Zniewolony Wilk z Wall Street
Radosław Sztaba | 2014-01-20Źródło: Informacja prasowa
Rok 2014 w polskich kinach rozpoczął się wielkimi tytułami. W styczniu swoje polskie premiery mają faworyci w wyścigu po tegoroczne Oscary. Na ekranach od 3 stycznia jest już "Wilk z Wall Street", a 31 stycznia zagości "Zniewolony. 12 Years a Slave".
Różnice między tymi filmami widoczne są gołym okiem. Pierwszy przedstawia historię sympatycznego bohatera (Leonardo Di Caprio) i dzieje się w czasach współczesnych, drugi zaś oferuje nam nikczemną i odrażającą postać (M. Fassbender) a czas akcji umiejscowiony jest w odległej historii XIX wieku. Tematyka filmów też na pozór wydaje się zupełnie odmienna, bo co wspólnego mogą ze sobą mieć niewolnictwo i Wall Street? Krytykom jednak udało się znaleźć pewne łączniki pomiędzy tymi tytułami.
Według nich obie produkcje podejmują wątek nadużycia kapitalizmu. O ile w przypadku "Wilka z Wall Street" przekaz ten jest jasny, to w "Zniewolonym. 12 Years a Slave" trzeba się go doszukać. Wystarczy cofnąć się te 170 lat, aby ujrzeć nadużycia amerykańskiego kapitalizmu w najbardziej przerażającej formie, gdy elita i posłuszna im grupa oportunistów nie zaspokaja się wyłącznie szastaniem pieniędzmi i nabijaniem sobie kabzy, lecz postanowiła także ubezwłasnowolnić innych ludzi.
Dwie na pierwszy rzut oka zupełnie odmienne sceny także posiadają pewien element wspólny. Mowa tu o scenie z "Wilka z Wall Street", w której pracownicy Stratton Oakmont, założonej przez Jordana Belforta celebrują w swym biurze osiągnięte sukcesy. Pomiędzy stanowiskami pracy przechadza się orkiestra, wszędzie tańczą atrakcyjne kobiety, a panowie albo się na nie gapią albo próbują łapać za różne części ciała. Istotne w tej scenie jest zwrócenie uwagi na jedną z pracownic, która za kwotę 10 000$ postanawia dać ogolić sobie głowę na łyso, a pieniądze przeznaczyć na powiększenie piersi. Kobieta otoczona przez tłum żądnych prymitywnej rozrywki współpracowników, trzyma w swych rękach banknoty jak zahipnotyzowana. W tym fragmencie filmu nie trudno dostrzec przejawy mizoginii, kobieta jest odzierana z godności i poniżana. I w tym miejscu warto przywołać adekwatną scenę z filmu "Zniewolony. 12 Years a Slave". Patsey, najbardziej pracowita osoba na plantacji należącej do Eppsa staje się przedmiotem jego fascynacji seksualnej. Jego obsesja jest groteskowa, pragnie dziewczyny jednocześnie nienawidząc siebie za to, przez co staje się dla niej bardzo obelżywy i upokarza ją. Swoim emocjom daje upust w scenie, w której okłada ją biczem tak mocno, że niewiele brakuje by wyzionęła ducha. Zarówno Patsey, jak i pracownica biurowa Stratton Oakmont zostają publicznie zhańbione, jednak każda z nich w sposób właściwy swoim czasom. Emocje wywołane przez te tragiczne sytuacje mogą być podobne, okoliczności zdarzeń, w których uczestniczą te kobiety, diametralnie się różnią. Jedna zniewolona jest przez swojego Pana, druga zaś przez wszechmocnego dolara. O innych pracownikach Stratton Oakmont można w zasadzie powiedzieć to samo, są poniekąd odpowiednikami właścicieli niewolników ukazywanych przez McQueena – uprzywilejowanymi ludźmi nie mającymi żadnej litości.
Kolejne podobieństwo można dostrzec w postaciach Kimmie, samotnej matki dołączającej do ekipy Stratton Oakmont oraz Harriet Shaw, niewolnicy, która stała się kochanką brutalnego plantatora – to dwie oportunistyczne kobiety, które w drastyczny sposób stłumiły w sobie wyrzuty sumienia, by polepszyć swój byt oraz uchronić same siebie przed cierpieniem.
Różnice między tymi filmami widoczne są gołym okiem. Pierwszy przedstawia historię sympatycznego bohatera (Leonardo Di Caprio) i dzieje się w czasach współczesnych, drugi zaś oferuje nam nikczemną i odrażającą postać (M. Fassbender) a czas akcji umiejscowiony jest w odległej historii XIX wieku. Tematyka filmów też na pozór wydaje się zupełnie odmienna, bo co wspólnego mogą ze sobą mieć niewolnictwo i Wall Street? Krytykom jednak udało się znaleźć pewne łączniki pomiędzy tymi tytułami.
Według nich obie produkcje podejmują wątek nadużycia kapitalizmu. O ile w przypadku "Wilka z Wall Street" przekaz ten jest jasny, to w "Zniewolonym. 12 Years a Slave" trzeba się go doszukać. Wystarczy cofnąć się te 170 lat, aby ujrzeć nadużycia amerykańskiego kapitalizmu w najbardziej przerażającej formie, gdy elita i posłuszna im grupa oportunistów nie zaspokaja się wyłącznie szastaniem pieniędzmi i nabijaniem sobie kabzy, lecz postanowiła także ubezwłasnowolnić innych ludzi.
Dwie na pierwszy rzut oka zupełnie odmienne sceny także posiadają pewien element wspólny. Mowa tu o scenie z "Wilka z Wall Street", w której pracownicy Stratton Oakmont, założonej przez Jordana Belforta celebrują w swym biurze osiągnięte sukcesy. Pomiędzy stanowiskami pracy przechadza się orkiestra, wszędzie tańczą atrakcyjne kobiety, a panowie albo się na nie gapią albo próbują łapać za różne części ciała. Istotne w tej scenie jest zwrócenie uwagi na jedną z pracownic, która za kwotę 10 000$ postanawia dać ogolić sobie głowę na łyso, a pieniądze przeznaczyć na powiększenie piersi. Kobieta otoczona przez tłum żądnych prymitywnej rozrywki współpracowników, trzyma w swych rękach banknoty jak zahipnotyzowana. W tym fragmencie filmu nie trudno dostrzec przejawy mizoginii, kobieta jest odzierana z godności i poniżana. I w tym miejscu warto przywołać adekwatną scenę z filmu "Zniewolony. 12 Years a Slave". Patsey, najbardziej pracowita osoba na plantacji należącej do Eppsa staje się przedmiotem jego fascynacji seksualnej. Jego obsesja jest groteskowa, pragnie dziewczyny jednocześnie nienawidząc siebie za to, przez co staje się dla niej bardzo obelżywy i upokarza ją. Swoim emocjom daje upust w scenie, w której okłada ją biczem tak mocno, że niewiele brakuje by wyzionęła ducha. Zarówno Patsey, jak i pracownica biurowa Stratton Oakmont zostają publicznie zhańbione, jednak każda z nich w sposób właściwy swoim czasom. Emocje wywołane przez te tragiczne sytuacje mogą być podobne, okoliczności zdarzeń, w których uczestniczą te kobiety, diametralnie się różnią. Jedna zniewolona jest przez swojego Pana, druga zaś przez wszechmocnego dolara. O innych pracownikach Stratton Oakmont można w zasadzie powiedzieć to samo, są poniekąd odpowiednikami właścicieli niewolników ukazywanych przez McQueena – uprzywilejowanymi ludźmi nie mającymi żadnej litości.
Kolejne podobieństwo można dostrzec w postaciach Kimmie, samotnej matki dołączającej do ekipy Stratton Oakmont oraz Harriet Shaw, niewolnicy, która stała się kochanką brutalnego plantatora – to dwie oportunistyczne kobiety, które w drastyczny sposób stłumiły w sobie wyrzuty sumienia, by polepszyć swój byt oraz uchronić same siebie przed cierpieniem.