Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2013-04-19Źródło: Filmosfera
Sobota (20.04), Polsat, 10:45
Mulan (1998)
Produkcja: USA
Reżyseria: Tony Bancroft, Barry Cook
Obsada: Ming-Na, Eddie Murphy, Miguel Ferrer
Opis: "Mulan" – 36. pełnometrażowy film animowany z wytwórni Walta Disneya, jest ekranizacją popularnej chińskiej legendy o młodej dziewczynie, która w męskim przebraniu wstępuje do wojska i stawia czoła najazdowi Hunów. W niewielkiej wiosce młoda dziewczyna imieniem Mulan przygotowuje się do zamążpójścia. Spotkanie ze swatką kończy się katastrofą z powodu jej niesfornego świerszcza. Tego samego wieczoru jej ojciec zostaje powołany do wojska na wojnę z Hunami, którzy najechali Chiny. Mulan, chcąc ocalić chorego ojca, podejmuje decyzję, która zadecyduje o całym jej dalszym losie. Postanawia złamać tradycję i zastąpić ojca na polu walki. Obcina włosy, przywdziewa zbroję ojca i pod osłoną nocy wyrusza na wiernym koniu, Khanie, na spotkanie przeznaczenia. Towarzyszą jej świerszcz Cri-Kee i smok Muszu. W obozie wojskowym Mulan zostaje poddana rygorystycznemu treningowi i jej determinacja zyskuje jej przychylność towarzyszy i przystojnego dowódcy, kapitana Szanga... Na polu bitwy Mulan okrywa się chwałą, lecz jej płeć zostaje odkryta. Towarzysze zmuszeni są ją porzucić. Mulan tymczasem odkrywa, że wróg nie został zniszczony...
Rekomendacja Filmosfery: Pełnometrażowe animacje disney’owskie od zawsze opierały się na rozbudowanej fabule (często będącej adaptacją baśni), bogato wyposażonej w elementy typowo bajkowe: księżniczki, zamki, złe czarownice, królewiczów, wróżki… ale nie każda produkcja wpisywała się w ten schemat. „Mulan” to nie kolejna historia o księżniczce w opałach, którą tylko książę może wybawić z opresji – tutaj ten klasyczny wzorzec został obrócony o 180 stopni. Tym razem to kobieta, główna bohaterka, bierze sprawy w swoje ręce. „Mulan” to opowieść o silnej, choć młodziutkiej jeszcze Chince, która nie jest zdana na łaskę mężczyzn i sama potrafi radzić sobie z przeciwnościami losu – w zasadzie więc bajka ma nieco feministyczny wydźwięk. Co ważne, pokazuje ona małym fankom Disney’a alternatywny rodzaj bohaterki, z którą mogłyby się utożsamiać. Swobodnie film można polecić również dorosłym – „Mulan” to porządne kino sensacyjne, okraszone przy tym w polskiej wersji językowej świetnym dubbingiem: Jolancie Fraszyńskiej bardzo dobrze udało się „wcielić” w postać Mulan, zaś niezastąpiony Jerzy Stuhr jak zwykle daje popis swoich dubbingowych i komediowych możliwości.
Sobota (20.04), TVN, 21:45
P.S. Kocham Cię (2007)
Produkcja: USA
Reżyseria: Richard LaGravenese
Obsada: Hilary Swank, Gerard Butler, Harry Connick Jr., Lisa Kudrow, Kathy Bates
Opis: Gerry (Gerard Butler) i Holly (Hilary Swank) są młodym, idealnie dopasowanym małżeństwem. Żyją co prawda dość skromnie, ale do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Ich piękne plany pękają jednak jak bańka mydlana w wyniku tragicznej, niespodziewanej śmierci Gerry’ego. Pasmo cierpień zostaje przerwane, gdy Holly ku swojemu zdziwieniu znajduje w skrzynce list podpisany ręką Gerry’ego. Okazuje się, że jest to dopiero pierwsza z dwunastu, przychodzących co miesiąc, wskazówek dla Holly. Tak oto rozpoczyna się dla Holly droga do ukojenia i rok przygód – od nocy karaoke z przyjaciółmi, po podróż do Irlandii – starannie zaplanowanych i opisanych przez Gerry’ego przed jego śmiercią w listach z dopiskiem: ‘P.S. Kocham Cię’.
Rekomendacja Filmosfery: Nie wiem dlaczego, ale „P.S. Kocham Cię” przez dość długi czas funkcjonowało w mojej świadomości jako komedia romantyczna – być może to przez tytuł, który nasuwa dość jednoznaczne skojarzenia. Film okazał się nie należeć do tego gatunku: ostrzegam więc, by inni widzowie nie pozwolili złapać się na ten sam haczyk, na który ja dałam się złowić. Niemniej nieodłączny składnik komedii romantycznych – wątek miłosny – obecny jest w filmie w ilości obfitej, aczkolwiek nie w tak oczywistej formie, jak to zwykle bywa. „P.S. Kocham Cię” to film nakręcony na podstawie książki o tym samym tytule i to swemu literackiemu pierwowzorowi obraz zawdzięcza oryginalną fabułę. Jest to film ciepły i, pomimo dość ponurych okoliczności, w jakich znalazła się główna bohaterka, paradoksalnie – nastrajający pozytywnie. Oprócz nietuzinkowej historii, „P.S. Kocham Cię” oferuje nam również świetne aktorstwo: Hilary Swank, laureatka dwóch Oscarów, jak zwykle zdaje się zupełnie stapiać ze swoją rolą. Do tego przystojny Gerard Butler i zabawna Lisa Kudrow idealnie dopełniają całości.
Niedziela (21.04), TCM, 15:00
Dwunastu gniewnych ludzi (1957)
Produkcja: USA
Reżyseria: Sidney Lumet
Obsada: Henry Fonda, Martin Balsam, Lee J. Cobb, Jack Warden
Opis: Film opowiada historię ławy przysięgłych obradującej po procesie młodego Latynosa oskarżonego o morderstwo. Wbrew zdaniu większości tylko jeden z sędziów przysięgłych nie jest do końca przekonany o winie oskarżonego. Akcja prawie całego filmu, z wyjątkiem pierwszej i ostatniej sceny, odbywa się w zamkniętym pokoju, w którym znajdują się przysięgli mający przesądzić o winie lub niewinności oskarżonego.
Rekomendacja Filmosfery: „Dwunastu gniewnych ludzi” to klasyka światowego kina. Pomimo całej oszczędności obrazu (za wyjątkiem dwóch scen, akcja toczy się cały czas w jednym pomieszczeniu), film robi ogromne wrażenie. Dzięki zastosowaniu jedności miejsca i czasu, oglądane wydarzenia zyskują na realności – widz czuje, jak gdyby sam znalazł się w centrum obserwowanych wydarzeń. Pozwala to uważnie śledzić przebieg akcji, a także przyjrzeć się grze aktorskiej, która poprzez zastosowanie w filmie bliskich kadrów została silnie wyeksponowana. Ponadto obraz ma w sobie coś z filmu detektywistycznego – cała fabuła opiera się tak naprawdę na próbie rekonstrukcji wydarzeń na podstawie strzępów informacji, jakimi dysponują przysięgli. Mimo, iż „Dwunastu gniewnych ludzi” to dramat sądowy, nie skupia się on jedynie na kwestiach prawnych, lecz w dużej mierze również na moralnych. Bezlitośnie obnaża ludzki egoizm, ale akcentuje też właściwą człowiekowi dociekliwość. Niesamowite, że ten wspaniały obraz był zaledwie drugim z kolei filmem wyreżyserowanym przez Sindey’a Lumeta. Reżyser ma na koncie jeszcze wiele innych godnych polecenia tytułów, jednak „Dwunastu gniewnych ludzi” stanowi najmocniejszą pozycję w jego dorobku. Pozycja obowiązkowa dla każdego kinomana.
Poniedziałek (22.04), CBS Europa, 14:30
Gnijąca panna młoda (2005)
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Reżyseria: Tim Burton, Mike Johnson
Obsada: Johnny Depp, Helena Bonham Carter, Emily Watson
Opis: Animowana historia, której akcja toczy się w XIX wieku. Młody mężczyzna przez przypadek trafia do świata zmarłych, aby poślubić pewną nieżyjącą już dziewczynę. Tymczasem jego prawdziwa żyjąca narzeczona bardzo za nim tęskni…
Rekomendacja Filmosfery: Powszechnie wiadomo, czego można się spodziewać w filmach Tima Burtona: nastroju grozy, czarnego humoru, niezrozumianych przez otoczenie bohaterów, wszelkiej maści dziwolągów z kościotrupami i innymi przybyszami z zaświatów włącznie. Tego wszystkiego nie brakuje również w „Gnijącej pannie młodej”. Animacja została wykonana metodą poklatkową, dając wyborny efekt wizualny. Oryginalny pomysł na fabułę i zdumiewający świat umarłych, wykreowany w szalonej głowie Tima Burtona, to główne atuty „Gnijącej panny młodej”. Znamienny jest fakt, iż podziemny świat osobników wąchających kwiatki od spodu jest bardziej kolorowy, weselszy i w istocie bardziej… żywy, niż realia, w jakich żyją ludzie, którzy nie wyzionęli jeszcze ducha. Takie rzeczy tylko u Tima Burtona.
Wtorek (23.04), TVP 1, 21:20
Miasto gniewu (2004)
Produkcja: USA, Niemcy
Reżyseria: Paul Haggis
Obsada: Sandra Bullock, Don Cheadle, Matt Dillon, William Fichtner
Opis: Film przedstawia losy ośmiu osób mieszkających w Los Angeles. Pewnego dnia przy drodze zostaje odkryte ciało brutalnie zamordowanego mężczyzny. Akcja filmu cofa się o 24 godziny śledząc działania wspomnianych ośmiu osób, które mogą być zamieszane w tę zbrodnię…
Rekomendacja Filmosfery: Na gruncie reżyserskim Paul Haggis nie posiada zbyt okazałego dorobku, niemniej obrazem „Miasto gniewu” pokazał, że zna się na rzeczy. Jest to brutalna, wzruszająca opowieść o uprzedzeniach, które tkwią w ludzkich głowach, a w nieprzewidywalnych sytuacjach często wychodzą na jaw. Momentami film może wydawać się nieco naiwny i sprawiać wrażenie kolejnej hollywoodzkiej bajeczki, która próbuje pretendować do miana kina ambitnego, poruszającego ważne społecznie tematy. Może i tak jest – niemniej warto obejrzeć „Miasto gniewu”. Film daje do myślenia. Pokazuje, jak płynne są niekiedy granice między tym, co jest tylko naganne, a tym, co już ewidentnie złe. „Miasto gniewu” zostało nagrodzone trzema Oscarami (najlepszy film, scenariusz i montaż).