Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2013-06-15Źródło: Filmosfera
Sobota (15.06), TV Puls, 12:20
Dwanaście prac Asteriksa (1976)
Produkcja: Francja
Reżyseria: Albert Uderzo, Pierre Watrin, Henri Gruel, René Goscinny
Obsada: Roger Carel, Jacques Morel, Pierre Tornade
Opis: Pięćdziesiąt lat przed narodzeniem Chrystusa cała Galia należy do Rzymian. Wyjątek stanowi wioska na północy kraju, otoczona obozami rzymskich wojsk, które wciąż nie mogą pokonać jej mieszkańców. Dzięki magicznemu napojowi sporządzanemu przed druida Panoramiksa dysponują oni bowiem nadludzką siłą.
Juliusz Cezar ma już dość wojny, która osłabia jego wojska. Postanawia zawrzeć układ ze swoimi wrogami - jeśli Galowie wykonają dwanaście prac, które on wymyśli, obejmą władzę nad Rzymem. Jeśli jednak nie uda im się tego zrobić, jego legiony zajmą w końcu wioskę, a Galowie będą musieli się poddać. Zadania tego podejmuje się Astriks. Towarzyszy mu wierny przyjaciel, Obeliks. Muszą m.in. zmierzyć się z najlepszym oszczepnikiem świata, stanąć do pojedynku z gladiatorami i wejść do jaskini bestii, z której jeszcze nikomu nie udało się wrócić. Ku zdumieniu i niezadowoleniu Cezara okazuje się, że świetnie sobie radzą z kolejnymi zadaniami
Rekomendacja Filmosfery: Filmów o przygodach Asteriksa i Obeliksa powstało już wiele, zarówno animowanych, jak i fabularnych. „Dwanaście prac Asteriksa” to zdecydowanie jeden z najlepszych spośród nich, a z pewnością wyróżniający się pod względem fabularnym. Opowiadana historia inspirowana jest grecką mitologią i została skonstruowana w ten sposób, iż Asteriks i Obeliks, podobnie jak Herakles, stają przed zadaniem wykonania dwunastu trudnych, często zupełnie irracjonalnych prac. Dwójce bohaterów towarzyszymy więc przez cały seans w kolejnych pracach, a oryginalność kolejnych z nich co chwilę zaskakuje widza i pozwala jeszcze bardziej docenić talent słynnego duetu Goscinny-Uderzo. Film zawiera mnóstwo zabawnych dialogów i sytuacji, ale także bardzo celnie wyśmiewa różne elementy życia społecznego. „Dwanaście prac Asteriksa” to świetna rozrywka dla dużych i małych.
Juliusz Cezar ma już dość wojny, która osłabia jego wojska. Postanawia zawrzeć układ ze swoimi wrogami - jeśli Galowie wykonają dwanaście prac, które on wymyśli, obejmą władzę nad Rzymem. Jeśli jednak nie uda im się tego zrobić, jego legiony zajmą w końcu wioskę, a Galowie będą musieli się poddać. Zadania tego podejmuje się Astriks. Towarzyszy mu wierny przyjaciel, Obeliks. Muszą m.in. zmierzyć się z najlepszym oszczepnikiem świata, stanąć do pojedynku z gladiatorami i wejść do jaskini bestii, z której jeszcze nikomu nie udało się wrócić. Ku zdumieniu i niezadowoleniu Cezara okazuje się, że świetnie sobie radzą z kolejnymi zadaniami
Rekomendacja Filmosfery: Filmów o przygodach Asteriksa i Obeliksa powstało już wiele, zarówno animowanych, jak i fabularnych. „Dwanaście prac Asteriksa” to zdecydowanie jeden z najlepszych spośród nich, a z pewnością wyróżniający się pod względem fabularnym. Opowiadana historia inspirowana jest grecką mitologią i została skonstruowana w ten sposób, iż Asteriks i Obeliks, podobnie jak Herakles, stają przed zadaniem wykonania dwunastu trudnych, często zupełnie irracjonalnych prac. Dwójce bohaterów towarzyszymy więc przez cały seans w kolejnych pracach, a oryginalność kolejnych z nich co chwilę zaskakuje widza i pozwala jeszcze bardziej docenić talent słynnego duetu Goscinny-Uderzo. Film zawiera mnóstwo zabawnych dialogów i sytuacji, ale także bardzo celnie wyśmiewa różne elementy życia społecznego. „Dwanaście prac Asteriksa” to świetna rozrywka dla dużych i małych.
Sobota (15.06), TVN 7, 21:45
Ze śmiercią jej do twarzy (1992)
Produkcja: USA
Reżyseria: Robert Zemeckis
Obsada: Meryl Streep, Goldie Hawn, Bruce Willis
Opis: Helen Sharp właśnie jest w przededniu ślubu z doktorem Ernestem Menvillem, gdy w czasie jednego z przyjęć spotyka swoją dawno nie widzianą przyjaciółkę Madeline Ashton. Ta z zazdrości odbija Helen narzeczonego i wkrótce poślubia doktora. Mija kilka lat, gdy w życiu Madeline i Ernesta pojawia się dawna bliska znajoma, odmłodzona, piękna i seksownie kusząca Helen. Ma ona jeden cel w swoim życiu, zemścić się na dawnej przyjaciółce, która nie może pojąć jak to się stało, że jej rywalka wygląda na 20 lat. Gdzie tkwi tajemnica jej sukcesu. Przecież nic takiego jak eliksir młodości nie istnieje. Czy na pewno?
Rekomendacja Filmosfery: Dla fanów czarnych komedii „Ze śmiercią jej do twarzy” to absolutnie pozycja obowiązkowa. Ten film zawiera w sobie wszystko, czym powinna się charakteryzować dobra czarna komedia. Główna zaleta obrazu to niebanalny scenariusz z mnóstwem zabawnych dialogów i żartów sytuacyjnych. Fabuła jest naprawdę oryginalna – ciężko znaleźć inny film, który choćby w niewielkim stopniu przypominał „Ze śmiercią jej do twarzy”. Pod powłoką czarnego humoru dostrzec możemy również satyrę na pogoń za wieczną młodością. „Ze śmiercią jej do twarzy” zapewnia inteligentną rozrywkę, a świetna obsada aktorska dodatkowo umila nam seans. Zemeckis w swojej najlepszej formie.
Niedziela (16.06), TVP Kultura, 14:35
Była sobie dziewczyna (2009)
Produkcja: Wielka Brytania, USA
Reżyseria: Lone Sherfig
Obsada: Carey Mulligan, Peter Sarsgaard, Alfred Molina, Dominic Cooper
Opis: Historia młodej, inteligentnej dziewczyny dorastającej w Londynie w latach sześćdziesiątych. Jej rodzina bardzo chce by studiowała na Oksfordzie. Tymczasem ona wdaje się w szalony romans z poznanym w niezwykłych okolicznościach mężczyzną, który obiecuje, że nauczy ją życia i miłości... Te niepowtarzalne lekcje będą się odbywały w luksusowych salach balowych i dyskotekach, zadymionych kafejkach Londynu i pod dachami dekadenckiego Paryża…
Rekomendacja Filmosfery: Lone Sherfig bezapelacyjnie posiada talent do tworzenia filmów subtelnych, które nie narzucają się widzowi, tylko niezauważalnie wciągają go w wykreowany świat. Sposób prowadzenia kamery, scenografia, muzyka, kostiumy i charakteryzacja składają się na niepowtarzalny klimat lat 60-tych, który w filmie „Była sobie dziewczyna” wprost emanuje z ekranu. Fabuła nie jest już tak wciągająca jak sam nastrój obrazu, niemniej losy i wybory głównej bohaterki, w postać której wciela się Carey Mulligan, z pewnością wywołają u widzów emocje - prawdopodobnie na zmianę pozytywne i negatywne. Narracja filmu jest spokojna, co nie znaczy, że fabuła pozbawiona jest nagłych zwrotów akcji – wszystko jest odpowiednio wyważone. Niektórym obraz może się wydawać momentami nieco nużący, jednak warto wytrwać do końca. Polecam film zwłaszcza fanom niebanalnych filmów romantycznych oraz miłośnikom retro – „Była sobie dziewczyna” doskonale odzwierciedla bowiem wiele aspektów rzeczywistości lat 60-tych.
Wtorek (18.06), TVN 7, 23:15
Jeździec bez głowy (1999)
Produkcja: Niemcy, USA
Reżyseria: Tim Burton
Obsada: Johnny Depp, Christina Ricci, Miranda Richardson, Michael Gambon
Opis: „Jeździec bez głowy” to ekranizacja klasycznego dzieła Washingtona Irvinga inspirowanego baśniami braci Grimm. Do zamieszkałej przez Holendrów osady Sleepy Hollow przybywa nowojorski policjant Ichabod Crane (Johnny Depp) znany z naukowego podejścia do prowadzonych przez siebie spraw. Tym razem ma wyjaśnić tajemnicę morderstw dokonywanych przez ukrywającego się w okolicznych lasach Jeźdźca bez głowy. Zdaniem Crane`a nie ma tu mowy o ingerencji sił nadprzyrodzonych. O dokonanie morderstw podejrzany jest więc zamożny Baltus Van Tassel i jego sąsiedzi. W takiej sytuacji nikt z okolicznych mieszkańców nie zamierza pomóc w dochodzeniu, a jedyną życzliwą przybyszowi osobą jest powabna córka Baltusa Karina (Christina Ricci). To ona wskaże Crane`owi klucz do rozwiązania zagadki i ocali gdy ten stanie oko w oko z jeźdźcem bez głowy.
Rekomendacja Filmosfery: Tym, którym spodobały się nowsze produkcje Tima Burtona, a nie zdążyli jeszcze zapoznać się z wcześniejszą twórczością reżysera, gorąco polecam obejrzenie „Jeźdźca bez głowy”. Obok „Sweeney’a Todda: Demonicznego golibrody z Fleet Street” jest to najbardziej mroczny film Burtona. Nie oznacza to, że jest pozbawiony elementów komediowych – te zapewnia nam zwłaszcza Johnny Depp w roli detektywa Ichaboda Crane’a. Niemniej „Jeździec bez głowy” to w zasadzie horror, a komediowe dodatki nie są w stanie przyćmić złowrogiej atmosfery osady Sleepy Hollow. Jednak obrazowi daleko jest do współczesnych, mrożących krew w żyłach horrorów. Film Burtona to co prawda horror, ale w stylu gotyckim, kreowany na wzór romantycznych opowieści. Bardziej liczy się tutaj wszechobecny nastrój grozy, niż same elementy wywołujące strach – choć i te się w filmie pojawiają. Niesamowity, baśniowy klimat „Jeźdźca bez głowy” pozwoli nam się przenieść w XIX-wieczne realia, z małymi, sennymi osadami, kryjącymi w sobie wiele mrocznych tajemnic.
Czwartek (20.06), CBS Europa, 17:35
Prawdziwa historia (2005)
Produkcja: Nowa Zelandia, USA, Szwajcaria, Japonia
Reżyseria: Roger Donaldson
Obsada: Anthony Hopkins, Saginaw Grant, Diane Ladd, Chris Williams
Opis: Pełna humoru i poruszająca historia człowieka, który miał odwagę spełnić swoje niezwykłe marzenie. Burt Munro wyrusza w wymarzoną podróż. Chce spełnić swoje największe marzenie: wystartować w zawodach na legendarnym torze Bonneville w USA i ustanowić rekord świata w prędkości na udoskonalonym przez siebie motocyklu Indian Scout. Ekscytująca, pełna humoru i przygód droga na miejsce wyścigu będzie dla Burta podróżą życia.
Rekomendacja Filmosfery: „Prawdziwa historia” to absolutnie cudowny, skłaniający do refleksji i poruszający film, który osoby szukające w kinie czegoś więcej, niż wartkiej akcji, z pewnością zachwyci. Jest to film biograficzny przybliżający historię niezwykłego człowieka, nieznanego szerzej na świecie konstruktora motocykli. „Prawdziwa historia” to trochę dramat, trochę film drogi i trochę przygodowy. Ta mieszanka dała świetny efekt i pozwoliła na wykreowanie obrazu z głębszym przesłaniem. Wraz z głównym bohaterem przeżywamy liczne przygody i przez ten czas tak się z nim zżywamy, że po obejrzeniu filmu aż żal jest się rozstawać z Burtem Munro. Zwłaszcza, że w jego postać wciela się Anthony Hopkins. Wiadomo nie od dziś, że Hopkins „dobrym aktorem jest”, ale w tym filmie to nie tylko dobre aktorstwo – to istny majstersztyk. Sam aktor stwierdził, że to najlepsza rola, jaką w życiu zagrał.