Miniatura plakatu filmu Dorian Gray

Dorian Gray

2009 | Wielka Brytania | Dramat, Fantasy, Thriller | 112 min

O pięknym ciele i potępionej duszy w filmie bez duszy

Sylwia Nowak | 05-10-2010

Ponad rok od swojej światowej premiery na ekranach polskich kin zagościła ekranizacja jedynej powieści Oscara Wilde’a. Powieści, która od momentu publikacji w roku 1890 nieustanie wywołuje u jednych zachwyt kunsztem pióra irlandzkiego pisarza, a oburzenie głoszonymi poglądami u drugich. „Portret Doriana Graya”, bowiem o tym tekście mowa to dzieło skończone, które jest jednym z najważniejszych tekstów literackich XIX wieku. Wiele razy próbowano przełożyć je na język filmu. Jednakże zawsze były to próby chybione. Taką próbę podjął teraz Oliver Parker, który z utworami Wilde’a zmierzył się już w roku 1999 i 2002 („Idealny mąż”, „Bądźmy poważni na serio”).


Oliver Parker za swój cel obrał sobie opowiedzenie ciekawej historii. Tylko historii. Dlatego „Dorian Gray” znacznie różni się od swojego pierwowzoru. Przede wszystkim powieść Wilde’a to nie tylko historia o pięknym młodzieńcu, którego ciało się nie starzeje, bowiem zamiast na nim upływ czasu, piętno grzechów, postępków i niemoralnego życia widać na jego portrecie. „Portret Doriana Graya” jest manifestem, w którym Wilde’a zawarł wszystkie swoje poglądy na sztukę i życie. To gloryfikacja estetyzmu, koncepcji „sztuki dla sztuki”, która niknie w filmowym przekazie. Najczystsza siła słowa, które żywi się niedopowiedzeniami, drobnymi niuansami, insynuacjami. I właśnie tego żadnemu reżyserowi, także Parkerowi nie udało ukazać poprzez filmowy obraz. Za dużo tutaj dosłowności, za mało misternie wplecionych w fabułę subtelnych niedomówień (motyw homoseksualizmu czy przygody erotyczne Doriana delikatnie zasygnalizowane w książce, w filmie zostały zaakcentowane w taki sposób, że nie musimy się już niczego domyślać, bo już wszystko zostało ukazane naszym oczom).


Oliver Parker i scenarzysta Toby Finlay bez przesadnej estymy podeszli do książki Wilde’a. Nie tylko postawili na dosadność, ale także zmienili wiele szczegółów fabuły, które rzutują na ogół. Zmianie ulega wygląd głównego bohatera, a co istotniejsze Dorian Parkera jest bardziej ludzki (targają nim sprzeczności), choć pozbawiony duszy. Postać, która wyszła z pod pióra irlandzkiego pisarza była bardziej bezwzględna i przerażająca. Występkami filmowego Doriana są głównie (do pewnego momentu) „wykroczenia” erotyczne, a przecież jego literacki odpowiednik to postać rozkoszująca się niszczeniem ludzi. W „Dorianie Grayu” pojawia się także nowa postać, bardzo istotna dla rozwoju fabuły i samego zakończenia, które również różni się znacznie swoim wydźwiękiem od oryginału.


To, co może podobać się w filmie to wysmakowana i wyestetyzowana strona wizualna. Przedstawiony klimat XIX-wiecznego Londynu, miasta o arystokratycznej twarzy i cuchnącym, klejącym się od brudu wnętrzu dobrze współgra z całą historią. Do tego trochę niepokojąca, odrobinę dekadencka, ciut orientalna muzyka Charlie’ego Mole’a. „Dorian Gray” to także solidne aktorstwo. Ben Barnes, choć nie ma blond pukli to, jako Dorian Gray wypada niezwykle przekonująca i niepokojąca zarazem (oczywiście trzeba zaznaczyć, że chodzi tu o Graya w interpretacji Olivera Parkera). Colin Firth poprzez wybór ostatnich ról (genialna kreacja w „Samotnym mężczyźnie”) nie jest już dla wszystkich tylko panem Darcym z „Dumy i uprzedzenia”. Rola arystokraty o libertyńskich poglądach, Lorda Henry’ego Wottona jest tego dowodem. Brytyjski aktor doskonale odnajduje się w roli mentora Doriana, jak i w roli tego, który nie miał na tyle odwagi by swoje słowa przemienić w czyny. Firth świetnie radzi sobie ze swoimi kwestiami, które przeładowane są wyrwanymi z kontekstu cytatami z „Portretu Doriana Graya”, przez co bardzo nienaturalnymi. Charyzma Firtha i niepowtarzalny akcent kamuflują tą sztuczność. Drugi plan należy do świetnego Bena Chaplina w roli Basila Hallwarda oraz świeżej i nieco irytującej, jak to na sfeminizowaną damę przystało Rebecci Hall wcielającej się w postać Emily.


Wszystkie te elementy są częścią składową udanego filmu. Można nawet stwierdzić, jak chcą producenci, udanego gotyckiego horroru. Choć uważam, że podkreślenie klimatu grozy, dyszącym, warczącym i plującym pędrakopodobnymi robakami obrazem nie jest trafionym pomysłem.


Oceniając „Doriana Graya”, jako widowisko czysto rozrywkowe nie można powiedzieć o nim niczego złego. Jednakże patrząc na nie z perspektywy oryginału literackiego, to „Dorian Gray” Olivera Parkera trochę na ironię jest tylko ładnym ciałem, które pozbawione zostało duszy. Tym razem tej pięknej, która na zawsze została zaklęta na stronach powieści Oscara Wilde’a.

Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
11-09-2009 (MFF w Toronto)
01-10-2010 (Polska)
09-09-2009 (Świat)
2,7
Ocena filmu
głosów: 14
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
vaultdweller
swomma
Mikez
Radosław Sztaba