Niemiecki oficer z czasu drugiej wojny światowej, Wilhelm Hosenfeld, człowiek, którego historię opowiedział film "Pianista" Romana Polańskiego, został pośmiertnie uhonorowany tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, przyznawanym przez Instytut Pamięci Yad Vashem w Jerozolimie.
Hosenfeld uratował w czasie wojny słynnego polskiego pianistę Władysława Szpilmana. Na uroczystości w Berlinie spotkali się synowie obu mężczyzn. Syn Szpilmana stwierdził w czasie wręczania odznaczenia, że dziwi się, że Hosenfeld tak długo musiał czekać na uhonorowanie. Oficer Wehrmahtu uratował w czasie stacjonowania w Polsce wielu ludzi, niezależnie od ich rasy, pochodzenia i religii.
Jak pisze serwis wyborcza.pl: "Wstrząsające przeżycia z Polski oficer Wehrmachtu spisywał w pamiętnikach. Dawał w nich wyraz przerażeniu rozmiarem terroru i okrucieństw jego rodaków. Jako głęboko wierzący katolik postanowił zastosować przeciwko temu czynny opór na miarę swoich możliwości. Jego dzienniki i listy świadczą o wewnętrznym rozdarciu oficera, który z jednej strony był cząstką niemieckiej machiny zagłady, z drugiej natomiast jego sumienie nakazywało mu stawiać człowieczeństwo ponad wypowiedzianą przysięgę i rozkazy w sytuacji, gdy był świadkiem tak okrutnych zbrodni. ,,Dlaczego Bóg dopuścił do tej przerażającej wojny z jej straszliwymi ofiarami?" - zastanawiał się w swoim pamiętniku Hosenfeld. ,,Myślę, że historia ludzkości nie zna drugiego takiego przykładu, iż za zbrodnie, które rozpętała stosunkowo niewielka grupa, będzie musiał pokutować cały naród, bo ten sam naród był ślepy, zbyt tchórzliwy i niemoralny, aby sprzeciwić się zbrodniom" - pisał w 1943 roku."
Hosenfeld po wojnie został skazany na śmierć przez Sowietów za antyradzieckość, amnestia złagodziła karę do 25 lat łagru. Zmarł w 1952 roku.