Tele-Hity Filmosfery (11.03.-17.03.2016)
Katarzyna Piechuta | 2016-03-13Źródło: Filmosfera
Niedziela (13.03), TVN Fabuła, 21:00

Kac Vegas (2009)

Produkcja: USA
Reżyseria: Todd Phillips
Obsada: Bradley Cooper, Ed Helms, Zach Galifianakis, Heather Graham, Justin Bartha

Opis: Czterech dobrych kumpli wyrusza na wieczór kawalerski do Las Vegas. Następnego ranka dopada ich kac-gigant, przyszły pan młody znika, a pozostali nie pamiętają, co się stało. Wyruszając na poszukiwanie kolegi, odkrywają, że jeden z nich poślubił striptizerkę, drugi miał doświadczenie homoseksualne, a wszystkich czterech ściga lichwiarz – bandyta.

Rekomendacja Filmosfery: Prawdziwy zalew rynku amerykańskimi filmami pseudo-komediowymi w ostatnich latach doprowadził do sytuacji, w której widz z dużą dozą podejrzliwości i nieufności odnosi się do kolejnych hollywoodzkich produkcji z tego gatunku. Obrazowi Todda Phillipsa nie tylko udało się przebić przez morze komedii, o których po trzech miesiącach od premiery nikt już nie pamięta, ale również odnieść nieprawdopodobny jak na film komediowy sukces. „Kac Vegas” doczekał się kontynuacji i zdobył rzesze fanów na całym świecie. Co się do tego przyczyniło? Z pewnością oryginalna fabuła, co w przypadku komedii nie jest łatwe do osiągnięcia, a także zabawne postacie głównych bohaterów, z których każdy śmieszy na swój odmienny sposób. Dla niektórych spośród nich film okazał się przełomowy – to właśnie „Kac Vegas” przyniósł światową sławę Bradleyowi Cooperowi i Zachowi Galifianakisowi. Ten film to oczywiście czysta rozrywka i nie należy się po nim spodziewać niczego więcej, niemniej na niedzielny komediowy wieczór pasuje w sam raz.


Poniedziałek (14.03), CBS Europa, 21:00

Zombieland (2009)

Produkcja: USA
Reżyseria: Ruben Fleischer
Obsada: Woody Harrelson, Jesse Eisenberg, Emma Stone, Abigail Breslin, Amber Heard, Bill Murray

Opis: Film opowiada o dwóch mężczyznach, którzy znaleźli sposób na przetrwanie w świecie opanowanym przez zombie. Columbus (Jesse Eisenberg) jest słabeuszem, którego przy życiu trzyma tylko paniczny strach, Tallahassee (Woody Harrelson) natomiast to wymachujący kałasznikowem, mordujący zombie twardziel, którego celem jest pozbycie się ostatniego żywego trupa z powierzchni ziemi. Kiedy nasi dwaj bohaterowie połączą siły z Wichitą i Little Rock, które także odnalazły specyficzny sposób na przetrwanie chaosu, jedynym co im pozostanie będzie odpowiedź na pytanie: polegać na sobie wzajemnie czy może ostatecznie poddać się zombie.

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Na wstępie muszę przyznać, że pierwotnie po „Zombieland” nie spodziewałam się wodotrysków. Ot kolejny horror, w którym królują zombie. Tyle że „Zombieland” to obraz z dużym przymrużeniem oka, dlatego podczas seansu częściej wybuchniemy śmiechem, niż krzykniemy z przerażenia. Pewnie, że krew leje się strumieniami a sami nieumarci giną w coraz to bardziej wymyślny sposób, wszak mamy do czynienia z horrorem i światem, w którym garstka ludzi walczy o przetrwanie. Niemniej jednak obraz podany jest w taki sposób, że naprawdę trudno się nie uśmiechnąć. Bawi sposób na przeżycie, bawią różnice charakterów, a niezapomniana scena z Billem Murray’em nie tylko śmieszy do łez, ale zasługuje na wpisanie w poczet kultowych. I jeśli wspominam już o obsadzie aktorskiej, to nie mogę przemilczeć faktu, że ekipa została fantastycznie zmontowana. Każdy jest na swoim miejscu, a duet Harrelson-Eisenberg bryluje na ekranie. Ta cała przerażająco-zabawna historia została okraszona niezłymi efektami specjalnymi, ujęcia slow motion, przyjemne prowadzenie kamery i krew, naprawdę dużo krwi. „Zombieland” to bardzo przyjemna propozycja na luźne spędzenie czasu, nawet dla tych, którzy nie przepadają za filmami o nieumarłych.


Wtorek (15.03), Universal Channel, 23:00

Daybreakers. Świt (2010)

Produkcja: Australia, USA
Reżyseria: Michael Spierig, Peter Spierig
Obsada: Ethan Hawke, Willem Dafoe, Sam Neill, Isabel Lucas, Clauda Karvan

Opis: Jest rok 2016. Od 10 lat tajemnicza choroba zmienia ludzi w wampiry. Nowa rasa przejęła dominację na Ziemi. Istoty ludzkie są chwytane i hodowane jak zwierzęta, które mają dostarczać niezbędnego pokarmu. Życie nowych istot uzależnione jest od dostępu do krwi zdrowych ludzi, których na świecie pozostaje coraz mniej. Kiedy gatunek ludzki jest bliski wymarcia, wśród wampirów pojawiają się obrońcy ostatnich ludzi.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): Początek filmu „Daybreakers. Świt” poraża świetnym przedstawieniem świata na opak. Wampirzy świat jest niby taki sam, ale teraz budzi się on do „życia” dopiero, gdy zajdzie słońce. Samochody mają wmontowany system komputerowy, dzięki któremu bez obaw o śmiertelne promienie słoneczne można cieszyć się jazdą w dzień. Podobnie przystosowane są domy. Kawa nie jest inaczej serwowana niż z 20% dodatkiem świeżego, gęstego i lepkiego RH. Zaś wypad na Krwawą Mary nabiera w tym świecie innego, bardziej dosłownego znaczenia. Ten surowy, metaliczno-szary, pozbawiony emocji, postindustrialny świat jest jednocześnie najmocniejszym punktem filmu.


Środa (16.03), Stopklatka, 15:00

Zaklęte rewiry (1975)

Produkcja: Polska
Reżyseria:  Janusz Majewski
Obsada: Marek Kondrat, Roman Wilhelmi, Roman Skamene, Cestmír Randa, Michał Pawlicki

Opis: Lata 30. XX wieku. Młody prowincjusz Roman Boryczko (Marek Kondrat) zostaje pomywaczem w kuchni restauracji hotelu "Pacyfik". Panujące tam stosunki szybko dają mu się we znaki. Mimo to, Romkowi udaje się zaprzyjaźnić z Frycem (Roman Skamene), pracownikiem bufetu, oraz awansować w hotelowej hierarchii. Dwaj młodzieńcy przygotowują się do egzaminu na kelnera. Niestety w tym samym czasie, bez żadnego konkretnego powodu Romek staje się obiektem złośliwości i fizycznej przemocy ze strony brutalnego przełożonego, Fornalskiego (Roman Wilhelmi), który wyraźnie uwziął się na chłopaka. Jego zachowanie ma duży wpływ na osobowość Romana, który zmienia się w cynicznego cwaniaka. Boryczko osiąga wreszcie zawodowy sukces, ale traci zaufanie Fryca oraz dziewczynę, w której się zakochał…

Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Roman Boczko – młody chłopak w wielkim świecie, tyle że ten wielki świat jest całkowicie poza jego zasięgiem. Mimo że bliski, nieosiągalny. Przynajmniej na początku, bo w filmie Majewskiego mamy do czynienia ze swoistym, osadzonym w ówczesnych czasach, motywem od zera do bohatera (tu: awans, tak zawodowy, jak i społeczny). Boczko – chłopak ze wsi, w końcu osiąga sporo, z pomywacza awansuje na kelnera, niestety cena tego skoku jest dla Romka duża. Po pierwsze, w sposób brutalny Boczko uświadamia sobie, gdzie jest jego miejsce, jest upokarzany, bity. Po drugie, chłopak ostatecznie zatraca część siebie. Pierwotnie znosi upokorzenia za upokorzeniem, by w końcu z ofiary stać się katem. I taki bieg sprawy dziwić nie powinien, bo nie dość, że zachowanie właściwie demonicznemu Fornalskiemu daje Romkowi poczucie władzy, to chłopak po prostu innego sposobu działania nie zna. Zaznaczyć jednak należy, że interesująca fabuła to nie jedyny element, dla którego warto obejrzeć „Zaklęte rewiry”. Mamy tu też wyśmienite kreacje Marka Kondrata i Romana Wilhelmiego, za które należy się owacja na stojąco. A do tego obraz Majewskiego zajmuje ważne miejsce w polskiej kinematografii.


Czwartek (17.03), TVP 1, 23:15

Wilkołak (2010)

Produkcja: USA
Reżyseria: Joe Johnston
Obsada: Benicio del Toro, Emily Blunt, Anthony Hopkins, Hugo Weaving, Geraldine Chaplin

Opis: Wilkołak zabiera nas do legendarnych początków mitu, którego treścią są zmagania człowieka z odwieczną klątwą. Laureat Oskara Benicio Del Toro gra szlachcica, który zostaje skłoniony do powrotu do rodzinnej posiadłości po tym, jak znika jego brat. Po spotkaniu z ojcem (nagrodzony Oskarem Anthony Hopkins), Talbot wyrusza na poszukiwanie brata... i odkrywa ciążące na rodzinie fatum. Dowiaduje się, że istota obdarzona zwierzęcą siłą i nienasyconym pragnieniem krwi morduje mieszkańców. Próbując ułożyć krwawe puzzle, Talbot wpada na ślad klątwy zamieniającej w wilkołaki tych, na których została rzucona. Jeśli ma zakończyć rzeź i ochronić kobietę, którą pokochał, Talbot musi pokonać okrutną istotę grasującą w lasach otaczających Blackmoor. Kiedy jednak zostaje ugryziony przez bestię, ten prosty człowiek udręczony przeszłością odkryje swoją pierwotną naturę... tę, o której nie miał pojęcia, że istnieje.

Rekomendacja Filmosfery (Sylwia Nowak): „Wilkołak” to całkiem porządnie zrobione kino. To czym się broni film, to strona wizualna utrzymana w niepokojących szarościach, niezwykły klimat anglosaskich lasów i samego Londynu (po „Wilkołaku” i „Sherlocku Holmesie” trzeba stwierdzić, że Londyn to obecnie najpiękniej ukazane miasto w kinie) oraz bardzo mocna, patetyczna muzyka, która doskonale współgra z resztą. Te elementy sprawiają, że „Wilkołaka” ogląda się całkiem przyjemnie. Poza tym delikatne nawiązanie do Hannibala Lectera sprawia, że może pojawić się uśmiech na twarzy. I chociaż po seansie nic po filmie nie zostaje w pamięci (no może oprócz tego mrocznego klimatu) to film zobaczyć można. Najlepiej przy pełni księżyca.