100. urodziny charakteryzatorki Irminy Romanis
Ewa Balana | 7 godzin temuŹródło: Informacja prasowa, fot. B. Skrzyński
Nestorka wśród polskich charakteryzatorek filmowych. Pierwsze kroki zawodowe stawiała, mając 22 lata, na planie „Ostatniego etapu”. Później współtworzyła ekranowe wizerunki m.in. Franka Dolasa, Macieja Boryny, Nikodema Dyzmy i Bony Sforzy. Irmina Romanis, członkini Stowarzyszenia Filmowców Polskich, świętuje 100. urodziny.
Plan zdjęciowy nawet tak wstrząsającego filmu jak „Ostatni etap” (1947) Wandy Jakubowskiej, kręconego w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, był dla Irminy Romanis, wtedy jeszcze Kasztelan, odskocznią od koszmaru wojny. - Kiedy koszmar się skończył, wróciłam do mego miasta rodzinnego, Łodzi, gdzie Kazimiera Narkiewicz otworzyła Szkołę Charakteryzacji Artystycznej dla Teatru i Filmu. Postanowiłam uczyć się w tej szkole, gdyż od dzieciństwa chodziłam do kina i wycinałam z prasy zdjęcia gwiazd filmowych. Czułam się w niej szczęśliwa, a praktyki na planie „Ostatniego etapu” były dla mnie wielkim przeżyciem. Potem już nie wyobrażałam sobie innej pracy niż w kinematografii – mówi Irmina Romanis.
Po ukończeniu szkoły została zatrudniona w Filmie Polskim. Była asystentką Kazimiery Narkiewicz przy „Domu na pustkowiu” (1949) Jana Rybkowskiego. Jako główna charakteryzatorka debiutowała „Załogą” (1951) Jana Fethke. Z Rybkowskim pracowała jeszcze kilkakrotnie, m.in. przy „Kapeluszu pana Anatola” (1957) oraz serialach „Chłopi” (1972) i „Kariera Nikodema Dyzmy” (1980). – „Chłopi” to było dopiero wyzwanie! Charakteryzacja miała pomóc wytwornemu Władysławowi Hańczy czy wielkiej damie Jadwidze Chojnackiej stworzyć na ekranie wiarygodne postaci chłopskie – mówi pani Irmina. – Rybkowski był uroczy, dowcipny, ale trochę roztargniony. Trudno rozmawiało się z nim o pracy, uzgadnialiśmy więc tylko ogólne zasady charakteryzacji, a co do szczegółów dawał mi wolną rękę. W „Chłopach” i „Dyzmie” omawiałam je z Markiem Nowickim, operatorem obu seriali i współreżyserem drugiego z nich.
Plan zdjęciowy nawet tak wstrząsającego filmu jak „Ostatni etap” (1947) Wandy Jakubowskiej, kręconego w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, był dla Irminy Romanis, wtedy jeszcze Kasztelan, odskocznią od koszmaru wojny. - Kiedy koszmar się skończył, wróciłam do mego miasta rodzinnego, Łodzi, gdzie Kazimiera Narkiewicz otworzyła Szkołę Charakteryzacji Artystycznej dla Teatru i Filmu. Postanowiłam uczyć się w tej szkole, gdyż od dzieciństwa chodziłam do kina i wycinałam z prasy zdjęcia gwiazd filmowych. Czułam się w niej szczęśliwa, a praktyki na planie „Ostatniego etapu” były dla mnie wielkim przeżyciem. Potem już nie wyobrażałam sobie innej pracy niż w kinematografii – mówi Irmina Romanis.
Po ukończeniu szkoły została zatrudniona w Filmie Polskim. Była asystentką Kazimiery Narkiewicz przy „Domu na pustkowiu” (1949) Jana Rybkowskiego. Jako główna charakteryzatorka debiutowała „Załogą” (1951) Jana Fethke. Z Rybkowskim pracowała jeszcze kilkakrotnie, m.in. przy „Kapeluszu pana Anatola” (1957) oraz serialach „Chłopi” (1972) i „Kariera Nikodema Dyzmy” (1980). – „Chłopi” to było dopiero wyzwanie! Charakteryzacja miała pomóc wytwornemu Władysławowi Hańczy czy wielkiej damie Jadwidze Chojnackiej stworzyć na ekranie wiarygodne postaci chłopskie – mówi pani Irmina. – Rybkowski był uroczy, dowcipny, ale trochę roztargniony. Trudno rozmawiało się z nim o pracy, uzgadnialiśmy więc tylko ogólne zasady charakteryzacji, a co do szczegółów dawał mi wolną rękę. W „Chłopach” i „Dyzmie” omawiałam je z Markiem Nowickim, operatorem obu seriali i współreżyserem drugiego z nich.
- U Irminy profesjonalizm szedł w parze z łagodnością charakteru, cechą bardzo istotną na planie filmowym, zwłaszcza dużej, pracochłonnej produkcji – chwali koleżankę Nowicki.
Irmina Romanis odpowiadała za charakteryzację w wielu głośnych filmach sprzed lat, np. „Pigułkach dla Aureli” (1958) Stanisława Lenartowicza, „Jak być kochaną” (1962) Wojciecha Jerzego Hasa, „Beacie” (1964) Anny Sokołowskiej, „Bokserze” (1966) Juliana Dziedziny czy komediach Tadeusza Chmielewskiego „Gdzie jest generał…” (1963) i „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” (1969). - Z Tadziem i jego żoną Halinką bardzo się przyjaźniłam, ale na planie Tadzio, w przeciwieństwie do Rybkowskiego, był dyktatorem, co w niczym nie zakłócało naszej współpracy – mówi Romanis.
Janusz Majewski to kolejny wybitny reżyser, z którym pracowała – m.in. przy „Zazdrości i medycynie” (1973) i serialu „Królowa Bona” (1980). - Ileż było w „Bonie” peruk, bród, wąsów! Cieszyłam się z ponownego spotkania z Aleksandrą Śląską, przyjaciółką od czasów „Domu na pustkowiu”. Kiedy kręciliśmy serial, miała już swoje lata, a grała w nim także młodą Bonę, co i dla mnie było wyzwaniem – mówi pani Irmina.
Kiedyś mogła najwyżej pomarzyć o materiałach charakteryzatorskich, jakich używa się dziś. - Wiele elementów charakteryzacji trzeba było wyrabiać samemu, a jeśli ogolony aktor miał mieć na ekranie zarost, cięło się włosy na drobniutkie kawałki i przyklejało do twarzy. Potem nie można było spuszczać aktora z oka, żeby w kolejnych ujęciach zarostu nie ubywało – tłumaczy Romanis.
- Fachowością, kulturą oraz wszechstronną wiedzą o dermatologii, ale i o kinie: wpływie oświetlenia, kostiumu itp. na charakteryzację, Irmina pokonywała wszelkie przeszkody – mówiła Barbara Krafftówna, Felicja z „Jak być kochaną”. Pani Irmina zakończyła karierę „Domem wariatów” (1984), debiutem Marka Koterskiego.
Irmina Romanis, która urodziła się 2 lutego 1925 roku w Łodzi, jest laureatką Nagrody Stowarzyszenia Filmowców Polskich za wybitne osiągnięcia artystyczne i wkład w rozwój polskiej kinematografii (2020).
Irmina Romanis odpowiadała za charakteryzację w wielu głośnych filmach sprzed lat, np. „Pigułkach dla Aureli” (1958) Stanisława Lenartowicza, „Jak być kochaną” (1962) Wojciecha Jerzego Hasa, „Beacie” (1964) Anny Sokołowskiej, „Bokserze” (1966) Juliana Dziedziny czy komediach Tadeusza Chmielewskiego „Gdzie jest generał…” (1963) i „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” (1969). - Z Tadziem i jego żoną Halinką bardzo się przyjaźniłam, ale na planie Tadzio, w przeciwieństwie do Rybkowskiego, był dyktatorem, co w niczym nie zakłócało naszej współpracy – mówi Romanis.
Janusz Majewski to kolejny wybitny reżyser, z którym pracowała – m.in. przy „Zazdrości i medycynie” (1973) i serialu „Królowa Bona” (1980). - Ileż było w „Bonie” peruk, bród, wąsów! Cieszyłam się z ponownego spotkania z Aleksandrą Śląską, przyjaciółką od czasów „Domu na pustkowiu”. Kiedy kręciliśmy serial, miała już swoje lata, a grała w nim także młodą Bonę, co i dla mnie było wyzwaniem – mówi pani Irmina.
Kiedyś mogła najwyżej pomarzyć o materiałach charakteryzatorskich, jakich używa się dziś. - Wiele elementów charakteryzacji trzeba było wyrabiać samemu, a jeśli ogolony aktor miał mieć na ekranie zarost, cięło się włosy na drobniutkie kawałki i przyklejało do twarzy. Potem nie można było spuszczać aktora z oka, żeby w kolejnych ujęciach zarostu nie ubywało – tłumaczy Romanis.
- Fachowością, kulturą oraz wszechstronną wiedzą o dermatologii, ale i o kinie: wpływie oświetlenia, kostiumu itp. na charakteryzację, Irmina pokonywała wszelkie przeszkody – mówiła Barbara Krafftówna, Felicja z „Jak być kochaną”. Pani Irmina zakończyła karierę „Domem wariatów” (1984), debiutem Marka Koterskiego.
Irmina Romanis, która urodziła się 2 lutego 1925 roku w Łodzi, jest laureatką Nagrody Stowarzyszenia Filmowców Polskich za wybitne osiągnięcia artystyczne i wkład w rozwój polskiej kinematografii (2020).