Hollywoodzki gwiazdor zagrał w „Kosie”
Ewa Balana | 2024-02-02Źródło: Informacja prasowa
Do kin trafił długo wyczekiwany film „Kos” w reżyserii Pawła Maślony. W jego obsadzie znaleźli się nie tylko najbardziej cenieni polscy aktorzy, tacy jak: Jacek Braciak, Robert Więckiewicz, Andrzej Seweryn, Bartosz Bielenia czy Agnieszka Grochowska, ale także – hollywoodzki gwiazdor Jason Mitchell, który kilka lat temu za rolę w filmie „Mudbound” został obsypany nagrodami. Miłośnicy kina mogą kojarzyć go również z takich produkcji, jak „Straight Outta Compton”, „Mustang” czy „Disaster Artist”.
„Kos” z pewnością na zawsze zapisze się w historii polskiej kinematografii. I to nie tylko ze względu na deszcz nagród, którym został obsypany podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Dawno w naszym kraju nie powstała żadna produkcja zrealizowana z takim rozmachem. Zaskakujący scenariusz, imponujące zdjęcia, precyzyjna reżyseria, spektakularna scenografia, kostiumy idealnie wpisujące się w klimat minionej epoki, niesamowita charakteryzacja wykonana z dbałością o każdy detal, a także pierwszoligowa obsada – tak w skrócie można opisać „Kosa”.
Na wielkim ekranie, poza plejadą polskich gwiazd, zobaczymy również Jasona Mitchella. Amerykański aktor od ponad dekady podbija Hollywood. Zagrał już w takich produkcjach, jak m.in.: „Straight Outta Compton”, „The Chi”, „Super Fly”, „Mustang”, „Detroit” czy „For the Love of Money”. Za rolę w poruszającym dramacie „Mudbound” wyróżniony został Nagrodą im. Roberta Altmana, Czarną Szpulą, Nowojorską Niezależną Nagrodą Filmową Gotham i nominacją do nagrody Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych.
Za poszukiwania filmowego Domingo odpowiedzialny był nasz koproducent Daniel Baur z K5 International. Zrobił dość duży research i przygotował listę aktorów, którzy pasowaliby do tej roli. Pojawił się na niej Jason Mitchell. Gdy okazało się, że jest zainteresowany zagraniem w „Kosie”, spotkał się on-line z Pawłem Maśloną. I później już wszystko cudownie się ułożyło. Jason przyjechał do Polski na zdjęcia i okazał się fantastyczną osobą. Nie sprawiał żadnych problemów i świetnie poradził sobie z powierzonym mu zadaniem. Szczerze mówiąc, chyba mu się spodobało w naszym kraju – podkreśla Aneta Hickinbotham, producenta „Kosa”.
Jean „Domingo” Lapierre, w którego wcielił się Jason Mitchell, inspirowany jest prawdziwą postacią historyczną. Były niewolnik z ówczesnej francuskiej kolonii Santo Domingo towarzyszył Kościuszce w czasie powstania jako ordynans, sługa, kucharz, a może także przyjaciel. Niewiele o nim wiadomo, ale istniał na pewno. Razem walczyli, razem wylądowali w rosyjskiej niewoli.
Jason obdarzył mnie dużym zaufaniem, był elastyczny i otwarty na improwizację, którą lubię. Wiele wnosił od siebie. Do tego ma w sobie wiele pokory. Ekipa była pod wielkim wrażeniem jego osoby – chyba wszyscy spodziewali się, że będzie chimeryczny i będzie sprawiał problemy. Nic takiego nie miało miejsca. To była dla mnie wielka przyjemność. Jason – tak samo zresztą jak reszta obsady – włożył w ten film ogrom serca. Myślę, że widać to na ekranie – przyznaje Paweł Maślona, reżyser „Kosa” nagrodzony niedawno Paszportem „Polityki”.
„Kos” z pewnością na zawsze zapisze się w historii polskiej kinematografii. I to nie tylko ze względu na deszcz nagród, którym został obsypany podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Dawno w naszym kraju nie powstała żadna produkcja zrealizowana z takim rozmachem. Zaskakujący scenariusz, imponujące zdjęcia, precyzyjna reżyseria, spektakularna scenografia, kostiumy idealnie wpisujące się w klimat minionej epoki, niesamowita charakteryzacja wykonana z dbałością o każdy detal, a także pierwszoligowa obsada – tak w skrócie można opisać „Kosa”.
Na wielkim ekranie, poza plejadą polskich gwiazd, zobaczymy również Jasona Mitchella. Amerykański aktor od ponad dekady podbija Hollywood. Zagrał już w takich produkcjach, jak m.in.: „Straight Outta Compton”, „The Chi”, „Super Fly”, „Mustang”, „Detroit” czy „For the Love of Money”. Za rolę w poruszającym dramacie „Mudbound” wyróżniony został Nagrodą im. Roberta Altmana, Czarną Szpulą, Nowojorską Niezależną Nagrodą Filmową Gotham i nominacją do nagrody Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych.
Za poszukiwania filmowego Domingo odpowiedzialny był nasz koproducent Daniel Baur z K5 International. Zrobił dość duży research i przygotował listę aktorów, którzy pasowaliby do tej roli. Pojawił się na niej Jason Mitchell. Gdy okazało się, że jest zainteresowany zagraniem w „Kosie”, spotkał się on-line z Pawłem Maśloną. I później już wszystko cudownie się ułożyło. Jason przyjechał do Polski na zdjęcia i okazał się fantastyczną osobą. Nie sprawiał żadnych problemów i świetnie poradził sobie z powierzonym mu zadaniem. Szczerze mówiąc, chyba mu się spodobało w naszym kraju – podkreśla Aneta Hickinbotham, producenta „Kosa”.
Jean „Domingo” Lapierre, w którego wcielił się Jason Mitchell, inspirowany jest prawdziwą postacią historyczną. Były niewolnik z ówczesnej francuskiej kolonii Santo Domingo towarzyszył Kościuszce w czasie powstania jako ordynans, sługa, kucharz, a może także przyjaciel. Niewiele o nim wiadomo, ale istniał na pewno. Razem walczyli, razem wylądowali w rosyjskiej niewoli.
Jason obdarzył mnie dużym zaufaniem, był elastyczny i otwarty na improwizację, którą lubię. Wiele wnosił od siebie. Do tego ma w sobie wiele pokory. Ekipa była pod wielkim wrażeniem jego osoby – chyba wszyscy spodziewali się, że będzie chimeryczny i będzie sprawiał problemy. Nic takiego nie miało miejsca. To była dla mnie wielka przyjemność. Jason – tak samo zresztą jak reszta obsady – włożył w ten film ogrom serca. Myślę, że widać to na ekranie – przyznaje Paweł Maślona, reżyser „Kosa” nagrodzony niedawno Paszportem „Polityki”.