Weekendowa Filmosfera #48
Katarzyna Piechuta | 2020-11-13Źródło: Filmosfera
Jesień w pełni, pandemia również – cóż pozostaje? Choć jeszcze nie wiemy, jak z tego światowego kryzysu wyjdzie kinematografia, to przynajmniej możemy być pewni, że nadal tak samo przyjemnie ogląda się filmy w domowym zaciszu. Zatem jak co tydzień w Weekendowej Filmosferze podpowiadamy, co warto obejrzeć na popularnych platformach streamingowych.
1. Kontrowersyjny piątek z „Brudem” (2013), reż. Jon S. Baird [#CHILI]
„Brud” jest ekranizacją książki Irvina Welsha „Ohyda”. Tego Welsha, który jest też autorem powieści „Ślepe tory”, na której kanwie powstał jeden z najważniejszych filmów brytyjskich. Mowa oczywiście o szokującym i genialnym „Trainspotting”. „Brud” to znakomita propozycja brytyjskiej kinematografii, gdzie głównym tematem jest obraz zmierzchu moralności, narodzin czystego szaleństwa i bolesnego upadku człowieka. Film Jona S. Bairda charakteryzuje się jednocześnie dosłownością w scenach, gdzie króluje seks, przemoc, jak i wystylizowaniem oraz odrealnieniem rzeczywistości. Dodatkowo szaleńcze tempo, podkręcane genialnymi utworami, jak „Will You Still Love Me Tommorow” The Shirelles, „Love Really Hurts Without You” Billiego Oceana czy „99 Luftballons” Neny, a co za tym idzie świetna narracja, montaż i genialna rola Jamesa McAvoya sprawiają, że twórczość Welsha, tak trudna do przeniesienia na język filmowy (większość dialogów toczy się w głowie głównego bohatera), nie traci nic na swojej sile, świeżości oraz kontrowersyjności. Polecam. Sylwia Nowak-Gorgoń
2. Refleksyjna sobota z „Gdzie jesteś, Bernadette?” (2019), reż. Richard Linklater [#HBOGO]
Richard Linklater udowodnił już nie raz i nie dwa, że lubi tworzyć filmu zmuszające do zastanowienia się nad własnym życiem, jego celem i wartościami. Nie inaczej jest w przypadku jego ostatniego dzieła. Film opowiada o losach Bernadette Fox (Cate Blanchett), która ma kochającego męża Elgiego (Billy Crudup) i piętnastoletnią córkę Bee (Emma Nelson). Bernadette kiedyś znana była jako wybitna architektka ze wspaniałymi dokonaniami, obecnie zajmuje się domem i rodziną. Często popada w konflikty z sąsiadami i niewątpliwie jest postrzegana przez otoczenie jako osoba ekscentryczna. Pewnego dnia Bernadette znika w dziwnych okolicznościach. Co jest dalej? Tego już musicie się sami dowiedzieć. „Gdzie jesteś, Bernadette”? to film, który z pewnością wielu widzów znuży – pełno w nim długich scen dialogów (czy wręcz monologów) i przez pewien czas można odnieść wrażenie, że właściwie nie wiadomo, o czym jest film. Jednak jest to zabieg celowy. Przez większość trwania seansu mamy bowiem okazję przyglądać się dokładnie bohaterom i coraz lepiej ich poznawać. Aż w którymś momencie widzimy, jak bardzo są wielowymiarowi, i nasze pierwsze osądy szybko mogą okazać się błędne. Film zdecydowanie pobudza do refleksji, a świetne aktorstwo Cate Blanchett przyciąga uwagę jak magnes. Katarzyna Piechuta
3. Biograficzna niedziela z „Grą o wszystko” (2017), reż. Aaron Sorkin [#CHILI]
Molly Bloom, była sportsmenka, to piękna, odważna i inteligenta kobieta. Te zalety pozwolą jej być przez moment królową nielegalnego hazardu w Los Angeles i Nowym Jorku. Jednak ta chwila totalnej władzy oraz nieskrępowanego luksusu zakończy się bolesnym upadkiem. Bardziej bolesnym niż ten, który zadecydował, że nie będzie reprezentować swojego kraju na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w kategorii jeżdżenia na muldach. Ta historia wydarzyła się naprawdę. Swoje wspomnienia Molly Bloom wydała w formie powieści w roku 2014 pod tytułem „Molly’s Game”. Na język filmu przełożył je nie kto inny jak Aaron Sorkin. Specjalista od filmowych, współczesnych biografii. To on odpowiada za scenariusze dla takich głośnych tytułów, jak „The Social Network” czy „Steve Jobs”. I właśnie „Gra o wszystko” swoim stylem i formą przypomina głośny film Davida Finchera o Marku Zuckerbergu. Oczywiście obraz Finchera jest jednym z lepszych obrazów opisującym współczesne, skomputeryzowane, postmodernistyczne społeczeństwo. Jednocześnie pięknym stylistycznie dziełem. Obrazowi Sorkina dużo do tego brakuje. Jednakże na pewno „Gra o wszystko” to porządne, interesujące kino. Z dobrą, jednak nie wybitną reżyserią i trzymającym wysoki poziom scenariuszem (nominacja do Oscara). Warto znać. Sylwia Nowak-Gorgoń