Miniatura plakatu filmu Pozwól mi wejść

Pozwól mi wejść

Let Me In

2010 | USA | Horror, Thriller | 115 min

Wyblakła krew na szarym śniegu

Zdzisław Furgał | 14-10-2010
Owen, wrażliwy i cherlawy dwunastolatek, nękany przez rówieśników i niemogący poradzić sobie z rozwodem rodziców spotyka na swojej drodze dziewczynkę. Choć też nie do końca. Ciężko nazwać małą Abby po prostu wampirem, ale czym innym jest ten nocny potwór, który czasem tak łaknie krwi, że aż skręca się z bólu na podłodze. Tam gdzie pojawia się ona, pojawia się i śmierć, a w tak małym miasteczku jak to, w którym mieszka Owen, nietrudno dojść po krwawym śladzie do źródła i dodać dwa do dwóch, szczególnie jeśli wiernemu słudze powinie się noga. W walce o przetrwanie zaczyna jak kula u nogi przeszkadzać też ktoś, kim trzeba się opiekować i w razie potrzeby bronić. Przyjaciel.

„Pozwól mi wejść” miałoby spore szanse stać się pozycją oryginalną i w pewnych kręgach kultową. Choć pojawia się na opadającej powoli fali młodego kina wampirycznego, wyeksploatowanego prawie tak jak czarodzieje, różdżki i smoki, to do tematu podchodzi w sposób poważny i mroczny. Nikt tu nie błyszczy w słońcu, nie pręży się i nie błyska kłami w pełnych przepychu komnatach. Równie ważne jak kolor sztucznej krwi przelewającej się przez ekran są tu problemy braku akceptacji, samotności, wreszcie dorastania w nieprzychylnym świecie. Problem z tym filmem polega tylko (i aż) na tym, że to wszystko już było. Dokładnie dwa lata temu w szwedzkim pierwowzorze, którego „Pozwól mi wejść” jest bardzo dokładną kopią. I niby remake to bardzo udany, oklaski za zachowanie klimatu, ale to wciąż zbyt prędko. Usprawiedliwianie się, że film na całym świecie obejrzało niewiele osób to w dzisiejszych czasach absurd. Kto nie był w kinie, obejrzał go sobie w Internecie. W Polsce w jednym z serwisów można to zrobić nawet za darmo.

Nie da się patrzeć na film Matta Reevesa bez porównywania. Co prawda jest on wciąż dość subtelny i nie wprowadza nowych tandetnych wątków (choć niektóre za bardzo tłumaczy), ale ta historia zdecydowanie lepiej sprawdzała się osadzona w skandynawskim zimnie i pełna depresyjnych spojrzeń bohaterów. Tamte dzieci naprawdę przerażały, te tylko dobrze grają (kolejna warta odnotowania rola świetnej Chloe Moretz). Dużo dało obsadzenie Richarda Jenkinsa i Eliasa Koteasa, aktorów wybitnych, których kocha oko kamery, ale prawda jest taka, że zepchnięci na drugi plan nie mają tu zbyt wiele do grania. Podrasowane zostały na pewno trochę efekty, choć też bez przesady, poza tym tamte bazujące często na niedopowiedzeniu także miały dużą siłę rażenia. Wyliczać można w nieskończoność, tym bardziej, że „Pozwól mi wejść” nie jest filmem nieudanym, ale po prostu zbędnym. Ponadto zasłanianie się długą historią kultowej wytwórni Hammer Films, która firmuje dzieło to też absurd, bo czy powtórka z rozrywki to taki powód do dumy? Miło czasem zobaczyć coś dobrego drugi raz w niedługim odstępie czasu, ale kiedy już wiemy co za chwilę się wydarzy, to patrzymy raczej znudzonym okiem. A jeśli ktoś wcześniej nie oglądał oryginału? Trzeba nadrobić. W „Låt den rätte komma In” nawet śnieg wydaje się bielszy.
Reżyseria
Dystrybutor
Premiera
13-09-2010 (MFF w Toronto)
22-10-2010 (Polska)
01-10-2010 (Świat)
Inne tytuły
Let the Right One In, Fish Head
2,5
Ocena filmu
głosów: 2
Twoja ocena
chcę zobaczyć
0 osób chce go zobaczyć
dodaj do ulubionych
0 osób lubi ten film
obserwuj
0 osób obserwuje ten tytuł
dodaj do filmoteki
0 osób ma ten film u siebie

dodaj komentarz

Możesz pisać komentarze ze swojego konta - zalogować się?

redakcja strony

arcio
vaultdweller
swomma
Mikez
Radosław Sztaba
ColeDunham