Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2014-09-14Źródło: Filmosfera
Poniedziałek (15.09), TVP 1, 20:25

Katyń  (2007)

Produkcja: Polska
Reżyseria: Andrzej Wajda
Obsada: Andrzej Chyra, Maja Ostaszewska, Artur Żmijewski, Danuta Stenka, Jan Englert, Magdalena Cielecka, Paweł Małaszyński

Opis: Opowieść o polskich oficerach pomordowanych podczas II wojny światowej przez NKWD w Katyniu. Obraz tragedii nieświadomych zbrodni kobiet, które czekały na swoich mężów, ojców, synów i braci. Bezkompromisowe rozliczenie kłamstwa, które miało kazać Polsce zapomnieć o swoich bohaterach. Film wielkiego reżysera o niezłomnej walce o pamięć i prawdę, dzięki którym możemy dziś żyć w wolnej Polsce.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Mistrzostwo, jakim Wajda popisał się w „Katyniu”, to brak patosu. W „Katyniu” nie ma mowy o apoteozie pomordowanych (jeśli widz ją odnajdzie, to chyba w efekcie nadinterpretacji), wynoszeniu ich na ołtarze. Andrzej Wajda oparł swój obraz na czystych emocjach, jednostkowym cierpieniu rodzin rozłączonych na zawsze. W filmie prym wiodą kobiety i trzeba przyznać, że aktorki, które Wajda zebrał, niezwykle dobrze poradziły sobie z powierzonym zadaniem. Na ekranie pojawiają się takie gwiazdy polskiego kina jak: Maja Komorowska, Danuta Stenka, Maja Ostaszewska czy Magdalena Cielecka. Każda z nich sugestywnie i prawdziwie wcieliła się w bohaterki o odmiennych, często bardzo skrajnych postawach. Warto zwrócić też uwagę na zdjęcia. Mam na myśli nie tylko przekonywające i bardzo realistyczne oddanie zbrodni w Lesie Katyńskim, ale przede wszystkim piękne przedstawienie Krakowa. Film warto zobaczyć, bo to kawałek dobrego polskiego kina, które bez wstydu można wymienić jednym tchem obok „Popiołu i diamentu”, „Człowieka z marmuru” czy „Pierścionka z orłem w koronie”.

Poniedziałek (15.09), TVN Siedem, 23:30

Uśpieni (1996)

Produkcja: USA
Reżyseria: Barry Levinson
Obsada:  Kevin Bacon, Robert De Niro, Dustin Hoffman, Jason Patric, Brad Pitt

Opis: Nowy Jork, lata 60. W ubogiej dzielnicy wychowują się Lorenzo (Joseph Perrino), Michael (Brad Renfro), John (Geoffrey Wigdor) i Tommy (Jonathan Tucker). Kiedy próbują okraść ulicznego sprzedawcę hot dogów, dochodzi do tragicznego wypadku. Mężczyzna ginie. Chłopcy trafiają do poprawczaka. Tam rządzi okrutny i sadystyczny strażnik Sean Nokes (Kevin Bacon). Maltretowani i wykorzystywani seksualnie nastolatkowie poprzysięgają zemstę. Czas spędzony w tym miejscu na zawsze zmienia ich życie. Po 11 latach od opuszczenia murów tego straszliwego miejsca Tommy (Billy Crudup) i John (Ron Eldard) spotykają przypadkiem znienawidzonego Nokesa. Zabijają go na oczach świadków. Oskarżonym o zbrodnię dawnym przyjaciołom starają się pomóc Lorenzo (Jason Patric), który jest dziennikarzem "New York Daily News" i Michael (Brad Pitt), zastępca prokuratora okręgowego. Współpracuje z nimi nadużywający alkoholu adwokat Danny Snyder (Dustin Hoffman) oraz zaprzyjaźniony ksiądz Bobby (Robert De Niro). Scenariusz filmu powstał na podstawie książki Lorenza Carcaterry pod tym samym tytułem, obnażającej słabości amerykańskiego więziennictwa dla młodocianych przestępców i manipulacje systemem prawnym.

Rekomendacja Filmosfery: „Uśpieni” to znakomite połączenie dramatu z thrillerem, z domieszką filmu sądowego, które wciąga widza od pierwszych minut seansu. Nie jest to lekkie kino, przeciwnie – film porusza treści ciężkie, traumatyczne dla bohaterów, przez to jednak „Uśpieni” wyróżniają się na tle wszechobecnej hollywoodzkiej „papki” o niczym. To kolejny obraz Barry’ego Levinsona, po takich filmach jak „Good Morning, Vietnam” czy „Rain Man”, który nie pozwala szybko o sobie zapomnieć. Reżyser posiada dar opowiadania historii z niezwykłą wrażliwością. Widać u Levinsona dbałość o wyeksponowanie emocji bohaterów, dzięki czemu wydają się one wręcz namacalne – i nie inaczej jest w przypadku „Uśpionych”. Ponadto „Uśpieni” mają prawdziwie gwiazdorską obsadę: Robert De Niro, Brad Pitt, Dustin Hoffman… to prawdziwa aktorska uczta dla oczu. Na mnie największe wrażenie zrobił jednak Kevin Bacon, który jak nikt inny nadaje się do odgrywania czarnych charakterów. „Uśpieni” to naprawdę dobre kino, wyróżniające się przede wszystkim ciekawym scenariuszem. Szkoda, że obraz nie doczekał się żadnych nagród filmowych, bo jak najbardziej na to zasłużył.

Wtorek (16.09), CBS Europa, 18:50

Godziny (2002)

Produkcja: USA, Wielka Brytania
Reżyseria: Stephen Daldry
Obsada: Meryl Streep, Nicole Kidman, Julianne Moore, Ed Harris, Claire Danes, Toni Collette

Opis:
Nowy Jork u schyłku XX wieku. Londyn 1923. Los Angeles w 1949 roku. Clarissa wydaje książki. Virginia pisze powieści. Laura zajmuje się domem. Trzy epoki, trzy opowieści i trzy kobiety. Trzy elementy historii, które, niczym ogniwa łańcucha, tworzą ciąg zdarzeń będące sednem "Godzin". Ich bohaterki żyją nieświadome tego, że siła wspaniałego dzieła literackiego nieodwracalnie je połączy. Trzy historie przeplatają się, by spotkać się w zaskakującym momencie rozwiązania tajemnicy. "Godziny" to opowieść o kobietach szukających sensu życia.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Akcja „Godzin” toczy się nieśpiesznie, wręcz leniwe. Momentami przyśpiesza, by za chwilę ponownie zwolnić. Takie nierówne tempo może nużyć, może drażnić. Między innymi przez taki właśnie sposób prowadzenia historii film Stephena Daldry'ego jest w odbiorze niełatwy. Do tego dochodzi główny, można by rzec, psychologiczny wątek, czyli pytanie o sens własnego istnienia. To wszystko sprawia, że „Godziny” są filmem trudnym i ambitnym, wymagającym skupienia. Niewątpliwym atutem obrazu, prócz egzystencjalnej tematyki, są kreacje aktorskie. Meryl Streep i Julianne Moore wypadają zdecydowanie lepiej niż dobrze. Na plan pierwszy wysuwa się jednak Virginia Woolf genialnie zagrana przez Nicole Kidman. Trzeba przyznać, że aktorka do roli pisarki zmieniła nie tylko fizys, ale wręcz z wniknęła w jej rodzące się szaleństwo, swoiste cierpienie i egzystencjalne rozterki. Widać to w każdym ruchu, w wyrazie twarzy, w gwałtowności, w demonstracyjnej apatii i alienacji. „Godziny” Stephena Daldry'ego to nie jest proste kino. Nie można przyglądać się życiu bohaterek z boku, nie angażując się w nie. Polecam, nawet bardzo, ale tylko wtedy, kiedy można pozwolić sobie na uważne, pełne skupienia śledzenie „Godzin”.

Środa (17.09), TVN Siedem, 20:00

Joe Black (1998)

Produkcja: USA
Reżyseria: Martin Brest
Obsada: Brad Pitt, Anthony Hopkins, Claire Forlani, Jake Weber, Marcia Gay Harden

Opis: Film opowiada historię potentata Williama Parrisha (Anthony Hopkins), którego pełne wygód życie i uporządkowany dom stają się nagle narażone na wstrząsy na skutek pojawienia się tajemniczego młodego mężczyzny. Joe Black (Brad Pitt), bo tak nazywa się ów młody człowiek, zakochuje się w pięknej córce Parrisha Susan (Claire Forlani). Konsekwencje tego romansu dla Parrisha, Susan i całej rodziny są głębokie, skomplikowane i pełne goryczy, gdyż Joe Black to nie kto inny, tylko personifikacja Śmierci.

Rekomendacja Filmosfery: „Joe Black” to film bardzo wzruszający i przepełniony romantyzmem, ale również obraz dający do myślenia. Skłania on do refleksji nad najistotniejszymi sprawami tego świata: miłością, życiem, przemijaniem, śmiercią. Niebanalny pomysł na fabułę, spokojna narracja i świetne aktorstwo sprawiają, że film ogląda się naprawdę przyjemnie. Wszystkie główne postacie zagrane zostały w sposób oszczędny, bohaterowie nie prześcigają się w graniu emocjami – te widoczne są dopiero pod powłoką spokoju i melancholii, nie przytłaczają. Na uwagę zasługuje rola Brada Pitta, dość nietypowa, a wykreowana w ciekawy sposób. „Joe Blacka” polecam zwłaszcza fanom filmów ze spokojną narracją, w których scena nie goni za sceną, a na pierwszy plan wysuwają się relacje między postaciami.

Czwartek (18.09), ale kino+, 16:35

Scoop – Gorący temat (2006)

Produkcja: Wielka Brytania, USA
Reżyseria: Woody Allen
Obsada: Hugh Jackman, Scarlett Johansson, Woody Allen, Ian McShane, Kevin McNally

Opis: Amerykańska studentka dziennikarstwa (Scarlett Johansson) staje przed życiową szansą - w niezwykłych okolicznościach dowiaduje się, kto odpowiedzialny jest za morderstwa popełniane w Londynie. Morderstwa, tajemnice, miłość i magia - to wszystko przed czym staje Sondra.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): „Scoop – Gorący temat” łączy w sobie echa twórczości Allena („Morderstwo na Manhatannie”) z londyńskim klimatem („Randall i duch Hopkirka”, legenda Kuby Rozpruwacza, twórczość Arthura Conan Doyla czy Agathy Christie). Z tego zestawienia reżyser uzyskuje całkiem przyzwoitą komedię. Przede wszystkim lekką, przyjemną i zabawną. Może nie jest to poziom, jaki Allen prezentował wiele lat temu kręcąc „Annie Hall” czy „Manhattan”, ale „Scoop…” jest filmem na pewno udanym. Historia poprowadzona została lekko, z przymrużeniem oka. Niby zbrodnia czai się za rogiem, niby postać śmierci przepływa przez ekran na swoim statku, ale i tak bawimy się przednie. Zagadka kryminalna jest tu tylko błyskotliwym dodatkiem. Na plan pierwszy wysuwa się humor. Iście allenowski. Głównie mamy tutaj do czynienia z humorem słownym. Zasługa w tym właśnie nowojorczyka, który nie tylko zajął się reżyserią i scenariuszem, ale też zagrał jedną z głównych ról. Gdy Sid stwierdza, iż „urodził się, jako Żyd, ale teraz wyznaje już tylko narcyzm”, wyczuwamy instynktownie, że cięte i inteligentne poczucie humoru reżysera ma się wyśmienicie. Sama postać Splendiniego to w 100% sam Woody Allen. Splendini – magik w filmie. Allen – magik kina. Hosztapler z jednej, mistrz magii z drugiej strony. Sztuczka polega na tym, aby połączyć te dwie umiejętności. Gdy to się udaje, zyskuje się nieśmiertelność w formie wiecznego uwielbienia widowni.