Krótkie metraże Studia Munka SFP w kinach. Przedpremierowo od 19 marca
Ewa Balana | 2021-03-16Źródło: Informacja prasowa
„Alicja i żabka” Olgi Bołądź, „We Have One Heart” Katarzyny Warzechy, „Noamia” Antonio Galdameza i „Wielki strach” Pawliny Carlucci Sforzy. Odważne, nowatorskie, prowokacyjne, poruszające tematy tabu. „Najlepsze polskie krótkie metraże 2021. Vol. 1” to zestaw czterech filmów, które szturmem zdobyły festiwale filmowe w kraju i na świecie i na które od dawna czekali widzowie kin.
Pokazy przedpremierowe w kinach studyjnych ruszają już 19 marca, a oficjalna premiera odbędzie się 14 maja.
Nagrodzony główną nagrodą na Festiwalu w Gdyni debiut reżyserski aktorki Olgi Bołądź „Alicja i żabka” jako pierwszy polski film porusza palący temat legalnej aborcji nastolatek. Znany już z kampanii oscarowej animowany dokument „We Have One Heart” Katarzyny Warzechy jest ściskającą za gardło prawdziwą historią rodziny, która poszukuje zerwanych wiele lat temu więzi. To jeden z najoryginalniejszych krótkich metraży na światowych festiwalach w zeszłym roku. W „Noamii” Antonio Galdameza obejrzymy Bartka Topę w wielowymiarowej roli policjanta, prowadzącego śledztwo w sprawie morderstwa młodego chłopaka, z którym łączy go niewygodny sekret… To jedna z najlepszych ról w karierze Topy, przełamująca jego wizerunek. Wreszcie – głośny już dokument „Wielki strach” Pawliny Carlucci Sforzy, wstrząsające świadectwo wydarzeń, o których do tej pory milczano, a które miały miejsce na Podkarpaciu tuż po II wojnie światowej.
Na pokazy „Najlepszych krótkich metraży 2021. Vol 1” zaprasza Stowarzyszenie Kin Studyjnych, zrzeszające najlepsze kina art-housowe w Polsce. Stowarzyszenie wspiera i rozwija działalność kin studyjnych, promuje filmy o wysokich walorach artystycznych a także rozpowszechnia wiedzę o kinie autorskim. Wszystkie cztery filmy powstały w działającym przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studiu Munku, ich producentami są Ewa Jastrzębska i Jerzy Kapuściński. Każdy z prezentowanych krótkich metraży ma za sobą wyróżnienia na festiwalach filmowych. „We Have One Heart” Katarzyny Warzechy to najbardziej utytułowany film w zestawie: otrzymał prestiżową nagrodę Złotego Hugo na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago, dzięki czemu startował w konkurencji oscarowej. Ma na koncie także nagrodę publiczności na CinEast w Luksemburgu, nagrodę na DocsMX w Meksyku oraz wyróżnienie dla krótkometrażowego filmu dokumentalnego w Sydney. „Wielki strach” Pawliny Carucci-Sforzy, laureat Grand Prix Ogólnopolskich Spotkań Filmowych Kameralne Lato, stał się inspiracją do powstania wielu wywiadów i artykułów na temat wstrząsającej historii, o której opowiada dokument. „Noamia” Antonio Galdameza otrzymała Nagrodę Specjalną WAMA Film Festival oraz wyróżnienie za reżyserię na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Wreszcie – „Alicja i żabka” Olgi Bołądź brawurowo wygrała konkurs krótkich metraży na 45. Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni.
- Mimo iż rok 2020 był trudny dla całej branży filmowej, udało się zachować ciągłość produkcji filmów krótkometrażowych w Studiu Munka SFP. Umożliwia to stałe zaangażowanie finansowe Stowarzyszenia, TVN-u i PISF-u – zauważa prezes SFP Jacek Bromski. – Filmy, które zaprezentujemy widzom, odniosły sukcesy na festiwalach w Polsce i za granicą. Mamy do czynienia z utalentowanym, odważnym pokoleniem młodych twórców. To, co szczególnie cieszy, to kolejne świetne projekty utalentowanych reżyserek. Teraz trafią do szerokiej publiczności w kinach.
- Już w latach 2018 -2019 zestawy najlepszych krótkich metraży Studia Munka SFP były prezentowane w kinach w całej Polsce i spotkały się z dużym zainteresowaniem widzów. Cieszę się, że wracamy do tej tradycji i mam nadzieję, że już wkrótce zaprezentujemy publiczności kolejne świetne tytuły – mówi Jerzy Kapuściński, dyrektor artystyczny Studia Munka SFP.
Wszystkie filmy powstały w ramach Programów dla Młodych Twórców Studia Munka SFP: „Alicja i żabka” oraz „Noamia” w programie „30 Minut”, „We Have One Heart” i „Wielki strach” w programie „Pierwszy Dokument”. Programy dofinansował Polski Instytut Sztuki Filmowej, koproducentem filmów fabularnych jest telewizja TVN.
„Alicja i żabka” to historia szybkiego dorastania, na które główna bohaterka nie chce się zdecydować. To opowieść o tym, jak problem odcina od rzeczywistości, bo jest tak ciężko, że aż nierealnie. Razem z bohaterką przenosimy się do świata fantazji, w którym jest pięknie i strasznie. Jak w bajce pełno jest symboli i ukrytych znaczeń. Jest to jedyne miejsce gdzie Alicja po swojemu radzi sobie ze swoim problemem. Chodzi o aborcje - trudny temat, na który nie ma jednej odpowiedzi, a pewnie i żadna nie jest dobra. Wszystko zależy od człowieka i od jego decyzji. Ale czy może być ona samodzielna?
Debiut reżyserski Olgi Bołądź odniósł spektakularny sukces na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie wygrał Konkurs Filmów Krótkometrażowych. "Każda bajka ma swoje przesłanie, ale i każda bajka musi się też kiedyś skończyć. Za przedstawienie w baśniowej formie procesu przejścia z czasu dzieciństwa w dorosłość i pokazanie, że aby stać się dorosłym to najpierw trzeba pozwolić sobie BYĆ dzieckiem" – uzasadniło jury. Scenariusz filmu napisały wspólnie: Olga Bołądź, Magdalena Lamparska, Julita Olszewska, Jowita Radzińska, które założyły Fundację Gerlsy. Olga Bołądź podkreśla, że to pierwszy film na taki temat w Polsce. - Film nie skupia się na momencie podejmowania decyzji o aborcji, tylko na drodze która do niej prowadzi, bez oceny i demagogii. Jak pisał Janusz Korczak: Byłoby błędem sadzić, że rozumieć znaczy unikać trudności – mówi reżyserka. - Część historii toczy się w drugim odrealnionym świecie wyobraźni. Dzięki temu widzimy jak interpretuje sytuacje główna bohaterka. Świat zewnętrzny traktuje ją jak dorosłego natomiast świat, który tworzy ona to świat dziecka.
W rolę tytułową wciela się niezwykle utalentowan debiutantka Julia Kuzka, która za tę kreację otrzymała wyróżnienie w Konkursie Międzynarodowym na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Rolę jej matki gra Agnieszka Suchora. Partnerują im m.in. Magdalena Boczarska, Łukasz Simlat, Janusz Chabior. Debiut Olgi Bołądź powstał w działającym przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studiu Munka, Olga Bołądź jest również koproducentką filmu. Producentem wykonawczym i koproducentem jest Shootme. Koproducentami filmu są: Chimney, Fundacja Gerlsy, Sounds Good oraz TVN.
Od czasu swojej premiery na prestiżowym festiwalu Visions du Reel „We Have One Heart” podróżuje cały czas. W październiku animowany dokument Katarzyny Warzechy otrzymał Złotego Hugo na Chicago International Film Festival, dzięki czemu był kandydatem do Oscara w kategorii film dokumentalny. „Film opowiada podnoszącą na duchu historię niezwykłego ponownego zjednoczenia rodziny na przestrzeni kilku pokoleń oraz odległości geograficznych. Bezbłędnie przeplata rodzinne materiały archiwalne z animacją jak również błyskotliwym głosem narratora. Te wszystkie czynniki tworzą bardzo intymną i unikatową całość, która zasługuje na to ważne wyróżnienie” – uzasadniło swój wybór chicagowskie jury. Jak napisał „The Hollywood Reporter”, „w tym krótkim filmie opisującym dzieje rodziny łączącej się ponownie za sprawą listów, przestrzeni i czasu, materiały archiwalne i animacja współgrają ze sobą, tworząc opowieść o sile rodzinnych więzi”.
Film opowiada historię Adama i jego rodziny. Po śmierci matki Adam odnajduje korespondencję wymienianą przed laty przez swoich rodziców: Polkę i mieszkającego w Iraku Kurda. Odnalezienie listów to dla Adama okazja, aby dowiedzieć się czegoś o ojcu, którego dotąd nie poznał.
- Bohaterów filmu: Adama i Anię Witkowskich znam od wielu lat. To ważne postaci na trójmiejskiej scenie artystycznej. Kiedy Ania opowiedziała mi historię o znalezionym po 40 latach ojcu Adama, wiedziałam, że jest to wspaniały temat na film. Kilka miesięcy szukałam odpowiedniej formy do opowiedzenia tego, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu. Animacja pomogła mi pokazać świat bohaterów uwiarygodniony materiałem dokumentalnym w postaci listów i zdjęć. Dzięki temu ożywiliśmy ten świat, a ja uniknęłam „gadających głów” – mówi Katarzyna Warzecha.
Film powstał w Studiu Munka SFP, producentem wykonawczym i koproducentem filmu jest Silver Frame. Film otrzymał wsparcie z Zachodniopomorskiego Funduszu Filmowego „Pomerania Film”.
„Warszawa leży u Galdameza nad morzem. A właściwie nikt nie mówi, że to Warszawa, ale w mieście, w którym rozgrywa się mamy i nadmorską plażę, i Pałac Kultury i Nauki, i wieżowce wokół niego. Choć nakręcone z rozmachem miasto jest umowne, to Polska jest tu bardzo polska, z zasłużoną nieufnością do służb i z obyczajową hipokryzją podniesioną do rangi społecznej cnoty” – podsumował „Noamię” Witold Mrozek w portalu Krytyka Polityczna.
W warszawskim mieszkaniu znaleziono ciało martwego chłopaka. Na miejsce przybywa komisarz Delman. Szybko orientuje się, że z ofiarą łączy go pewien sekret. Nikt nie powinien go poznać, więc Delman sam potajemnie rozpoczyna prywatne śledztwo. Wszystkie tropy prowadzą do nadmorskiego osiedla Noamia. Co odnajdzie tam Delman? Rozwiązanie zagadki? Odkupienie?
Oto punkt wyjścia niespełna 30-minutowej opowieści, która trzyma w napięciu i pozwala widzowi na układanie fabularnej mozaiki z drobnych okruchów.
- Bohater ma w ręku odprysk całości, drobiazg - w tym wypadku fotografię - i stara się zrekonstruować na tej podstawie całą historię. W moim filmie tym okruchem jest pamięć o osobie, która pojawia się na chwilę w życiu bohatera i znika. Początek tej historii wydarzył się naprawdę. Wiele lat temu, pewnego wieczoru, chodziliśmy w grupie po mieście, bawiliśmy się. Tydzień później jeden z uczestników tego wieczora został znaleziony martwy w wannie. Przez kilka tygodni próbowałem sobie przypomnieć twarz tego chłopaka, ale nie umiałem. I z tego procesu myślowego, z próby odtworzenia historii, zrekonstruowania sylwetki człowieka, który na chwilę pojawił się w moim życiu, powstała historia pod tytułem "Noamia" – mówi reżyser Antonio Galdamez.
Film powstał w działającym przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studiu Munka, jego producentem wykonawczym filmu jest 34film!, a koproducentami TVN, Coloroffon, Sound Making. Film otrzymał wyróżnienie za reżyserię na Krakowskim Festiwalu Filmowym, Nagrodę Specjalną na WAMA FF i dwie nagrody na Młodzi i Film w Koszalinie.
Dokument „Wielki strach” opowiada o społecznej pamięci mordów, jakie miały miejsce po II wojnie światowej w lesie Dębrzyna na Podkarpaciu. Wielu ludzi wracało wtedy z odległych krańców świata, nie spodziewając się, że blisko domu staną się ofiarą napadu ze strony grasujących na tym obszarze bandytów. Wyrzuceni z pociągu, ograbieni i na koniec zabici, powiększali oni liczbę jakoby zaginionych w czasie wojny. O tym, co się w lesie dzieje, wiedzieli mieszkańcy pobliskich miejscowości. Nie interweniowali jednak, bo, jak sami mówią, "żyli pod strachem". Strach trwa do dzisiaj, ale młodej reżyserce udało się ich przekonać.
„Ta historia zrobiła na mnie wrażenie tak straszne jak ta z Jedwabnego (…) Ten film powinniśmy obejrzeć wszyscy” – napisał na FB Tomasz Raczek, przewodniczący jury Ogólnopolskich Spotkań Filmowych Kameralne Lato w Radomiu, gdzie film otrzymał Grand Prix.
– "Niektórzy nie chcieli rozmawiać – nawet bez dyktafonu czy kamery, albo wycofywali się w trakcie. Inni po włączeniu kamery zaczynali mówić zupełnie co innego niż wcześniej – opowiadała Pawlina Carlucci-Sforza w rozmowie z Piotrem Guszkowskim dla "Gazety Wyborczej". – Jedna z pań poprosiła mnie, żeby nie umieszczać jej imienia ani nazwiska. Ze względu na syna, który i tak już tam nie mieszka. Jak usłyszała, że na wiosnę, powiedziała, że wiosny to nie doczeka na pewno. Nie doczekała. Umarła na Boże Narodzenie".
Film powstał na podstawie scenariusza Pawliny Carlucci-Sforzy oraz Magdaleny Lubańskiej, która na tym terenie prowadzi badania antropologiczne. To już drugi film tego duetu i drugi, realizowany na tym terenie, zainspirowany trudną lokalną historią. „Odkąd prowadzę badania nad powojennymi zbrodniami pod Przeworskiem na Podkarpaciu, każdy las przypomina mi o Dębrzynie” – mówi Lubańska w długiej rozmowie dla tygodnika „Newsweek”. „Wielki strach” to jeden z najczęściej komentowanych i omawianych w mediach polskich dokumentów z ostatniego roku, o ten tytuł również najczęściej pytają widzowie filmów Studia Munka.
„Wielki strach” powstał w Studiu Munka SFP, producentem wykonawczym i koproducentem jest Agresywna Banda (Alessandro Leone). Koproducentami - Rentcam, New Wave Film, Akjos Media.
Pokazy przedpremierowe w kinach studyjnych ruszają już 19 marca, a oficjalna premiera odbędzie się 14 maja.
Nagrodzony główną nagrodą na Festiwalu w Gdyni debiut reżyserski aktorki Olgi Bołądź „Alicja i żabka” jako pierwszy polski film porusza palący temat legalnej aborcji nastolatek. Znany już z kampanii oscarowej animowany dokument „We Have One Heart” Katarzyny Warzechy jest ściskającą za gardło prawdziwą historią rodziny, która poszukuje zerwanych wiele lat temu więzi. To jeden z najoryginalniejszych krótkich metraży na światowych festiwalach w zeszłym roku. W „Noamii” Antonio Galdameza obejrzymy Bartka Topę w wielowymiarowej roli policjanta, prowadzącego śledztwo w sprawie morderstwa młodego chłopaka, z którym łączy go niewygodny sekret… To jedna z najlepszych ról w karierze Topy, przełamująca jego wizerunek. Wreszcie – głośny już dokument „Wielki strach” Pawliny Carlucci Sforzy, wstrząsające świadectwo wydarzeń, o których do tej pory milczano, a które miały miejsce na Podkarpaciu tuż po II wojnie światowej.
Na pokazy „Najlepszych krótkich metraży 2021. Vol 1” zaprasza Stowarzyszenie Kin Studyjnych, zrzeszające najlepsze kina art-housowe w Polsce. Stowarzyszenie wspiera i rozwija działalność kin studyjnych, promuje filmy o wysokich walorach artystycznych a także rozpowszechnia wiedzę o kinie autorskim. Wszystkie cztery filmy powstały w działającym przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studiu Munku, ich producentami są Ewa Jastrzębska i Jerzy Kapuściński. Każdy z prezentowanych krótkich metraży ma za sobą wyróżnienia na festiwalach filmowych. „We Have One Heart” Katarzyny Warzechy to najbardziej utytułowany film w zestawie: otrzymał prestiżową nagrodę Złotego Hugo na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago, dzięki czemu startował w konkurencji oscarowej. Ma na koncie także nagrodę publiczności na CinEast w Luksemburgu, nagrodę na DocsMX w Meksyku oraz wyróżnienie dla krótkometrażowego filmu dokumentalnego w Sydney. „Wielki strach” Pawliny Carucci-Sforzy, laureat Grand Prix Ogólnopolskich Spotkań Filmowych Kameralne Lato, stał się inspiracją do powstania wielu wywiadów i artykułów na temat wstrząsającej historii, o której opowiada dokument. „Noamia” Antonio Galdameza otrzymała Nagrodę Specjalną WAMA Film Festival oraz wyróżnienie za reżyserię na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Wreszcie – „Alicja i żabka” Olgi Bołądź brawurowo wygrała konkurs krótkich metraży na 45. Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni.
- Mimo iż rok 2020 był trudny dla całej branży filmowej, udało się zachować ciągłość produkcji filmów krótkometrażowych w Studiu Munka SFP. Umożliwia to stałe zaangażowanie finansowe Stowarzyszenia, TVN-u i PISF-u – zauważa prezes SFP Jacek Bromski. – Filmy, które zaprezentujemy widzom, odniosły sukcesy na festiwalach w Polsce i za granicą. Mamy do czynienia z utalentowanym, odważnym pokoleniem młodych twórców. To, co szczególnie cieszy, to kolejne świetne projekty utalentowanych reżyserek. Teraz trafią do szerokiej publiczności w kinach.
- Już w latach 2018 -2019 zestawy najlepszych krótkich metraży Studia Munka SFP były prezentowane w kinach w całej Polsce i spotkały się z dużym zainteresowaniem widzów. Cieszę się, że wracamy do tej tradycji i mam nadzieję, że już wkrótce zaprezentujemy publiczności kolejne świetne tytuły – mówi Jerzy Kapuściński, dyrektor artystyczny Studia Munka SFP.
Wszystkie filmy powstały w ramach Programów dla Młodych Twórców Studia Munka SFP: „Alicja i żabka” oraz „Noamia” w programie „30 Minut”, „We Have One Heart” i „Wielki strach” w programie „Pierwszy Dokument”. Programy dofinansował Polski Instytut Sztuki Filmowej, koproducentem filmów fabularnych jest telewizja TVN.
„Alicja i żabka” to historia szybkiego dorastania, na które główna bohaterka nie chce się zdecydować. To opowieść o tym, jak problem odcina od rzeczywistości, bo jest tak ciężko, że aż nierealnie. Razem z bohaterką przenosimy się do świata fantazji, w którym jest pięknie i strasznie. Jak w bajce pełno jest symboli i ukrytych znaczeń. Jest to jedyne miejsce gdzie Alicja po swojemu radzi sobie ze swoim problemem. Chodzi o aborcje - trudny temat, na który nie ma jednej odpowiedzi, a pewnie i żadna nie jest dobra. Wszystko zależy od człowieka i od jego decyzji. Ale czy może być ona samodzielna?
Debiut reżyserski Olgi Bołądź odniósł spektakularny sukces na 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie wygrał Konkurs Filmów Krótkometrażowych. "Każda bajka ma swoje przesłanie, ale i każda bajka musi się też kiedyś skończyć. Za przedstawienie w baśniowej formie procesu przejścia z czasu dzieciństwa w dorosłość i pokazanie, że aby stać się dorosłym to najpierw trzeba pozwolić sobie BYĆ dzieckiem" – uzasadniło jury. Scenariusz filmu napisały wspólnie: Olga Bołądź, Magdalena Lamparska, Julita Olszewska, Jowita Radzińska, które założyły Fundację Gerlsy. Olga Bołądź podkreśla, że to pierwszy film na taki temat w Polsce. - Film nie skupia się na momencie podejmowania decyzji o aborcji, tylko na drodze która do niej prowadzi, bez oceny i demagogii. Jak pisał Janusz Korczak: Byłoby błędem sadzić, że rozumieć znaczy unikać trudności – mówi reżyserka. - Część historii toczy się w drugim odrealnionym świecie wyobraźni. Dzięki temu widzimy jak interpretuje sytuacje główna bohaterka. Świat zewnętrzny traktuje ją jak dorosłego natomiast świat, który tworzy ona to świat dziecka.
W rolę tytułową wciela się niezwykle utalentowan debiutantka Julia Kuzka, która za tę kreację otrzymała wyróżnienie w Konkursie Międzynarodowym na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Rolę jej matki gra Agnieszka Suchora. Partnerują im m.in. Magdalena Boczarska, Łukasz Simlat, Janusz Chabior. Debiut Olgi Bołądź powstał w działającym przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studiu Munka, Olga Bołądź jest również koproducentką filmu. Producentem wykonawczym i koproducentem jest Shootme. Koproducentami filmu są: Chimney, Fundacja Gerlsy, Sounds Good oraz TVN.
Od czasu swojej premiery na prestiżowym festiwalu Visions du Reel „We Have One Heart” podróżuje cały czas. W październiku animowany dokument Katarzyny Warzechy otrzymał Złotego Hugo na Chicago International Film Festival, dzięki czemu był kandydatem do Oscara w kategorii film dokumentalny. „Film opowiada podnoszącą na duchu historię niezwykłego ponownego zjednoczenia rodziny na przestrzeni kilku pokoleń oraz odległości geograficznych. Bezbłędnie przeplata rodzinne materiały archiwalne z animacją jak również błyskotliwym głosem narratora. Te wszystkie czynniki tworzą bardzo intymną i unikatową całość, która zasługuje na to ważne wyróżnienie” – uzasadniło swój wybór chicagowskie jury. Jak napisał „The Hollywood Reporter”, „w tym krótkim filmie opisującym dzieje rodziny łączącej się ponownie za sprawą listów, przestrzeni i czasu, materiały archiwalne i animacja współgrają ze sobą, tworząc opowieść o sile rodzinnych więzi”.
Film opowiada historię Adama i jego rodziny. Po śmierci matki Adam odnajduje korespondencję wymienianą przed laty przez swoich rodziców: Polkę i mieszkającego w Iraku Kurda. Odnalezienie listów to dla Adama okazja, aby dowiedzieć się czegoś o ojcu, którego dotąd nie poznał.
- Bohaterów filmu: Adama i Anię Witkowskich znam od wielu lat. To ważne postaci na trójmiejskiej scenie artystycznej. Kiedy Ania opowiedziała mi historię o znalezionym po 40 latach ojcu Adama, wiedziałam, że jest to wspaniały temat na film. Kilka miesięcy szukałam odpowiedniej formy do opowiedzenia tego, co wydarzyło się kilkadziesiąt lat temu. Animacja pomogła mi pokazać świat bohaterów uwiarygodniony materiałem dokumentalnym w postaci listów i zdjęć. Dzięki temu ożywiliśmy ten świat, a ja uniknęłam „gadających głów” – mówi Katarzyna Warzecha.
Film powstał w Studiu Munka SFP, producentem wykonawczym i koproducentem filmu jest Silver Frame. Film otrzymał wsparcie z Zachodniopomorskiego Funduszu Filmowego „Pomerania Film”.
„Warszawa leży u Galdameza nad morzem. A właściwie nikt nie mówi, że to Warszawa, ale w mieście, w którym rozgrywa się
W warszawskim mieszkaniu znaleziono ciało martwego chłopaka. Na miejsce przybywa komisarz Delman. Szybko orientuje się, że z ofiarą łączy go pewien sekret. Nikt nie powinien go poznać, więc Delman sam potajemnie rozpoczyna prywatne śledztwo. Wszystkie tropy prowadzą do nadmorskiego osiedla Noamia. Co odnajdzie tam Delman? Rozwiązanie zagadki? Odkupienie?
Oto punkt wyjścia niespełna 30-minutowej opowieści, która trzyma w napięciu i pozwala widzowi na układanie fabularnej mozaiki z drobnych okruchów.
- Bohater ma w ręku odprysk całości, drobiazg - w tym wypadku fotografię - i stara się zrekonstruować na tej podstawie całą historię. W moim filmie tym okruchem jest pamięć o osobie, która pojawia się na chwilę w życiu bohatera i znika. Początek tej historii wydarzył się naprawdę. Wiele lat temu, pewnego wieczoru, chodziliśmy w grupie po mieście, bawiliśmy się. Tydzień później jeden z uczestników tego wieczora został znaleziony martwy w wannie. Przez kilka tygodni próbowałem sobie przypomnieć twarz tego chłopaka, ale nie umiałem. I z tego procesu myślowego, z próby odtworzenia historii, zrekonstruowania sylwetki człowieka, który na chwilę pojawił się w moim życiu, powstała historia pod tytułem "Noamia" – mówi reżyser Antonio Galdamez.
Film powstał w działającym przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Studiu Munka, jego producentem wykonawczym filmu jest 34film!, a koproducentami TVN, Coloroffon, Sound Making. Film otrzymał wyróżnienie za reżyserię na Krakowskim Festiwalu Filmowym, Nagrodę Specjalną na WAMA FF i dwie nagrody na Młodzi i Film w Koszalinie.
Dokument „Wielki strach” opowiada o społecznej pamięci mordów, jakie miały miejsce po II wojnie światowej w lesie Dębrzyna na Podkarpaciu. Wielu ludzi wracało wtedy z odległych krańców świata, nie spodziewając się, że blisko domu staną się ofiarą napadu ze strony grasujących na tym obszarze bandytów. Wyrzuceni z pociągu, ograbieni i na koniec zabici, powiększali oni liczbę jakoby zaginionych w czasie wojny. O tym, co się w lesie dzieje, wiedzieli mieszkańcy pobliskich miejscowości. Nie interweniowali jednak, bo, jak sami mówią, "żyli pod strachem". Strach trwa do dzisiaj, ale młodej reżyserce udało się ich przekonać.
„Ta historia zrobiła na mnie wrażenie tak straszne jak ta z Jedwabnego (…) Ten film powinniśmy obejrzeć wszyscy” – napisał na FB Tomasz Raczek, przewodniczący jury Ogólnopolskich Spotkań Filmowych Kameralne Lato w Radomiu, gdzie film otrzymał Grand Prix.
– "Niektórzy nie chcieli rozmawiać – nawet bez dyktafonu czy kamery, albo wycofywali się w trakcie. Inni po włączeniu kamery zaczynali mówić zupełnie co innego niż wcześniej – opowiadała Pawlina Carlucci-Sforza w rozmowie z Piotrem Guszkowskim dla "Gazety Wyborczej". – Jedna z pań poprosiła mnie, żeby nie umieszczać jej imienia ani nazwiska. Ze względu na syna, który i tak już tam nie mieszka.
Film powstał na podstawie scenariusza Pawliny Carlucci-Sforzy oraz Magdaleny Lubańskiej, która na tym terenie prowadzi badania antropologiczne. To już drugi film tego duetu i drugi, realizowany na tym terenie, zainspirowany trudną lokalną historią. „Odkąd prowadzę badania nad powojennymi zbrodniami pod Przeworskiem na Podkarpaciu, każdy las przypomina mi o Dębrzynie” – mówi Lubańska w długiej rozmowie dla tygodnika „Newsweek”. „Wielki strach” to jeden z najczęściej komentowanych i omawianych w mediach polskich dokumentów z ostatniego roku, o ten tytuł również najczęściej pytają widzowie filmów Studia Munka.
„Wielki strach” powstał w Studiu Munka SFP, producentem wykonawczym i koproducentem jest Agresywna Banda (Alessandro Leone). Koproducentami - Rentcam, New Wave Film, Akjos Media.