Tele-Hity Filmosfery (6.03.-12.03.2015)
Katarzyna Piechuta | 2015-03-07Źródło: Filmosfera
Sobota (7.03), TVP 2, 20:05
Piraci z Karaibów: Klątwa „Czarnej Perły” (2003)
Produkcja: USA
Reżyseria: Gore Verbinski
Obsada: Johnny Depp, Geoffrey Rush, Orlando Bloom, Keira Knightley, Jack Davenport
Opis: Karaiby, XVIII wiek. Kapitan Barbossa kradnie piracki statek kapitana Jacka Sparrowa, "Czarną Perłę", a następnie atakuje miasto Port Royal i porywa córkę gubernatora, Elizabeth Swann. Sparrow zawiera sojusz z przyjacielem z dzieciństwa Elizabeth, Willem Turnerem. Na pokładzie najszybszego okrętu brytyjskiej floty, "Ścigacza", obaj wyruszają w pościg. Ich z kolei goni na statku "Nieustraszony" narzeczony Elizabeth - komandor Norrington. Barbossa zmierza na tajemniczą wyspę Isla de Muerte, gdzie dojdzie do ostatecznej rozgrywki. Okazuje się, że Barbossa i jego ludzie po zachodzie słońca przekształcają się w armię żywych szkieletów. Związane jest to z klątwą, ciążącą na ukrytym skarbie.
Rekomendacja Filmosfery: Seria filmów o „Piratach z Karaibów” szybko podbiła serca widzów na całym świecie i wpuściła powiew świeżego powietrza do kategorii obrazów opowiadających o piratach. Okazało się, że historie te nie muszą być staroświeckie – mogą stanowić nowoczesną, komediową wariację filmu przygodowego, która będzie w stanie sprostać wymaganiom współczesnego widza. „Klątwa Czarnej Perły” to pierwsza i zarazem najlepsza część serii. Verbinski serwuje w „Piratach…” wszystko to, co powinno się znaleźć w filmie przygodowym, i to na najwyższym poziomie: intrygujący scenariusz, pełen humorystycznych dialogów, piękne zdjęcia (aż chce się jechać na Karaiby), świetna muzyka (Hans Zimmer stworzył dźwiękową kwintesencję pirackich przygód) i w końcu genialne aktorstwo Johnny’ego Deppa i Geoffrey’a Rusha, od których wprost nie można oderwać oczu. Wykreowana przez Deppa przezabawna postać Jacka Sparrowa, wiecznie pytająca „Why is the rum gone?”, stałą się popkulturową ikoną. Ale my do seansu rumu potrzebować nie będziemy – świetna rozrywka i tak jest gwarantowana.
Niedziela (8.03), TVN 7, 20:00
Starcie tytanów (2010)
Produkcja: USA
Reżyseria: Louis Leterrier
Obsada: Sam Worthington, Liam Neeson, Ralph Fiennes, Danny Huston, Izabella Miko
Opis: Perseusz (Sam Worthington), urodzony jako bóg, ale wychowany jak człowiek, nie jest w stanie uratować swojej rodziny przed Hadesem (Ralph Fiennes) – mściwym bogiem świata zmarłych. Nie mając nic do stracenia, mężczyzna zgłasza się na ochotnika, by poprowadzić wyprawę do zakazanego świata Hadesa i pokonać go, zanim ten odbierze moc Zeusowi (Liam Neeson) i sprowadzi na ziemię chaos. Wraz z grupą śmiałych wojowników wyrusza w ryzykowną podróż, podczas której będzie walczyć z groźnymi demonami i strasznymi bestiami. Przeżyje tylko wtedy, jeśli uwierzy w swoją boską moc i przeciwstawi się swojemu przeznaczeniu.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Już w zwiastunie zachwycały dwie rzeczy. Patetyczna, symfoniczna muzyka i doskonałe efekty specjalne (wersja 2D). Tak jest i w filmie. Obydwa elementy perfekcyjnie komponują się ze sobą, tworząc jedną sugestywną dla widza całość. Słowo o aktorstwie. Sam Worthington (Perseusz) to najbardziej zapracowany bohater świata, to znajdzie się w środku wojny pomiędzy ludźmi a terminatorami, to ratuje magiczną Pandorę, a teraz grozi samemu Hadesowi. I choć w żadnym z filmowych wcieleń nie zachwyca warsztatem aktorskim, to sprawia, że ekran go lubi, a my wraz z nim. Poza tym obraz niesie ze sobą duże pokłady optymizmu. W „Starciu Tytanów” ukazany jest początek Ery Człowieka. Człowieka, który może walczyć z bogami, potworami i z przeznaczeniem. A co najistotniejsze, może tę walkę wygrać. Czysta, ludyczna rozrywka podszyta wiarą i nadzieją. By wyjść usatysfakcjonowanym, wystarczy na 100 minut wyłączyć umysł i oglądać ten film poprzez swoje emocje. W końcu mity powinniśmy przeżywać, a nie rozumieć.
Niedziela (8.03), TVP 2, 1:15
Samotny mężczyzna (2009)
Produkcja: USA
Reżyseria: Tom Ford
Obsada: Colin Firth, Julianne Moore, Matthew Goode, Nicholas Hoult
Opis: „Samotny mężczyzna” to opowieść o przerwanej miłości, o samotności, która jest nieodłącznym elementem ludzkiego życia i wreszcie – o wadze pozornie nieistotnych chwil. Akcja filmu prowadzi widzów przez jeden dzień z życia Georga Falconera, profesora uniwersyteckiego, który nie może pogodzić się z tym, że właśnie stracił swoją wielką miłość. Debiut Toma Forda, słynnego kreatora mody, który pracował m.in. dla firm Gucci i Yves Saint-Laurent, to film o wielkim uczuciu, które zostawia ślad na całe życie. Samotny mężczyzna to uniwersalna opowieść o godzeniu się z samotnością, którą wszyscy odczuwamy i o wielkim znaczeniu życia tu i teraz. O wadze zrozumienia, że małe sprawy są tak naprawdę najistotniejsze.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Tom Ford w świecie mody osiągnął wszystko – uznanie, zachwyt, sukces i sławę. Teraz porzuca ten świat, który kocha, ale który, jak sam mówi, jest tylko sztuką komercyjną, na rzecz X Muzy. Na Festiwalu Filmowym w Wenecji debiut reżyserski byłego dyrektora kreatywnego domu mody Gucci okazał się niezapowiedzianym sukcesem. Udowadniając, iż „Samotny mężczyzna” nie jest tylko fanaberią sławnego i cenionego projektanta, ale obrazem zrobionym z pasją, oddaniem i wyczuciem tej trudnej sztuki, jaką jest materia filmowa. Ford na swój debiut w świecie kinematografii zaadaptował książkę Christophera Isherwooda „Samotny mężczyzna”, nie ukrywając, że sam poniekąd identyfikuje się z głównym bohaterem. Jeden dzień z życia pogrążonego w smutku wykładowcy anglistyki George’a Falconera (Colin Firth) po śmierci wieloletniego partnera jest niesamowicie sensualną, stylową i przepiękną opowieścią o życiu, spostrzeganiu świata, miłości, spełnieniu i tytułowej samotności. Moim wyznacznikiem doskonałego kina jest moment, gdy film dobiega końca, a ja nie mogę oderwać wzroku ani pozostałych zmysłów od ekranu, pragnąc obcować, choć jeszcze przez chwilę, ze światem przedstawionym. Niech moją rekomendacją będzie to, iż debiut Toma Forda obejrzałam do ostatniego białego napisu na czarnym tle i nadal pragnęłam więcej.
Wtorek (10.03), Polsat, 21:50
Skazani na Shawshank (1994)
Produkcja: USA
Reżyseria: Frank Darabont
Obsada: Tim Robbins, Morgan Freeman, Bob Gunton, William Sadler, Clancy Brown
Opis: Adaptacja powieści Stephena Kinga. Andy Dufresne odsiaduje karę dożywotniego więzienia za podwójne morderstwo, którego nie popełnił. W Shawshank rządzą sadystyczni strażnicy; dyrektor więzienia to hipokryta i oszust. Ale Andy jest sprytniejszy od każdego z nich; lata, jakie przyjdzie mu spędzić w celi, wykorzysta na przygotowanie misternego planu zemsty - tak zaskakującego, że zmyli nawet najbliższych współwięźniów.
Rekomendacja Filmosfery: „Skazani na Shawshank” to film, który po prostu trzeba zobaczyć. Rewelacyjny scenariusz, świetna reżyseria, muzyka i zdjęcia, genialne aktorstwo i do tego niesamowity klimat filmu sprawiają, że obraz Franka Darabonta jest lubiany na całym świecie, choć nie został doceniony w gronie filmowców tak, jak na to zasłużył (film nie zdobył żadnego Oscara, skończyło się jedynie na nominacjach). „Skazani na Shawshank” to film o przyjaźni, marzeniach i determinacji, ale nie tylko – można by wymienić jeszcze wiele wątków, jakie porusza, i prawd, jakie przekazuje. Jest to po prostu film mądry, zmuszający do myślenia, a przy tym można by go określić jako obraz ciepły – choć miejsce akcji stanowi więzienie, oglądając „Skazanych na Shawshank” odnosi się wrażenie, że film ma pozytywny wydźwięk. Może dlatego tak dobrze się go ogląda. I, co najważniejsze, niezależnie od tego, w jakich produkcjach ktoś gustuje, ten obraz ma tak wiele mocnych stron, że z pewnością każdy widz znajdzie w nim coś, co mu się spodoba.
Środa (11.03), TVN, 22:35
Miasto złodziei (2010)
Produkcja: USA
Reżyseria: Ben Affleck
Obsada: Blake Lively, Ben Affleck, Jon Hamm, Rebecca Hall, Jeremy Renner
Opis: Doug MacRay jest niereformowalnym kryminalistą i przywódcą szajki bezwzględnych złodziei okradających banki, których nikt nigdy nie złapał jeszcze na gorącym uczynku. Nie zdarza mu się również wchodzić w zażyłe relacje z ludźmi, co sprawia, że nie obawia się utraty bliskich mu osób. Sytuacja zmienia się, kiedy podczas jednego z napadów zakładniczką zostaje dyrektor banku, Claire Keesey, którą przestępcy puszczają wolno. Kobieta żyje w ciągłym strachu, wiedząc, że złodzieje znają jej adres i nazwisko. Oczarowana jednak skromnym mężczyzną o imieniu Doug szybko zapomina o swoim strachu, nie wiedząc jednocześnie, że to ten sam człowiek, który zaledwie kilka dni temu przetrzymywał ją jako zakładniczkę.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): „Miasto złodziei” jest bardzo stylowe. Affleck już po drugim filmie na swoim koncie ma wypracowany własny, spójny styl. Mroczny klimat, surowa poetyka, intrygujący obszar tematyczny historii, które opowiada. Affleck wybiera tematy nośne, zajmujące widza, jednakże pod sensacyjno-kryminalną otoczką kryje się naprawdę poruszający dramatyczno-obyczajowy kontekst. „Miasto złodziei” nawiązuje do najlepszych momentów tak zwanego „kina złodziejskiego”. Oparte na dobrze znanych standardach fabularnych (ostatni skok, który musi się skomplikować; wierna przyjaźń dwójki męskich bohaterów; kobieta, która zmienia łotra w anioła) „Miasto złodziei” broni się wizją reżyserską. Film zaczyna się od napadu na bank, a potem nie zwalnia tempa. Są spektakularne pościgi, głośne strzelaniny oraz zabawa w kotka i myszkę złodziei z policją. I to wszystko w najlepszym wydaniu. W sekwencji pościgu, gdy bohaterowie uciekają w maskach zakonnic (najlepsze maski w kinie od czasu „Krzyku”) jest wszystko, aby stworzyć porywające widowisko – adrenalina, napięcie oraz perfekcja realizacji.