ekran. Świat iluzji i efekty specjalne wykorzystane w „Parnassusie”, co prawda w niczym nie przypominają tych z dzisiejszych megaprodukcji, jednakże dodają obrazowi pewnego dodatkowego kolorytu i magii. Mimo wszystko zarzuciłbym reżyserowi niekonsekwencję, przez co momentami na ekranie oglądamy totalny chaos, często nie mogąc zrozumieć przejścia pomiędzy kolejnymi scenami oraz ich sensu. Słuchając opinii po seansie, można było zaobserwować, jak różne mogą być interpretacje kluczowych scen. Uważam to za niewątpliwą zaletę produkcji, ponieważ film daje każdemu z nas okazję do refleksji, nie pozwalając jeszcze na długo o sobie zapomnieć. Mocną stroną obrazu jest również nietypowe i błyskotliwe poczucie humoru, zaprezentowane przez reżysera, które co rusz rysuje nam uśmiech na twarzy.

Zdecydowanie najjaśniejszym punktem filmu jest świetna obsada, która stoi na bardzo wysokim poziomie, nie dając nam większej okazji do skrytykowania żadnego z aktorów. Rewelacyjny jest Tom Waits, który idealnie sprawdza się w roli nieco szalonego, złośliwego i zakręconego diabła. Dobrze na jego tle prezentuje się również Christopher Plummer jako skrzywiony mnich, który na dodatek jest alkoholikiem. Świetnie wypadają młode gwiazdy Lily Cole i Andrew Garfield. Szczególnie tej pierwszej należą się wielkie brawa. Cole potrafi być zabawna i dramatyczna, ale przede wszystkim jest wyjątkowo piękna i seksowna.

Osobny akapit należy poświęcić występowi Heatha Ledgera, którego tragiczna śmierć znacząco zmieniła oblicze produkcji oraz zwiększyła uwagę, jaką miano jej poświęcić. Ledger pomimo tego, że najlepsze sceny niestety zostały już nagrane bez jego udziału, po raz kolejny udowodnił, iż był najzdolniejszym aktorem młodego pokolenia. Potrafił być zabawny, ujmujący, magnetyczny, oszałamiający, czarujący i cwaniakowaty, jednak nie potrafił dorównać kreacji Jokera. Warto zauważyć, że oglądając Tony'ego, możemy kilkakrotnie zaobserwować podobieństwa do jego Oscarowej roli, takie jak charakterystyczny głos, akcent czy śmiech. Z trudem przychodzi mi ocena granej przez niego postaci w „Parnassusie”. Tony to bohater dynamiczny, poznajemy go jako osobę zagubioną, która może pomóc w uratowaniu córki. Odnosimy wrażenie, że Tony jest postacią pozytywną, walczącą ze złem. Pod koniec obrazu dochodzi do nagłego zwrotu akcji i poznajemy tego bohatera takim, jakim jest - zakłamanym oszustem, dla którego dobro innych jest nieważne. Nie potrafi się zmienić, przez co jego los jest przesądzony. Według jednej z interpretacji, to właśnie dlatego w każdym imaginarium bohater ma inną twarz, ponieważ nikomu nie chce pokazać prawdziwego oblicza. Dodatkowego kolorytu filmowi dodają występy Johnny'ego Deppa, Jude'a Law i Colina Farella. Depp po raz kolejny udowadnia, że jest świetnym aktorem, którego kreacja byłaby niezwykła nawet w „M jak miłość”, gorzej wypada Law, który wydaje się jakby przytłoczony tak trudnym zadaniem, jakim było zastąpienie Ledgera. Dobrze wypada Farell, który był najdłużej na ekranie spośród całej tej trójki, może dzięki temu występowi przypomni nam, że jest świetnym aktorem, a nie tylko ojcem dziecka Alicji Bachledy–Curuś (zwanej także ABC).

Kiedy zapytano Heatha Ledgera, dlaczego zdecydował się zagrać w „Parnassusie”, odpowiedział: „Bo chciałbym zobaczyć ten film". To wielka ironia, że nie udało mu się tego dokonać. Jestem jednak pewien, że byłby dumny zarówno z filmu, jak i ze swojego występu. Najnowsze dzieło Terry'ego Gilliama, pomimo braków w fabule i pewnych niekonsekwencji, jest całkiem dobrym filmem, momentami nawet rewelacyjnym i magicznym. Gorąco polecam!

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
22-05-2009 (Festiwal Filmowy w Cannes)
08-01-2010 (Polska)
16-10-2009 (Świat)
4,1
Ocena filmu
głosów: 11
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
vaultdweller
swomma
Mikez
Radosław Sztaba
AgnieszkaJ