Miniatura plakatu filmu Hel

Hel

2009 | Polska, Czechy | Dramat, Psychologiczny | 85 min

Helboj

szojanka | 28-04-2010

Debiut fabularny Kingi Dębskiej próbuje być kinem wielkim. Niestety, reżyserce udało się wydziergać jedynie proste filmidło edukacyjne, ku przestrodze dla wszystkich, którzy jeszcze nie wiedzą, że narkotyki to zło. Twórcy widzieli pewnie w tym materiale coś więcej, marzyło się o psychiatrycznym absurdzie rodem z „Lotu nad kukułczym gniazdem”, tęsknym wzrokiem spoglądało na makabrę w „Requiem dla snu”, próbowało w jakąś lukę włożyć dramat ojca i syna. Wszystkiego za dużo, a w rezultacie – wszystkiego za mało.

Baza scenariusza zapowiadała się całkiem ciekawie. Lekarz psychiatra, zmuszony leczyć chorych psychicznie i narkomanów, sam okazuje się jednym z nich. Minuta po minucie zaczyna ujawniać się mroczna strona jego życia. Rozwód, porzucenie syna, dramat w pracy. Łatwo nie jest. Dlatego trzeba w końcu wrócić do korzeni, czyli nałogu z lat młodzieńczych, a potem prędko się z niego uwolnić za pomocą joggingu po lesie i górskiego klimatu. Wszystko w fabule płynie szybkim nurtem, nie zatrzymuje się ani na chwilę, nie zwalnia. Każdy problem potraktowany został po macoszemu, muśnięty jedynie. W wielu filmach ta tajemnica, niedopowiedzenie mają rację bytu, ale w „Helu”, aspirującym jednak do ambitnego dramatu psychologicznego, mija się to zupełnie z celem. Od takiego obrazu oczekuje się przede wszystkim autentyczności, a twórcy żałośnie idą na łatwiznę, bo „przecież widz i tak sam się domyśli”. Ważne rozmowy, ta pomiędzy synem a kochanką lekarza czy podczas ostatecznej terapii, zostały ukazane bez dźwięku, widzimy tylko niemrawe gesty, napuszoną mimikę. Żadne słowo nie pada, mam nieodparte wrażenie, że jedynym powodem takiego zabiegu było zwyczajne lenistwo scenarzystki. Zakończenie fabuły może i jest rozkosznie podnoszące na duchu, ale razi pretensjonalnością. Wcześniej pacjent doktora Piotra, miotając się w konwulsjach, zwierza się, że na odwyku był już kilkanaście razy, domyślamy się, że i ten raz nie będzie ostatni. Pan Piotr jednak dzielnie daje sobie radę, już przy pierwszej próbie zwyciężył (może faktycznie to ten jogging). Miało być słodko–gorzko, ale wyszło bez smaku. Morał mógłby brzmieć następująco – łatwo przyszło, łatwo poszło.

Aktorstwo nie zaskakuje. Paweł Królikowski zagrał poprawnie, bez porywów, ale z werwą i naturalnością. Lesław Żurek od dobrych kilku lat pozostaje dla mnie fenomenem, wciąż nie może się wyzbyć maniery nieogarniętego intelektualnie nastolatka z bloków, nauczonej pewnie jeszcze za czasów serialiku „Egzamin z życia”. Jego „nienawidzę cię, tato” brzmi równie porywająco jak „poproszę paczkę fajek”. Dziwi w obsadzie Maciej Maleńczuk, po jego obecności na plakacie można się spodziewać intensywniejszej jego obecności na ekranie. Pozostaje jednak jedynie szarą masą psychicznie chorych na oddziale, tak samo zresztą jak Bartłomiej Topa czy Janusz Chabior. Bardzo zręczny zabieg komercyjny, doprawdy.

Nie wyszło. Zamiast prawdziwego narkotycznego piekła – kociołek, zamiast poruszającego obrazu szpitala psychiatrycznego – tania farsa i cyrk. Kinga Dębska nie odkryła niczego nowego, nie odświeżyła niczego starego. Szkoda, bo chętnie widziałabym w „Helu” uniwersalną opowieść o zwyczajnym szaleństwie, bo przecież „wszyscy jesteśmy wariatami”. Jedyne, co warto zapamiętać, to nastrojowa muzyka Marcina Kuczewskiego i scena zjadania żywej ryby przez Bartłomieja Topę.

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
23-04-2010 (Polska)
30-07-2009 (Świat)
4,0
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
Mikez
Radosław Sztaba