"The Wrestler" wygrał Festiwal w Wenecji
Tomasz Świtała | 2008-09-07Źródło: onet
Amerykański film "The Wrestler" w reżyserii Darrena Aronofsky'ego wygrał wenecki festiwal. Film typowany był na faworyta do nagrody. Zwycięzcą bez nagrody został jego gwiazdor Mickey Rourke - choć był typowany do statuetki dla najlepszego aktora - nie mógł jej odebrać ze względu na festiwalowy regulamin. Sam gwiazdor twierdzi, że był to najlepszy, ale zarazem i najtrudniejszy film w jego karierze.
Amerykański film "The Wrestler" w reżyserii Darrena Aronofsky'ego otrzymał nagrodę Złotego Lwa na festiwalu filmowym w Wenecji. Zwycięzcę ogłoszono podczas sobotniej gali na zakończenie 65. edycji imprezy.
Werdykt jury pod przewodnictwem niemieckiego reżysera Wima Wendersa nie jest zaskoczeniem, gdyż film "The Wrestler" z brawurową, szokującą i poruszającą rolą Mickey'a Rourke uważany był za absolutnego faworyta.
Realistyczna opowieść o zapaśniku, pełna bólu i krwi, jednocześnie mocno zabarwiona osobistymi doświadczeniami odtwórcy głównej roli poruszyła festiwalową publiczność i krytyków, którzy ogłosili zarazem wielki filmowy powrót Rourke'a.
Bezprecedensowy był fakt, że w trakcie gali przed reżyserem głos zabrał właśnie Rourke. - "Darren Aronofsky przyjechał tu kilka lat temu i upadł na dupę - powiedział bez ogródek aktor z weneckiej sceny teatru Sala Grande, odwołując się do złego przyjęcia wcześniejszego filmu Aronofsky'ego - "Źródła". - Cieszę się, że miał jaja, by tu wrócić. Wydaje mi się, że nie miał na to ochoty. Ale powiedziałem mu: "Musisz"" - dodał.
Sam Wenders zaraz potem skrytykował regulamin weneckiego festiwalu, który nie zezwala na to, aby nagrodę dla najlepszego aktora czy aktorki otrzymała osoba występująca w filmie zaszczyconym Złotym Lwem. - "To statuetka dla filmu, w którym stworzono przejmującą kreację. Wiecie, że mówię o Mickeyu Rourke?" - stwierdził niemiecki reżyser w trakcie gali.
Nie ulega wątpliwości, że moralnym zwycięzcą weneckiego festiwalu jest w tym roku Mickey Rourke. Światowe media są przekonane, że gwiazdor za swoją kreację u Aronofsky'ego ma szansę na nominację do Oscara. Nie byłby to pierwszy tego typu przypadek w historii weneckiego festiwalu. To właśnie tu rozpoczęła swój triumfalny marsz przez kolejne imprezy filmowe Helen Mirren. Tu też dostrzeżono twórców "Tajemnica Brokeback Mountain".
Sam Rourke kilka dni temu mówił, że "The Wrestler" to "najlepszy", a zarazem "najtrudniejszy" film w jego karierze. - Trzy najtrudniejsze filmy, nad którymi pracowałem to "Dziewięć i pół tygodnia", "Harry Angel" i "Rok smoka". Gdyby je złożyć na jeden film - i tak nie byłby on aż tak trudny jak "The Wrestler" - powiedział w wywiadzie dla agencji Reuters.
Amerykański film "The Wrestler" w reżyserii Darrena Aronofsky'ego otrzymał nagrodę Złotego Lwa na festiwalu filmowym w Wenecji. Zwycięzcę ogłoszono podczas sobotniej gali na zakończenie 65. edycji imprezy.
Werdykt jury pod przewodnictwem niemieckiego reżysera Wima Wendersa nie jest zaskoczeniem, gdyż film "The Wrestler" z brawurową, szokującą i poruszającą rolą Mickey'a Rourke uważany był za absolutnego faworyta.
Realistyczna opowieść o zapaśniku, pełna bólu i krwi, jednocześnie mocno zabarwiona osobistymi doświadczeniami odtwórcy głównej roli poruszyła festiwalową publiczność i krytyków, którzy ogłosili zarazem wielki filmowy powrót Rourke'a.
Bezprecedensowy był fakt, że w trakcie gali przed reżyserem głos zabrał właśnie Rourke. - "Darren Aronofsky przyjechał tu kilka lat temu i upadł na dupę - powiedział bez ogródek aktor z weneckiej sceny teatru Sala Grande, odwołując się do złego przyjęcia wcześniejszego filmu Aronofsky'ego - "Źródła". - Cieszę się, że miał jaja, by tu wrócić. Wydaje mi się, że nie miał na to ochoty. Ale powiedziałem mu: "Musisz"" - dodał.
Sam Wenders zaraz potem skrytykował regulamin weneckiego festiwalu, który nie zezwala na to, aby nagrodę dla najlepszego aktora czy aktorki otrzymała osoba występująca w filmie zaszczyconym Złotym Lwem. - "To statuetka dla filmu, w którym stworzono przejmującą kreację. Wiecie, że mówię o Mickeyu Rourke?" - stwierdził niemiecki reżyser w trakcie gali.
Nie ulega wątpliwości, że moralnym zwycięzcą weneckiego festiwalu jest w tym roku Mickey Rourke. Światowe media są przekonane, że gwiazdor za swoją kreację u Aronofsky'ego ma szansę na nominację do Oscara. Nie byłby to pierwszy tego typu przypadek w historii weneckiego festiwalu. To właśnie tu rozpoczęła swój triumfalny marsz przez kolejne imprezy filmowe Helen Mirren. Tu też dostrzeżono twórców "Tajemnica Brokeback Mountain".
Sam Rourke kilka dni temu mówił, że "The Wrestler" to "najlepszy", a zarazem "najtrudniejszy" film w jego karierze. - Trzy najtrudniejsze filmy, nad którymi pracowałem to "Dziewięć i pół tygodnia", "Harry Angel" i "Rok smoka". Gdyby je złożyć na jeden film - i tak nie byłby on aż tak trudny jak "The Wrestler" - powiedział w wywiadzie dla agencji Reuters.