„Ania” bije rekordy popularności w kinach
Ewa Balana | 2022-10-17Źródło: Informacja prasowa
Film dokumentalny o życiu Anny Przybylskiej „Ania” w reżyserii Krystiana Kuczkowskiego i Michała Bandurskiego wszedł do kin i zaledwie po tygodniu już zgromadził w kinach 200 tys. widzów.
Zainteresowanie filmem nie słabnie, i już wkrótce zobaczą go widzowie w niemal dwudziestu krajach na całym świecie. Odbyła się premiera zagraniczna „Ani” w Brukseli, a następne odbędą się niemal w całej Europie i w Stanach Zjednoczonych.
Jednak „Ania” to nie tylko liczby w box-office, ale przede wszystkim tysiące wzruszonych widzów, którzy swoim pozytywnymi wrażeniami i emocjami dzielą się w mediach społecznościowych.,
Film „Ania” pełen jest poruszających wspomnień i wywołujących ciepły uśmiech anegdot o Przybylskiej, opowiadanych przez jej rodzinę, przyjaciół i współpracowników z planów filmowych. Nie wszystkie z nich znalazły się w filmie.
Znakiem rozpoznawczym Przybylskiej był zaraźliwy śmiech i wyjątkowe poczucie humoru. Dla Jarosława Bieniuka, jej partnera, jednymi z najpiękniejszych wspomnień o Ani są właśnie te, w których wspólnie się śmiali: Najwięcej wspominam tych radosnych chwil, tego śmiechu, tych naszych „beczek”(…) To ociepla mi serducho, kiedy wspominam jej śmiech, jej radość, te fantastyczne chwile, które przeżyliśmy…
Wspomina też swoje sny, w których gości Ania: Bardzo długo mi się nie śniła po śmierci. Pamiętam pierwszy raz jak mi się przyśniła, to powiedziałem „w końcu przyszłaś”. To było kilka, albo kilkanaście miesięcy po śmierci. Czasami przychodzi (…) Czasami grozi palcem, czasem się śmiejemy, czasami się złościmy…
Serial „Złotopolscy” w którym Anna Przybylska zadebiutowała na małym ekranie, przyniósł jej ogromną popularność i wielką sympatię widzów, ale jak podkreśla Anna Dereszowska, pomimo gigantycznego sukcesu, Ania pozostała sobą – zwyczajną dziewczyną z sąsiedztwa, która pokochała cała Polska: Ania nie miała w sobie takiego zadęcia, takiej chęci, żeby być ikoną (...) Ona po prostu była takim zwyczajnym człowiekiem, taką super równą babką, i myślę, że to był fenomen Ani, że po prostu wszyscy się z nim utożsamiali, bo była normalna.
Andrzej Piaseczny, kolega Przybylskiej z planu „Złotopolskich”, nie kryje swojego ogromnego przywiązania do Ani i tego, że jest ona obecna w jego myślach bardzo często: Był taki długi czas w moim życiu, że kiedy grałem na koncertach piosenkę z filmu „Złotopolscy” to myślałem i mówiłem o Ance. Nie tylko o Ance. Spotkaliśmy całą masę genialnych ludzi na planie „Złotopolskich”, to był dar od losu, spotkanie z Anką, ale też z innymi aktorami…
„Ania” w kinach w całej Polsce.
Zainteresowanie filmem nie słabnie, i już wkrótce zobaczą go widzowie w niemal dwudziestu krajach na całym świecie. Odbyła się premiera zagraniczna „Ani” w Brukseli, a następne odbędą się niemal w całej Europie i w Stanach Zjednoczonych.
Jednak „Ania” to nie tylko liczby w box-office, ale przede wszystkim tysiące wzruszonych widzów, którzy swoim pozytywnymi wrażeniami i emocjami dzielą się w mediach społecznościowych.,
Film „Ania” pełen jest poruszających wspomnień i wywołujących ciepły uśmiech anegdot o Przybylskiej, opowiadanych przez jej rodzinę, przyjaciół i współpracowników z planów filmowych. Nie wszystkie z nich znalazły się w filmie.
Znakiem rozpoznawczym Przybylskiej był zaraźliwy śmiech i wyjątkowe poczucie humoru. Dla Jarosława Bieniuka, jej partnera, jednymi z najpiękniejszych wspomnień o Ani są właśnie te, w których wspólnie się śmiali: Najwięcej wspominam tych radosnych chwil, tego śmiechu, tych naszych „beczek”(…) To ociepla mi serducho, kiedy wspominam jej śmiech, jej radość, te fantastyczne chwile, które przeżyliśmy…
Wspomina też swoje sny, w których gości Ania: Bardzo długo mi się nie śniła po śmierci. Pamiętam pierwszy raz jak mi się przyśniła, to powiedziałem „w końcu przyszłaś”. To było kilka, albo kilkanaście miesięcy po śmierci. Czasami przychodzi (…) Czasami grozi palcem, czasem się śmiejemy, czasami się złościmy…
Serial „Złotopolscy” w którym Anna Przybylska zadebiutowała na małym ekranie, przyniósł jej ogromną popularność i wielką sympatię widzów, ale jak podkreśla Anna Dereszowska, pomimo gigantycznego sukcesu, Ania pozostała sobą – zwyczajną dziewczyną z sąsiedztwa, która pokochała cała Polska: Ania nie miała w sobie takiego zadęcia, takiej chęci, żeby być ikoną (...) Ona po prostu była takim zwyczajnym człowiekiem, taką super równą babką, i myślę, że to był fenomen Ani, że po prostu wszyscy się z nim utożsamiali, bo była normalna.
Andrzej Piaseczny, kolega Przybylskiej z planu „Złotopolskich”, nie kryje swojego ogromnego przywiązania do Ani i tego, że jest ona obecna w jego myślach bardzo często: Był taki długi czas w moim życiu, że kiedy grałem na koncertach piosenkę z filmu „Złotopolscy” to myślałem i mówiłem o Ance. Nie tylko o Ance. Spotkaliśmy całą masę genialnych ludzi na planie „Złotopolskich”, to był dar od losu, spotkanie z Anką, ale też z innymi aktorami…
„Ania” w kinach w całej Polsce.