Piątka Filmosfery - niezapomniane role Bruce'a Willisa cz.1
Katarzyna Piechuta | 2022-04-07Źródło: Filmosfera
Ostatnio świat obiegła wiadomość o końcu kariery filmowej Bruce’a Willisa ze względu na zdiagnozowaną u niego afazję. Z żalem przyjmujemy tę smutną informację. Nie pozostaje nam nic innego jak powspominać jego najlepsze role, a że Bruce Willis zagrał w wielu dobrych i legendarnych wręcz filmach, w tej Piątce Filmosfery prezentujemy pierwszą połowę z dziesięciu wybranych przez nas, pamiętnych ról tego świetnego aktora.
1. John McClane – „Szklana pułapka” (1988)
Typ idealny kina sensacyjnego i postać-legenda wykreowana przez Bruce’a Willisa. „Szklana pułapka” to klasyka gatunku, która wyznaczyła kierunek kolejnym akcyjniakom i stała się dla nich, często niedoścignionym, wzorem. John McClane (Bruce Willis) to nowojorski policjant, który chcąc spędzić święta z żoną, przylatuje do Los Angeles. Zmierza do biurowca Nakatomi Plaza, w którym odbywa się świąteczna impreza firmy, w której pracuje jego żona. Gdy jest już na miejscu, budynek opanowują terroryści, których celem jest kradzież pieniędzy znajdujących się w skarbcu. Goście, w tym żona McClane’a, zostają wzięci jako zakładnicy. O obecności Johna w biurowcu terroryści nie wiedzą. Nieoczekiwanie staje więc on przed zadaniem uratowania swojej żony i pozostałych zakładników. „Szklana pułapka” to kino sensacyjne na najwyższym poziomie. Nie raz i nie dwa wstrzymujemy oddech śledząc walkę Johna McClane’a z terrorystami, a na nudę nie ma miejsca w tym filmie przez ani jedną minutę. Świetnie spisał się Alan Rickman jako czarny charakter. Jednak o wyjątkowości „Szklanej pułapki” przesądził nie kto inny, tylko Bruce Willis. John McClane to nie wyidealizowany stróż prawa à la Superman, lecz raczej wyluzowany, sprytny gliniarz z poczuciem humoru. I to właśnie świetnie wykreowana przez Willisa postać bohatera z przypadku nadaje obrazowi realizmu. A jego rewelacyjne poczucie humoru sprawia, że postać Johna McClane’a stała się bardzo charakterystyczna i można ją śmiało zaliczyć do grona najbardziej rozpoznawalnych i lubianych postaci filmowych. „Yippee-ki-yay, motherfucker!” Katarzyna Piechuta
2. Butch Coolidge - „Pulp Fiction” (1994)
Jeden z najważniejszych filmów w historii kinematografii. Wielki triumfator festiwalu w Cannes. Drugi film w reżyserii Quentina Tarantino potwierdził, że nieodwracalnie zmieniła się wizja współczesnego kina. „Pulp Fiction” jest nafaszerowany zabójczą akcją, wyśmienitym humorem, pastiszem i aktorskimi gwiazdami. Jednak należy wspomnieć, że w trakcie ustalania obsady uważano, że jest ona za mało „gwiazdorska”. Dlatego też do roli Butcha Coolidge’a zaangażowano jednego z najpopularniejszych i najbardziej lubianych aktorów kina akcji. Bruce’a Willisa. Postać Butcha i jego perypetie inspirowane są kreacją Roberta Ryana z filmu noir „Zmowa” (1949). Butch to podupadły bokser, który ma otrzymać dużo pieniędzy za oddanie walki. Walkę jednak wygrywa, co powoduje, że musi uciekać przed zemstą oszukanych gangsterów. Po tylu latach od premiery jest to już postać ikoniczna, a historię złotego zegarka, który jest w rodzinie Butcha od pokoleń, niewątpliwe wielu kinomanów nazwie kultową. W „Pulp Fiction” Bruce Willis odwiesza na hak swoje emploi. Na próżno szukać w postaci Butcha tak dobrze znanego kpiarskiego uśmieszku, ciętych ripost i ostrego humoru. Bruce Willis ograniczył swoją grę do minimum, nie będzie przekłamaniem jeśli napiszę, że gra jedną miną. Ten minimalizm jednak ma w sobie spory ładunek dramatyczny. W tej prostocie jest niesamowita prawda. Znakomita interpretacja Willisa. Sylwia Nowak-Gorgoń
3. Dr Malcolm Crowe – „Szósty zmysł” (1999)
„Szósty zmysł” jest horrorem wybitnym nie dlatego, że jest straszny, a raczej dlatego, że ma do zaoferowania znacznie więcej, niż jedynie bycie strasznym. Na sukces tego filmu złożyły się: fenomenalny scenariusz, świetne aktorstwo oraz potęgujące niepokojącą atmosferę muzyka i praca kamery. Zaowocowało to horrorem, który niepokoi w ten unikatowy sposób, sprawiający, że szybko się o nim nie zapomina. Sam film zaś odniósł spektakularny sukces i można go już obecnie zaliczać do grona najlepszych horrorów wszech czasów. Dr Malcolm Crowe (Bruce Willis) to uznany psycholog dziecięcy. Pewnego dnia w jego domu zjawia się jego dawny pacjent, oskarżając doktora o to, że ten nie potrafił udzielić mu w dzieciństwie odpowiedniej pomocy. Strzela do Crowe’a, po czym popełnia samobójstwo. Mija rok od tego zdarzenia, gdy Malcolm Crowe zwraca uwagę na ośmioletniego Cole’a Seara (Haley Joel Osment), którego wychowuje matka, Lynn (Toni Colette). Crowe dostrzega podobieństwo do swego dawnego pacjenta, a w miarę postępującej terapii Cole zdradza doktorowi, że widzi martwych ludzi. „Szósty zmysł” niewątpliwie nie byłby tym samym bez świetnie skrojonych postaci. Choć świat zachwycał się „cudownym chłopcem”, Haley’em Joelem Osmentem, warto zwrócić uwagę również na rolę Bruce’a Willisa. Tak zupełnie inną od jego „typowych” ról. Willis w „Szóstym zmyśle” mnóstwo emocji i myśli musiał przekazać niewerbalnie. Często widzimy na ekranie jego zamyśloną postać i domyślamy się, jakie kłębowisko uczuć i niepokojów czai się pod spodem. Bruce Willis stworzył tu bardzo ciekawą kreację człowieka nękanego wyrzutami sumienia, zmartwionego i zarazem oddanego swojemu powołaniu. Jednocześnie nie jest to gwiazda brylująca na ekranie – Bruce Willis zdaje się doskonale rozumieć, że w takim filmie jak „Szósty zmysł” wszystkie elementy układanki muszą ze sobą idealnie współgrać, a aktorstwo jest tylko jednym z nich. Wszystko po to, by udało się wyczarować na ekranie ten niepowtarzalny klimat grozy. I udało się to w stu procentach. Ciarki murowane od pierwszych do ostatnich minut filmu. Katarzyna Piechuta
4. David Dunn – „Niezniszczalny” (2000)
Moim skromnym zdaniem jeden z najbardziej niedocenionych filmów w historii. Po tragicznym wypadku kolejowym okazuje się, że David Dunn (Bruce Willis) jest jedynym ocalałym. Mało tego. Nie odniósł żadnych obrażeń. Jego osobą zaczyna się interesować mocno schorowany, tajemniczy fanatyk komiksów Elijah Price (Samuel L. Jackson). Twierdzi on, że David może dysponować niezwykłą siłą i być niezniszczalny. „Niezniszczalny” to świetny thriller z elementami zjawisk nadprzyrodzonych. Pełen dwuznaczności i zwrotów akcji. Night Shyamalan stworzył przejmującą genezę superbohatera. Niezwykle zwyczajną, przejmująco ludzką. Nikt inny nie mógł zagrać Davida Dunna. Tylko Bruce Willis. Aktor, który swoją kultową rolą w „Szklanej pułapce” „stworzył” nowy typ bohatera. Zwykłego faceta, który znalazł się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Taki jest David Dunn. Zwyczajnie niezwyczajnie. Jeden z najciekawszych portretów superbohatera w historii kina. Dalsze losy Davida Dunna można zobaczyć w „Split” (2016) oraz „Glass” (2019). Sylwia Nowak-Gorgoń
5. Detektyw John Hartigan – „Sin City - Miasto grzechu” (2005)
Ekranizacja trzech komiksów („Sin City”, „Krwawa jatka” i „Ten żółty drań”) Franka Millera z serii „Sin City”. Bezkompromisowa, innowacyjna, brutalna i fantazyjna. „Sin City – Miasto grzechu” nie trzyma się utartych schematów. Wizja twórców zachwyca, ożywili na ekranie, kadr po kadrze komiksową wizję Franka Millera. Powstał zachwycający, komiksowy thriller noir. Akcja filmu rozgrywa się w Basin City, zwanym Miastem Grzechu. Jednym z wielu bohaterów jest emerytowany policjant John Hartigan (Bruce Willis), który próbuje uchronić przed niebezpieczeństwem pewną striptizerkę (Jessica Alba). Aktorowi udało się pierwszorzędnie ukazać osobowość komiksowego stróża prawa. Styrany życiem, z piętnem tragizmu ma w sobie coś z bohaterów romantyzmu. Jego postawa moralna jest nie do złamania, kieruje się idealizmem. Choć w obsadzie „Sin City” roi się od znanych, cenionych nazwisk aktorskich, to na głównym plakacie na pierwszym planie góruje nie kto inny jak Bruce Willis. Nie ma co się temu dziwić. Kreacja Willisa jest bezbłędna. Bez wątpienia moja ulubiona postać z tak szerokiej palety charakterów „Sin City” i jedna z najlepszych ról amerykańskiego aktora. Sylwia Nowak-Gorgoń