Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2014-01-25Źródło: Filmosfera
Sobota (25.01), TVP Kultura, 20:20
Niczego nie żałuję – Edith Piaf (2007)
Produkcja: Francja, Wielka Brytania, Czechy
Reżyseria: Olivier Dahan
Obsada: Marion Cotillard, Sylvie Testud, Pascal Greggory, Emmanuelle Seigner
Opis: „Całe jej życie to zemsta za upiorną młodość”, mawiał jej przyjaciel, dyrektor Olimpii, Bruno Coquatrix. Jej matka, pochodząca z Kabylii (Algieria), nie chce o niej słyszeć, a ojciec nie może się nią zajmować. Mała Edith Giovanni Gassion spędza pierwsze lata życia u babki, właścicielki podejrzanego hoteliku w Normandii, dopóki ojciec, wędrowny „człowiek-guma” nie zabierze jej w trasę, by zbierała pieniądze pod koniec jego występów. Niezwykły los tej maleńkiej kobiety, która stała się największą damą francuskiej piosenki
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Biografia najbardziej rozpoznawalnej francuskiej pieśniarki to nie bułka z masłem. Życie Edith Piaf to niezwykle ciekawa historia, wypełniona licznymi wzlotami i upadkami głównej bohaterki, która wcale nie sprawia wrażenia rzeczywistej – zdecydowanie bliżej jej do fikcji literackiej. To pierwsza rzecz przemawiająca za spędzeniem sobotniego wieczoru w towarzystwie Edith Piaf. Kolejna to na pewno kreacja aktorska Marion Cotillard, za którą otrzymała w pełni zasłużony grad nagród z Oscarem na czele. Cotillard jest charyzmatyczna, buchają w niej emocje niczym gorąca lawa tuż przed erupcją wulkanu. Aktorka gładko i z pasją przechodzi od rozpaczy po ekstazę, od bezgranicznej miłości po bezbrzeżne osamotnienie. Cała emocjonalna huśtawka rozgrywa się na oczach widza i działa na niego. A trzeci powód skłaniający do obejrzenia „Niczego nie żałuję – Edith Piaf” zdaje się być oczywisty – oryginalne nagrania Piaf, które nieustanie pojawiają się w tle obrazu.
Niedziela (26.01), Universal Channel, 12:55
Ze śmiercią jej do twarzy (1992)
Produkcja: USA
Reżyseria: Robert Zemeckis
Obsada: Meryl Streep, Goldie Hawn, Bruce Willis, Isabella Rossellini, Ian Ogilvy
Opis: Helen Sharp właśnie jest w przededniu ślubu z doktorem Ernestem Menvillem, gdy w czasie jednego z przyjęć spotyka swoją dawno nie widzianą przyjaciółkę Madeline Ashton. Ta z zazdrości odbija Helen narzeczonego i wkrótce poślubia doktora. Mija kilka lat, gdy w życiu Madeline i Ernesta pojawia się dawna bliska znajoma, odmłodzona, piękna i seksownie kusząca Helen. Ma ona jeden cel w swoim życiu, zemścić się na dawnej przyjaciółce, która nie może pojąć jak to się stało, że jej rywalka wygląda na 20 lat. Gdzie tkwi tajemnica jej sukcesu. Przecież nic takiego jak eliksir młodości nie istnieje. Czy na pewno?
Rekomendacja Filmosfery: Dla fanów czarnych komedii „Ze śmiercią jej do twarzy” to absolutnie pozycja obowiązkowa. Ten film zawiera w sobie wszystko, czym powinna się charakteryzować dobra czarna komedia. Główna zaleta obrazu to niebanalny scenariusz z mnóstwem zabawnych dialogów i żartów sytuacyjnych. Fabuła jest naprawdę oryginalna – ciężko znaleźć inny film, który choćby w niewielkim stopniu przypominał „Ze śmiercią jej do twarzy”. Pod powłoką czarnego humoru dostrzec możemy również satyrę na pogoń za wieczną młodością. „Ze śmiercią jej do twarzy” zapewnia inteligentną rozrywkę, a świetna obsada aktorska dodatkowo umila nam seans. Zemeckis w swojej najlepszej formie.
Niedziela (26.01), Kino Polska, 18:10
Zaklęte rewiry (1975)
Produkcja: Polska
Reżyseria: Janusz Majewski
Obsada: Marek Kondrat, Roman Wilhelmi, Roman Skamene, Cestmír Randa, Michał Pawlicki
Opis: Lata 30. XX wieku. Młody prowincjusz Roman Boryczko (Marek Kondrat) zostaje pomywaczem w kuchni restauracji hotelu "Pacyfik". Panujące tam stosunki szybko dają mu się we znaki. Mimo to, Romkowi udaje się zaprzyjaźnić z Frycem (Roman Skamene), pracownikiem bufetu, oraz awansować w hotelowej hierarchii. Dwaj młodzieńcy przygotowują się do egzaminu na kelnera. Niestety w tym samym czasie, bez żadnego konkretnego powodu Romek staje się obiektem złośliwości i fizycznej przemocy ze strony brutalnego przełożonego, Fornalskiego (Roman Wilhelmi), który wyraźnie uwziął się na chłopaka. Jego zachowanie ma duży wpływ na osobowość Romana, który zmienia się w cynicznego cwaniaka. Boryczko osiąga wreszcie zawodowy sukces, ale traci zaufanie Fryca oraz dziewczynę, w której się zakochał…
Rekomendacja Filmosfery (Marta Suchocka): Roman Boczko – młody chłopak w wielkim świecie, tyle że ten wielki świat jest całkowicie poza jego zasięgiem. Mimo że bliski, nieosiągalny. Przynajmniej na początku, bo w filmie Majewskiego mamy do czynienia ze swoistym, osadzonym w ówczesnych czasach, motywem od zera do bohatera (tu: awans, tak zawodowy, jak i społeczny). Boczko – chłopak ze wsi, w końcu osiąga sporo, z pomywacza awansuje na kelnera, niestety cena tego skoku jest dla Romka duża. Po pierwsze, w sposób brutalny Boczko uświadamia sobie, gdzie jest jego miejsce, jest upokarzany, bity. Po drugie, chłopak ostatecznie zatraca część siebie. Pierwotnie znosi upokorzenia za upokorzeniem, by w końcu z ofiary stać się katem. I taki bieg sprawy dziwić nie powinien, bo nie dość, że zachowanie właściwie demonicznemu Fornalskiemu daje Romkowi poczucie władzy, to chłopak po prostu innego sposobu działania nie zna. Zaznaczyć jednak należy, że interesująca fabuła to nie jedyny element, dla którego warto obejrzeć „Zaklęte rewiry”. Mamy tu też wyśmienite kreacje Marka Kondrata i Romana Wilhelmiego, za które należy się owacja na stojąco. A do tego obraz Majewskiego zajmuje ważne miejsce w polskiej kinematografii.
Wtorek (28.01), TVP Kultura, 20:20
Rewers (2009)
Produkcja: Polska
Reżyseria: Borys Lankosz
Obsada: Agata Buzek, Marcin Dorociński, Krystyna Janda, Anna Polony, Adam Woronowicz
Opis: Akcja filmu, rozgrywa się w dwóch planach czasowych – we wczesnych latach pięćdziesiątych oraz współcześnie. Główną bohaterką jest Sabina (Agata Buzek), „szara myszka”, która właśnie przekroczyła trzydziestkę. W jej życiu wyraźnie brakuje mężczyzny. Matka (Krystyna Janda) wie o tym najlepiej, dlatego próbuje za wszelką cenę znaleźć dla swojej córki odpowiedniego kandydata na męża. Całą sytuację kontroluje babcia (Anna Polony), ekscentryczna dama o ciętym języku, przed którą nie uchowa się żadna tajemnica. W przedwojennej kamiennicy pojawiają się kolejni adoratorzy. Żaden z nich nie wzbudza jednak zainteresowania Sabiny. Pewnego dnia, „jak spod ziemi”, zjawia się uroczy, inteligentny i diabelsko przystojny Bronisław (Marcin Dorociński). Jego obecność rozpocznie serię zaskakujących zdarzeń, które ujawnią drugą stronę kobiecej natury...
Rekomendacja Filmosfery: Jeśli chodzi o komedie, polskie kino już od paru lat karmi nas produkcjami, które można by nazwać w różny sposób, ale niekoniecznie komediami, gdyż one w ogóle nie bawią widza – pozostawiają go z grymasem niezadowolenia na twarzy i poczuciem straconego czasu. Scenariusze są zwykle na żenująco niskim poziomie, a i z aktorstwem bywa różnie. Aż nagle pojawił się „Rewers” – czarna komedia (gatunek bardzo rzadki w polskim kinie), przepełniona inteligentnym humorem, która wywołuje na twarzy prawdziwy uśmiech. Do tego aktorstwo na najwyższym poziomie: Agata Buzek idealnie wpasowała się w postać szarej myszki, a Marcin Dorociński stworzył jedną z najciekawszych kreacji w swoim dorobku. Przede wszystkim jednak na aplauz zasługuje scenariusz. Ta historia jest tak niesamowicie oryginalna i zabawna, że aż dziw bierze, iż nie stoją za tym Brytyjczycy – specjaliści od czarnego humoru. „Rewers” to niewątpliwie jedna z najbardziej intrygujących polskich produkcji ostatnich lat.
Czwartek (30.01), TVP 1, 23:25
Miasto gniewu (2004)
Produkcja: USA, Niemcy
Reżyseria: Paul Haggis
Obsada: Sandra Bullock, Don Cheadle, Matt Dillon, William Fichtner
Opis: Film przedstawia losy ośmiu osób mieszkających w Los Angeles. Pewnego dnia przy drodze zostaje odkryte ciało brutalnie zamordowanego mężczyzny. Akcja filmu cofa się o 24 godziny śledząc działania wspomnianych ośmiu osób, które mogą być zamieszane w tę zbrodnię…
Rekomendacja Filmosfery: Na gruncie reżyserskim Paul Haggis nie posiada zbyt okazałego dorobku, niemniej obrazem „Miasto gniewu” pokazał, że zna się na rzeczy. Jest to brutalna, wzruszająca opowieść o uprzedzeniach, które tkwią w ludzkich głowach, a w nieprzewidywalnych sytuacjach często wychodzą na jaw. Momentami film może wydawać się nieco naiwny i sprawiać wrażenie kolejnej hollywoodzkiej bajeczki, która próbuje pretendować do miana kina ambitnego, poruszającego ważne społecznie tematy. Może i tak jest – niemniej warto obejrzeć „Miasto gniewu”. Film daje do myślenia. Pokazuje, jak płynne są niekiedy granice między tym, co jest tylko naganne, a tym, co już ewidentnie złe. „Miasto gniewu” zostało nagrodzone trzema Oscarami (najlepszy film, scenariusz i montaż).