Naucz się patrzeć sercem [recenzja mangi]
Arkadiusz Kajling | 6 dni temuŹródło: Informacja prasowa
Disnejowska machina produkująca remake’i animowanych klasyków z katalogu wytwórni Myszki Miki wyraźnie zwolniła, na co wpływ miała nie tylko pandemia koronawirusa, ale i strajki aktorów, które skutecznie opóźniły realizacje kolejnych filmów live-action. I chociaż ostatnie propozycje („Pinokio”, „Piotruś Pan i Wendy”), jak i te nadciągające („Lilo i Stich”, „Śnieżka”) mierzą się z licznymi kontrowersjami i nieprzychylnymi recenzjami, to zawsze warto wrócić do czasów, gdy aktorskie reimaginacje ukochanych klasyków z dzieciństwa przyciągały uwagę miłośników Disneya w każdym wieku. Jedną z nich jest „Piękna i Bestia” z 2017 roku oparta na rysunkowym odpowiedniku z 1991 roku, która jako jedna z nielicznych produkcji została włączona do prestiżowego grona przedsięwzięć z przychodami przekraczającymi miliard dolarów. Nie dziwi więc fakt, że do produktów reklamujących tak znaną markę Disney zdecydował się dodać mangową wersję historii starej jak świat opartej na scenariuszu do filmowej wersji.

„Piękna i Bestia” to film live-action Disneya z 2017 roku, którego premiery wyczekiwałem od samego początku rozpoczęcia zdjęć jeszcze w 2015 roku. Szum, który towarzyszył premierom zwiastunów oraz plakatów był chyba nieporównywalny z żadnym innym wcześniejszym filmem aktorskim Disneya, a do kin na całym świecie ustawiały się kolejki. Fani animacji, na której wychowali się w dzieciństwie nie mogli się doczekać aktorskiego filmu, który miał im zapewnić pewną wycieczkę do świata dzieciństwa, chociażby za sprawą samej muzyki. Jak to zawsze ma miejsce z promocyjnymi publikacjami, „Piękna i Bestia” doczekała się ogromnej liczby książek, płyt, zabawek, a w sieci robiła furorę lalka Emmy Watson, który przypominała bardziej… Justina Biebera. Aktorski film doczekał się w 2017 roku mangowej adaptacji, a w 2022 roku – zapewne ze względu na mijającą właśnie piątą rocznicę premiery filmu - zdecydowano się na odświeżenie publikacji wydając komiks w wersji kolorowej.

Podobnie jak w przypadku mangi „Kraina lodu II” również papierowa wersja „Pięknej i Bestii” podąża ściśle według wydarzeń znanych nam z filmu. Jest jednak pewna różnica w sposobie opowiadania historii – komiks został wydany w dwóch tomach, a każdy z nich opisuje tę samą opowieść z dwóch zupełnie różnych perspektyw. Pierwszy tom to „Opowieść Belli”, który przestawia nam losy zaklętego w bestię księcia z punktu widzenia Belli, młodej dziewczyny żyjącej w malowniczej francuskiej wiosce Villeneuve. Tomik rozpoczyna króciutka scena, której co ciekawe nie zobaczymy w filmie aktorskim, co trzeba zaliczyć na plus dla papierowej wersji – widzimy w niej rodziców bohaterki, którzy witają na świecie swoją nowonarodzoną córeczkę, ofiarując jej ręcznie wyrzeźbioną grzechotkę z symbolem róży, czyli motywem, który będzie przewijał się przez całą opowieść. Dzięki temu zabiegowi również perspektywa Belli otrzymuje intrygujące intro (w dalszej części nie widzimy już matki Belli), a cała historia sprawia wrażenie spójnej całości.

Następnie przechodzimy do właściwego rozpoczęcia historii – w tym miejscu w filmie pojawia się sekwencja musicalowa „Belle”, jednak twórcy świetnie sobie poradzili z ominięciem piosenki serwując nam kolaż rysunków z bohaterką przechodzącą przez miasto, zaoszczędzając na tym co najmniej kilka stron. W tej wersji spotykamy się z Bestią dopiero, gdy Bella dociera do zamczyska potwora w poszukiwaniu ojca, tak więc historię zaczarowanego zamku i przedmiotów poznajemy w dalszej części, a nie na początku. Podoba mi się to przesunięcie – najpierw zostajemy niespiesznie wprowadzeni w realny, ciut sielankowy świat, a dopiero zaginięcie ojca dziewczyny jest początkiem właściwej akcji i jednocześnie podróży Belli do świata magii, w którym znajdzie nie tylko zrozumienie i bratnią duszę, ale i miłość swojego życia. Zupełnie inaczej (zarówno z poziomu narracji, jak i wizualnie) będzie wyglądać baśń w perspektywie Bestii, którą poznamy w drugim tomie serii, ale to już zupełnie inna opowieść…

Amerykańskiej pisarce Mallory Reaves, która ma na koncie takie pozycje jak „07-Ghost”, „After School Nightmare”, czy „Black Sun, Silver Moon” udało się znaleźć balans pomiędzy rysunkowymi postaciami, a ich realnymi odpowiednikami – czasem podobieństwo jest większe jak w przypadku ożywionych przedmiotów (Pani Imbryk, Maurycy), przy innych mangaka pozwoliła sobie na trochę więcej kreatywności (świetnym przykładem jest postać Gastona, która w papierowej wersji jest bardziej napakowana i fizycznie nie przypomina Luke’a Evansa lub postać Bestii, która zdaje się być bardziej przerażająca i demoniczna na kartkach, niż w filmowej adaptacji). Twórczyni postanowiła też dokładnie odwzorować projekty kostiumów, które pokrywają się z wersjami Jacqueline Durran. Ciekawostką w komiksowej wersji jest scena, która wypadła z ostatecznej wersji filmu – mowa tu o krótkiej sekwencji, w której Bella oddaje bochenek chleba Agacie na targu podczas musicalowego numeru „Belle” (scenę tę jednak znajdziemy w sekcji dodatków na wydaniu Blu-ray filmu).

Porównując polskie czarno-białe wydanie do zagranicznej, kolorowej wersji, muszę stwierdzić, że pojedynek wygrywa nasza krajowa edycja. Przy kolorowej publikacji najbardziej rzuca się w oczy kolorystyka zachodnich tomików – „Belle’s Tale” jest jasna i pełna światła, natomiast „The Beast’s Tale” utrzymana jest w mrocznych barwach, więc już na samym wstępie widzimy, że obie wersje będą się znacznie różnić. Jednak kolorowanie nie jest równomierne, a rysunki często niewyraźnie i nieostre, przez co przyjemność z czytania jest dużo mniejsza. Użyta paleta barw i powiększone wymiary wydań przywołują także propozycje skierowane do mniejszych czytelników, co może zniechęcić starszych odbiorców. Wydanie Egmontu natomiast świetnie wpasowuje się w dostępny na rynku katalog japońskich komiksów innych dystrybutorów dostępnych dla dojrzalszych miłośników mang, a zarazem dobrze komponować się będzie z poprzednimi wydaniami wydawnictwa, jak „Cruella”, czy „Samuraj i Stich”.

WYDANIA KSIĄŻKOWE

Manga „Piękna i Bestia. Opowieść Belli” została wydana w Polsce przez wydawnictwo Egmont i jest dokładną kopią czarno-białej edycji z 2017 roku przygotowaną oryginalnie przez amerykańską firmę Tokyopop, która działa na rynku wydawniczym od prawie trzech dekad. Komiks został wydany jako dwutomowa seria i chociaż każdy tomik opisuje tę samą historię, to jest ona przedstawiona z dwóch przeciwstawnych perspektyw – Belli oraz Bestii. Ważnym elementem wydania jest zachowanie japońskiego stylu wydawniczego – w tym wypadku mangi czytamy w odwrotnym kierunku, niż wydaną na zachodzie „Krainę lodu II”, czy naszą krajową „Cruellę”, a więc od prawej do lewej, a grzbiet tomu znajduje się po prawej stronie (podejrzewam, że wyjaśnienie może kryć się w prostym fakcie, że „Piękną i Bestię” wydała firma Tokyopop, natomiast wydania „Krainy Lodu II” i „Cruelli” przygotowało VIZ Media). Jeśli napotkacie trudności z czytaniem poszczególnych kadrów, to pomoc uzyskacie na ostatniej stronie woluminu – znajdziecie tam instrukcję jak czytać japońskie komiksy i jaka jest prawidłowa kolejność rysunków oraz dymków. Projekt graficzny okładki jest bardzo klasyczny i minimalistyczny, wykorzystujący paletę barw nawiązującą do aktorskiego remake’u. Mając w rękach obie edycje muszę przyznać, że „nasza” wersja zdecydowanie wygrywa także w kwestii wizualnej – Tokyopop wydał mangę w miękkiej oprawie (zarówno wersja czarno-biała, jak kolorowa posiadały tylko sztywniejszą okładkę), natomiast polskie wydanie zawiera kolorową obwolutę, pod którą kryje się czarno-biała grafika. Na wstępie wydania znajdziemy też jednostronicowy wstęp, natomiast na końcu aż siedemnaście stron szkiców koncepcyjnych zarówno postaci, jak Bella, czy Gaston, ale i roboczych projektów zamku, czy biblioteki, które przybliżają proces twórczy – edycja koloryzowana wydana na piątą rocznicę przez Tokyopop nie posiada tego typu dodatków, a jedynym bonusem są cztery propozycje kolorowych okładek wydania zaproponowanych przez ilustratorkę. Na obwolucie znajdziemy też zapowiedź drugiego tomu mangi.

OPIS WYDAWCY: Historia na podstawie filmu „Piękna i Bestia”. Dawno temu, w zacisznym miasteczku w sercu Francji... Piękna i wrażliwa Bella wyrusza na ratunek ojcu uwięzionemu przez straszliwą Bestię. Przełamując strach, dziewczyna decyduje się zostać w mrocznym zamku w zamian za uwolnienie ojca. Z czasem zaprzyjaźnia się z zaczarowaną służbą i oswaja z nowym otoczeniem. Zdaje sobie również sprawę, że pod postacią przerażającej Bestii skrywa się książę o dobrym sercu. Dzięki tej mandze poznacie najskrytsze myśli Belli, która stopniowo uświadamia sobie, że prawdziwe piękno człowieka kryje się w jego wnętrzu.

„Piękna i Bestia” to bez wątpienia ponadczasowa historia o miłości niemożliwej do spełnienia – oszpecona fizycznie postać zakochuje się w pięknej dziewczynie, która z czasem uczy się dostrzegać to, co niewidoczne dla oczu i patrzeć sercem. Mimo, iż istnieje wiele podobnych historii (z „Upiorem w operze” i „Dzwonnikiem z Notre Dame” na czele), to jednak powieść Gabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuve i jej disnejowska adaptacja z 1991 roku na zawsze zapisały się w dziejach historii, chociażby ze względu na nominację dla najlepszego filmu i przejmującą muzykę duetu Menken/Ashman. Aktorski remake z 2017 roku z Emmą Watson w głównej roli składa hołd tejże animacji, będąc wiernym animowanemu oryginałowi, a jednocześnie wypełniając historię nowymi pomysłami oraz piosenkami. Tę świeżość dostrzegamy również na kartach najnowszej edycji mangi, która adaptuje opowieść starą jak świat na język japońskiego komiksu, przypominając nam o sukcesie filmu. Tak naprawdę wydanie graficzne łączy to, co najlepsze z obu światów – zachodnie inspiracje oraz bajkowe wpływy z charakterystyczną formą wydania znaną fanom Bliskiego Wschodu, zaś sam pomysł przedstawienia tej samej historii z dwóch perspektyw pokazuje, że historię znaną nam od lat możemy odkrywać na nowo na różne sposoby, nie tylko z odmiennych punktów widzenia protagonistów, ale i w postaci kontrastujących książkowych wydań. Fakt, że w końcu doczekaliśmy się polskiego odpowiednika siedmioletniej mangi jasno pokazuje, że rynek wydawniczy w Polsce ciągle jest głodny nowych propozycji komiksowych, także tych firmowanych logiem Disneya – w końcu do tych opowieści zawsze wracamy od czasu do czasu, więc warto postawić japoński tomik z klasyczną historią z wytwórni Myszki Miki na swojej półce, by za niedługi czas zapewne przypomnieć sobie o niej.

Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 12.06.2024
Wymiary: 14,8 x 21 cm
Oprawa: miękka z obwolutą
Stron: 176

Recenzowany komiks zakupicie w sklepie Egmont