Miniatura plakatu filmu Ruiny

Ruiny

The Ruins

2008 | Australia, USA | Horror, Thriller

Dla miłośników botaniki

W dziedzinie literatury grozy od wielu lat za niedoścignionego mistrza uchodzi Stephen King. Jeśli ktoś taki wyraża zachwyt książką innego autora, można mieć nadzieję, że ten drugi stworzył naprawdę udane dzieło. Powieść „Ruiny” Scotta Smitha – bo o niej mowa – do wybitnych wprawdzie nie należy, lecz czyta się ją całkiem nieźle (pod warunkiem nie traktowania jej śmiertelnie poważnie). Jej ekranizacja, w reżyserii Cartera Smitha, wypada już dużo gorzej.

Czworo młodych Amerykanów spędza wakacje w Meksyku. Pewnego dnia poznany wcześniej Niemiec informuje ich o planowanej wyprawie w głąb dżungli, gdzie pośród pradawnych ruin obozuje jego brat. Zachęceni perspektywą zwiedzenia czegoś więcej niż tylko hotelowego basenu i plaży, wczasowicze wyruszają na ekscytującą wycieczkę, która jednak szybko zmienia się w prawdziwy koszmar…

Akcja filmu Cartera Smitha toczy się w szybkim tempie. Po krótkim wstępie ukazującym bohaterów widz przenosi się wraz z nimi do tajemniczych ruin, gdzie rozgrywa się walka o przetrwanie. Odbiorca nie jest długo trzymany w niepewności co do tego, co tak naprawdę czyha na życie wczasowiczów, ponieważ cała zagadka zostaje dość szybko wyjaśniona. Przyznam, że w powieści Scotta Smitha takie rozwiązanie z trudem akceptowałem, lecz ostatecznie postanowiłem przymknąć na nie oko. W filmie wygląda to jeszcze gorzej (kiepskie efekty specjalne), przez co momentami, zamiast uczucia grozy, zwyczajnie zbiera się na śmiech.

Jak na horror „Ruiny” straszą mało. Duży wpływ ma na to rozgrywanie się większości scen za dnia, co mimowolnie nie jest w stanie zbudować klimatu grozy, czy choćby wyraźnie podnieść u widza poziom adrenaliny. Wymowne jest to, że zbliżony efekt udało się twórcom osiągnąć jedynie w scenie w szybie kopalnianym, toczącej się niemal w całkowitych ciemnościach.

Nieco więcej – aczkolwiek w umiarkowanych ilościach – znajdą tu dla siebie wielbiciele krwawych, tudzież zwyczajnie odpychających ujęć. Amputacja nóg przy użyciu kamienia, scyzoryka i rozgrzanej patelni to swoiste novum, a wyciąganie z ciała pnączy winorośli czy samookaleczenie w celu usunięcia tychże, powinno usatysfakcjonować fanów soft gore.

„Ruiny” nie są horrorem, który zmieniłby coś w tym mocno wyeksploatowanym gatunku. Owszem, można się w filmie doszukać kilku ciekawych elementów (np. „pilnowanie” bohaterów przez Majów), a sama akcja toczy się szybko, dzięki czemu seans mija błyskawicznie, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że czegoś tu jednak zabrakło. Może zagłębienia się w psychologię postaci, co prowadziłoby do dosadniejszego ukazania beznadziei sytuacji, w jakiej się znaleźli? A może obraz Cartera Smitha powinien być odrobinę dłuższy, dzięki czemu widz bardziej wczułby się w tę historię? To jednak tylko gdybania, życzenia, ponieważ „Ruiny” są produkcją bardzo przeciętną.

PS Za scenariusz filmu odpowiedzialny jest sam autor powieści, Scott Smith. Tym bardziej niezrozumiałe jest zamienienie miejscami niektórych postaci, co okazało się zupełnie bezcelowe, a w odbiorze czytelników książki wprowadziło jedynie niepotrzebne zamieszanie.

Reżyseria
Premiera
13-06-2008 (Polska)
04-04-2008 (Świat)
2,6
Ocena filmu
głosów: 9
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

Mariusz Kłos
arcio
vaultdweller
swomma
lysywujta
rdk