Tele-Hity Filmosfery (22.01.-28.01.2016)
Katarzyna Piechuta | 2016-01-23Źródło: Filmosfera
Sobota (23.01), TVP Kultura, 23:50
Sala samobójców (2011)
Produkcja: Polska
Reżyseria: Jan Komasa, Agnieszka Kurzydło
Obsada: Jakub Gierszał, Roma Gąsiorowska, Agata Kulesza, Krzysztof Pieczyński
Opis: Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko. „Ona” zaczepia go w sieci. Jest intrygująca, niebezpieczna, przebiegła. Wprowadza go do „Sali samobójców”, miejsca, z którego nie ma ucieczki. Dominik, w pułapce własnych uczuć, wplątany w śmiertelną intrygę, straci to, co w życiu najcenniejsze…
Rekomendacja Filmosfery: Film Komasy wywołał burzliwą dyskusję i podzielił widzów na tych, którzy zachwycili się „Salą samobójców” oraz takich, którzy nie dostrzegają w niej żadnego fenomenu. Obie strony mają oczywiście swoje argumenty. To, co można zaliczyć na plus „Sali samobójców”, to podjęta w niej tematyka. W polskim kinie poruszano różnego rodzaju problemy nastolatków, jednak często były one nieco oderwane od rzeczywistości, a wiele z tych filmów uległo już przeterminowaniu. Film Komasy to obraz „na czasie”, stara się uchwycić aktualne problemy. Czy mu się to udaje? To niech już każdy oceni sam. Uwagę zwraca też dobra gra aktorska wcielającego się w głównego bohatera Jakuba Gierszała – jego postać często jest aż denerwująca, ale to tym bardziej świadczy o dużych zdolnościach młodego aktora. I w końcu należy wspomnieć o innowacyjnej formie tego filmu, łączącego elementy fabuły i animacji.
Poniedziałek (25.01), TVN, 22:30
John Q. (2002)
Produkcja: USA
Reżyseria: Nick Cassavetes
Obsada: Denzel Washington, Robert Duvall, Anne Heche, Ray Liotta, Daniel E. Smith
Opis: John Q. Archibald (Denzel Washington) to przeciętny facet, pracuje w fabryce i opiekuje się swoją rodziną. Jego żona Denise (Kimberly Elise) i mały synek Michael (Daniel E. Smith) są jego całym światem. Kiedy Michael zaczyna chorować, sytuacja staje się dramatyczna, konieczny jest natychmiastowy przeszczep serca, na który Johna Q. nie stać, a jego ubezpieczenie zdrowotne nie obejmuje operacji tego rodzaju. Jon przysięga, że zrobi wszystko, by uratować swego syna. Michael nie ma za dużo czasu, a John Q. nie ma zbyt wielu możliwości - pozostaje mu tylko ryzyko. Bierze jako zakładników ludzi będących w szpitalnej izbie przyjęć.
Rekomendacja Filmosfery: „John Q.”, mimo iż jest klasyfikowany jako dramat, ma w sobie dużo z kina sensacyjnego. Jest to przy tym obraz typowo amerykański: pełen patosu i dramatyzmu, gloryfikujący wartości rodzinne i poczucie sprawiedliwości, obfitujący w sceny mające prawdziwie wzruszyć widza. Ale nie należy zrażać się tą „amerykańskością” obrazu – „John Q.” to film, który dobrze się ogląda. Cały czas utrzymane jest odpowiednie tempo akcji i cały czas nie wiemy, co wydarzy się dalej. Denzel Washington bardzo pasuje do roli zdesperowanego ojca, który chce walczyć o życie syna. Trzeba przyznać, że aktor świetnie nadaje się do takich ról „obrońców świata”, którzy nawet jeżeli popełniają nielegalne czyny, to robią to w imię wyższego dobra. Polecam więc „Johna Q.” przede wszystkim fanom Washingtona.
Środa (27.01), TVP Kultura, 15:10
Kawa i papierosy (2003)
Produkcja: USA, Japonia, Włochy
Reżyseria: Jim Jarmusch
Obsada: Roberto Benigni, Steve Buscemi, Iggy Pop, Tom Waits, Cate Blanchett, Alfred Molina, Bill Murray
Opis: Film podzielony jest na segmenty, w których bohaterowie pijąc kawę i paląc papierosy rozmawiają na wszelakie tematy, między innymi o możliwość użycia nikotyny jako środka owadobójczego, nałogowcach, herbacie angielskiej, Paryżu lat 20-tych i o tym, co stało się z Elvisem.
Rekomendacja Filmosfery: „Kawa i papierosy” to bardziej eksperyment filmowy niż typowy film ze spójną fabułą. Segmenty kręcone na przestrzeni 17 lat, składające się na obraz Jarmuscha, wypełnione są różną treścią i w każdym z nich grają inni aktorzy. Przedstawione historie łączy tylko jedno: kawa i papierosy. Te atrybuty kawiarnianych rozmów towarzyszą bohaterom zarówno przy tematach poważnych, jak i zabawnych. Zwykłe, codzienne rozmowy Jim Jarmusch przyodział w czarno-biały obraz i dopracowaną stronę wizualną, dzięki czemu nadał filmowi niepowtarzalny klimat. „Kawa i papierosy” to film, który pozbawiony jest nagłych zwrotów akcji czy pędzącej fabuły. Jednak powolna narracja idealnie wpasowuje się w klimat kawiarni zatopionych w oparach dymu papierosowego. A my, niczym przez dziurkę od klucza, możemy podglądać niewielkie urywki z życia innych ludzi, te drobne scenki, jakie w rzeczywistym świecie udaje nam się czasem zaobserwować nie gdzie indziej, tylko właśnie w kawiarni. Z tą drobną różnicą, że w „Kawie i papierosach”, możemy przypatrywać się bohaterom wykreowanym przez świetnych aktorów i znane postaci ze świata muzyki, co dodatkowo powinno zachęcić do obejrzenia obrazu Jarmuscha tych, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z tą wyjątkową, jedyną w swoim rodzaju produkcją.
Środa (27.01), TVN, 21:30
Miasto złodziei (2010)
Produkcja: USA
Reżyseria: Ben Affleck
Obsada: Blake Lively, Ben Affleck, Jon Hamm, Rebecca Hall, Jeremy Renner
Opis: Doug MacRay jest niereformowalnym kryminalistą i przywódcą szajki bezwzględnych złodziei okradających banki, których nikt nigdy nie złapał jeszcze na gorącym uczynku. Nie zdarza mu się również wchodzić w zażyłe relacje z ludźmi, co sprawia, że nie obawia się utraty bliskich mu osób. Sytuacja zmienia się, kiedy podczas jednego z napadów zakładniczką zostaje dyrektor banku, Claire Keesey, którą przestępcy puszczają wolno. Kobieta żyje w ciągłym strachu, wiedząc, że złodzieje znają jej adres i nazwisko. Oczarowana jednak skromnym mężczyzną o imieniu Doug szybko zapomina o swoim strachu, nie wiedząc jednocześnie, że to ten sam człowiek, który zaledwie kilka dni temu przetrzymywał ją jako zakładniczkę.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): „Miasto złodziei” jest bardzo stylowe. Affleck już po drugim filmie na swoim koncie ma wypracowany własny, spójny styl. Mroczny klimat, surowa poetyka, intrygujący obszar tematyczny historii, które opowiada. Affleck wybiera tematy nośne, zajmujące widza, jednakże pod sensacyjno-kryminalną otoczką kryje się naprawdę poruszający dramatyczno-obyczajowy kontekst. „Miasto złodziei” nawiązuje do najlepszych momentów tak zwanego „kina złodziejskiego”. Oparte na dobrze znanych standardach fabularnych (ostatni skok, który musi się skomplikować; wierna przyjaźń dwójki męskich bohaterów; kobieta, która zmienia łotra w anioła) „Miasto złodziei” broni się wizją reżyserską. Film zaczyna się od napadu na bank, a potem nie zwalnia tempa. Są spektakularne pościgi, głośne strzelaniny oraz zabawa w kotka i myszkę złodziei z policją. I to wszystko w najlepszym wydaniu. W sekwencji pościgu, gdy bohaterowie uciekają w maskach zakonnic (najlepsze maski w kinie od czasu „Krzyku”) jest wszystko, aby stworzyć porywające widowisko – adrenalina, napięcie oraz perfekcja realizacji.
Czwartek (28.01), TVP 2, 22:40
Soul Kitchen (2009)
Produkcja: Niemcy
Reżyseria: Fatih Akin
Obsada: Adam Bousdoukos, Moritz Bleibtreu, Birol Űnel, Wotan Wilke Möhring, Dorka Gryllus
Opis: Zinos (Adam Bousdoukos), właściciel podupadającej restauracji Soul Kitchen, zostaje nieoczekiwanie porzucony przez dziewczynę. Podłamany sercowym niepowodzeniem, zaniedbuje lokal, dając wolną rękę pracownikom. W knajpie zaczyna panować radosna anarchia. Kucharz gotuje to, co zawsze chciał gotować. DJ porywa ludzi do tańca między posiłkami, a awangardowi artyści urządzają performance za performance’em. Ku zaskoczeniu Zinosa, lokal zyskuje wielką popularność wśród mieszkańców Hamburga.
Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): W „Soul Kitchen” Akin proponuje nam bajkę o restauracji, która staje się schronieniem dla życiowych rozbitków oraz artystycznych dusz. Utopijną alternatywę, gdzie miłość między postaciami pojawia się w momencie zderzenia ich głów; gdzie zły i cwaniakowaty gangster dostanie to, na co zasłużył; biznesmena bez skrupułów powstrzyma guzik; a była dziewczyna bez wahania wypisze pokaźny czek. Bohaterowie „Soul Kitchen” mogą liczyć na ratunek deus ex machina i happy end w jednym. Ale ta naiwność, prostota i optymizm historii wcale nie oscylują w rejonach kiczu i infantylności. Bliżej im do sfery nieskrywanej pasji, radości i czystej miłości. Akin porzuca, a precyzyjniej mówiąc oddala w „Soul Kitchen” pesymistyczny ton zakorzeniony we wcześniej opisywanej przez siebie rzeczywistości. Bohaterowie jego najnowszego obrazu są tak samo samotni, zagubieni w otaczającym ich świecie jak postaci z „Głową w mur” czy „Na krawędzi nieba”. Oni także szukają swojego miejsca, w którym mogliby zakotwiczyć swoje życie, serce i marzenia. Jednak tym razem różnica polega na tym, że postacie odnajdują swoją przystań.