[Kraków, 6 czerwca 2010 roku, Mateusz Michałek] W niedziele zakończył się 50. Krakowski Festiwal Filmowy, czas na pierwsze podsumowanie tej niezwykle udanej imprezy i porównanie jej do lat ubiegłych.
Nie mam zamiaru po raz kolejny wymieniać laureatów i gości festiwalu, ponieważ wszystko to już zostało wcześniej napisane. Chciałbym skupić się na tej imprezie z nieco innej strony i porównać go do ubiegłorocznego święta kina w Krakowie.
Zwraca uwagę co raz lepsza organizacja, w porównaniu do poprzedniego roku znacznie mniej było awarii, sytuacji niezaplanowanych czy problemów organizacyjnych, przejawiających się choćby w problemach w porozumiewaniu się z gośćmi, czy ogarnięciu całego tego przedsięwzięcia. Krzysztof Gierat i jego współpracownicy zadbali o to, by festiwal od strony organizacyjnej nie odbiegał od światowych standardów.
Ważnym aspektem festiwalu były liczne spotkania z twórcami, którzy w przeciwieństwie do poprzedniego roku chętnie poświęcali czas widzom. Jest to jeden z największych plusów imprezy, sprzyja ona tworzeniu specjalnej więzi twórca – widz i znacznie sprzyja w w dobrym zrozumieniu produkcji. Otwartość twórców powodowała liczne pytania widzów, którzy choć przez chwile mogli poczuć się jak ludzie z branży filmowej.
Na szczególną uwagę zasługuję również wzrost poziomu prezentowanych produkcji, w tym przede wszystkich polskich. Obawiałem się, że trudno będzie odnaleźć na festiwalu dokumenty godne „Królika po berlińsku” czy „Pizzy w Auschswitz”, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. „Esterhazy” stanowi odpowiedź dla „Królika”, „Millhaven” czaruje nas fascynującym mrocznym klimatem, porusza „Marysina polana", wrażenie pozostawia po sobie traumatyczny dokument „Ucieknijmy od niej” czy pierwszy od wielu lat film górski „Deklaracja nieśmiertelności”. Nie można zapomnieć również o nagrodzonym „Poza zasięgiem” czy „Warszawie do wzięcia”. Na bardzo wysokim poziomie stały również produkcje zagraniczne takie jak „Wrogowie publiczni” czy „Życie jest gdzie indziej”. Zwraca uwagę dobry wybór obrazów prezentowanych na festiwalu, które poza małymi wyjątkami, sprawiają,że festiwal spogląda w przyszłość, odchodząc od utartych schematów czy produkcji nadających się jedynie do telewizji typu TVP Historia.
Zwraca uwagę większa niż w zeszłym roku liczba znanych gości, takich jak Prezydent Miasta Kraków Jacek Majchrowski, minister Bogdan Zdrojewski, Krzysztof Zanussi, Jacek Bromski czy Grażyna Torbicka. Ich obecność pozwoliła organizatorom znacznie zwiększyć rangę festiwalu i wyjść z ram imprezy lokalnej. Sukcesem można również uznać koncert galowy w Teatrze im. Juliusza Słowackiego.
W stosunku do poprzedniego roku, znacznie ciekawiej wyglądała również ceremonia zakończenia. Recital Tomasz Stańko doskonale wkomponował się klimat festiwalu, robiąc spore wrażenie na wszystkich zebranych tego wieczora w Kinie Kijów. Poprawiła się również sama ceremonia, która dzięki błyskotliwym żartom Wojciecha Manna nie przypominała tym razem stypy pogrzebowej, jednak organizatorzy ciągle mają olbrzymie pole manewru by uczynić ceremonie znacznie ciekawszą.
Reasumując, jubileuszowy 50. Krakowski Festiwal Filmowy można uznać za niezwykle udany, który może śmiało zmierzać w kolejne półwiecze swojego istnienia.
50. Krakowski Festiwal Filmowy - podsumowanie
Mateusz Michałek | 2010-06-07Źródło: Filmosfera