Ostatnia część przygód Katniss Everdeen powinna być widowiskowym zwieńczeniem, naprawdę trzymającej bardzo wysoki poziom formalny jaki i aktorski, filmowej serii. Co tu dużo pisać, to trzeba zobaczyć. Zwłaszcza, że w chwili obecnej nie widać filmowego godnego następcy „Igrzysk śmierci”. W ten sposób w listopadzie 2015 roku widzowie muszą się przygotować na ostanie spotkanie pełne akcji, szalonych przygód, dramatycznych wydarzeń  z Jennifer Lawrence, Joshem Hutchersonem, Woodym Harrelsonem, Elizabeth Banks, Julianne Moore i wspaniałym, nieodżałowanym Philipem Seymourem Hoffmanem, jednej z jego ostatnich ról. (Sylwia Nowak)

Superbohaterowie ze studia Marvel na dobre zadomowili się na ekranach kin, na szczycie box office’u oraz w sercach i wyobraźni kinomanów na całym świecie. Wiosną 2015 roku Mściciele powrócą w pełnym składzie pod wodzą nikogo innego jak Joss Whedon, żeby kolejny raz uchronić ziemie przed totalną zagładą. Czego można się spodziewać po kontynuacji hitu z 2012 roku? Podobnie jak w części pierwszej niezwykłej porcji akcji, emocji, adrenaliny, humoru, świetnej muzyki i plejady gwiazd. A wszystko to  w podwójnej dawce, by Iron Man, Thor, Kapitan Ameryka, Hulk, Czarna Wdowa i Sokole Oko nie wypadli blado w zestawieniu ze Strażnikami Galaktyki, którzy rozbili filmowy bank w mijającym roku. „Avengers: Czas Ultrona” to murowany hit kinowy wiosny 2015.  (Sylwia Nowak)

„Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy” to pierwszy po dziesięcioletniej przerwie długi metraż gwiezdnej sagi. I w sumie to jedno zdanie wystarczyłoby za powód, dla którego „Przebudzenie mocy” to jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego roku. I mimo że o samym obrazie niewiele wiadomo, bo na premierę przyjdzie nam poczekać aż do grudnia, to wizjonerstwo i kultowość uniwersum stworzonego przez Georga Lucasa sprawiają, że wielu już zaciera ręce i przebiera nogami w nerwowym oczekiwaniu. Tym bardziej że poznamy losy bohaterów po „Powrocie Jedi”, co oznacza, że na ekranie pojawią się bohaterowie z najstarszych części sagi: Harrison Ford, jako Han Solo, Carrie Fisher – Leia Solo i wreszcie Mark Hamill w roli Luke'a Skywalkera. I trzeba pamiętać o efektach specjalnych, które stoją na zdecydowanie wyższym poziomie niż w latach 70., kiedy premierę miała IV część Gwiezdnych wojen. I jak tu nie czekać?  (Marta Suchocka)

Ridley Scott to nazwisko znane każdemu miłośnikowi kina. Ten wybitnie amerykański, choć urodzony w Anglii reżyser, przez lata przyzwyczaił widzów do charakterystycznego dla jego obrazów rozmachu. Świetnie zbudowana i rozwijająca się we właściwym tempie fabuła, wartka akcja, patetyczna muzyka, widowiskowość – to wszystko możemy znaleźć w takich filmach jak „Gladiator”, „Helikopter w ogniu”, „American Gangster” czy „Robin Hood”. W „Exodus: Bogowie i królowie” reżyser wziął na warsztat biblijną opowieść o życiu Mojżesza. Tego, że film będzie wizualnym majstersztykiem, właściwie możemy być pewni. Aktorsko również o żadnych niedociągnięciach nie powinno być mowy, przynajmniej na pierwszym planie, bo postara się o to Christian Bale w roli Mojżesza. Interesujący wydaje się wybór kompozytora – muzykę stworzył bowiem Alberto Iglesias, który odpowiada za wiele ścieżek dźwiękowych z dzieł Pedro Almodóvara. Cóż może zatem stanowić ryzyko porażki? W największym stopniu – scenariusz. Przeniesienie na ekran biblijnych opowieści nigdy nie jest łatwym zadaniem, bowiem ciężko jest przełożyć pełne powagi teksty biblijne na język filmu. Miejmy jednak nadzieję, że „Exodus: Bogowie i królowie” dołączy do grona najlepszych dzieł Ridley’a Scotta i pozwoli zapomnieć o nieco nieudanym „Prometeuszu” z 2012 roku. Jednego natomiast możemy być pewni – czeka nas epickie, pełne rozmachu widowisko, które, nawet jeśli nie fabułą, to samymi zdjęciami (na które skądinąd warto zwrócić uwagę, bo ich autorem jest Polak, Dariusz Wolski), dynamiczną pracą kamery i podkreślającą doniosłość oglądanych zdarzeń muzyką, wbije nas w kinowy fotel.  (Kasia Piechuta)

„Niezłomny” to ekranizacja bestsellerowej książki Laury Hillenbrand i drugi film fabularny w dorobku reżyserskim Angeliny Jolie. Historia Louisa Zamperiniego to wymarzony temat na film. Uczestnik olimpiady w  Berlinie w 1936 r., jeden z najlepszych biegaczy świata przeszedł prawdziwe piekło w czasie II wojny światowej – przeżył 47 dni dryfując na oceanie, a następnie spędził 2 lata w japońskich obozach jenieckich. Zwiastuny są obiecujące i zapowiadają niezwykle emocjonującą, widowiskową i sprawnie wyreżyserowaną opowieść. W Louisa Zamperiniego wcielił się Jack O'Connell, aktor młody, ale już doceniony przez filmowe gremia. W „Niezłomnym” udowodnił, że wie jak starannie i z poświęceniem przygotować się do roli. Na uwagę zasługują również efektowne zdjęcia Rogera Deakinsa oraz scenariusz, za który odpowiedzialni byli znani twórcy - Joel i Ethan Coenowie. „Niezłomny” ma nie być tylko i wyłącznie atrakcyjnym dla oka widowiskiem, ale i filmem z przesłaniem, wywołującym refleksję i na długo zapadającym w pamięć. (Radosław Sztaba)

Jedna z najsłynniejszych oraz najczęściej wystawianych i adaptowanych tragedii Williama Szekspira, „Makbet” trafi do kinowej dystrybucji już w styczniu 2015 roku. Mroczny dramat o chorobliwej żądzy władzy, która kieruje poczynaniami szkockiego generała Makbeta i jego małżonki zapowiada się na prawdziwą ucztę aktorską, za sprawą odtwórców głównych ról, Marion Cotillard oraz Michaela Fassbendera. Magnetyczna i zmysłowa francuska zdobywczyni Oscara za rolę „Niczego nie żałuję – Edith Piaf” oraz Irlandczyk z niemieckimi korzeniami, który zachwyca kreacjami w poważnych dramatach („Wstyd”, „Głód”, „Zniewolony”), lekkich komediach („Frank”) i hitowych blockbusterach (seria „X-men”) mają szanse na stworzenie wybitnych, niezapomnianych kreacji. Opublikowane zdjęcia z planu dają taką nadzieję.  (Sylwia Nowak)

„Wielkie oczy” to film biograficzny przedstawiający losy malarki Margaret Keane oraz jej ambitnego męża Waltera, przypisującego sobie autorstwo obrazów swojej utalentowanej żony. Sama fabuła już wydaje się intrygująca, ale ciekawość podsycana jest dodatkowo przez osobę reżysera, po której to spodziewać można się niemal wszystkiego. Tim Burton, bo o nim mowa, ma już w swoim reżyserskim dorobku inny film biograficzny – „Ed Wood”, opowiadający o losach najgorszego reżysera w historii kina. Widać Burton postanowił zrobić sobie krótką przerwę od wszelkiego rodzaju postaci z zaświatów i zdecydował się ponownie na biografię… choć w tym miejscu trzeba zaznaczyć, że główna bohaterka „Wielkich oczu”, Margaret Keane, malowała obrazy kobiet i dzieci z wielkimi, tajemniczymi oczami. Zatem niby Burtona powrót do „normalności”, ale jednak szczypta baśniowości i metafizyki musi być! Film warto zobaczyć również ze względu na świetnych aktorów wcielających się w głównych bohaterów: Amy Adams i Christoph Waltz z pewnością nie zawiodą swoich fanów. A odpowiednią oprawę muzyczną zapewnił nie kto inny, tylko Danny Elfman, który z Timem Burtonem współpracuje od lat. Biorąc pod uwagę nazwisko reżysera, fabułę i obsadę filmu, „Wielkie oczy” wydają się być równie tajemnicze jak ich uwiecznieni na obrazach posiadacze. Czy produkcja ta okaże się udaną próbą sięgnięcia przez Burtona po nieco inny filmowy repertuar? O tym przekonamy się już za kilka dni, bo na szczęście na premierę „Wielkich oczu” nie przyjdzie nam długo czekać.  (Kasia Piechuta)

"Terminator: Genisys" - zapewne wielu przestało wierzyć w to, że kolejny film serii będzie przypominał stare dobre "Terminatory". Jednak na pewno nie można przejść obok tej produkcji obojętnie. Powrót Arnolda Schwarzeneggera, do tego Emilia Clarke już nie jako delikatna matka smoków, tylko dziewczyna z pazurem - to przemawia za wybraniem się na seans. Kto wie, może film okaże się największym zaskoczeniem roku i wyjdzie z tego całkiem przyzwoita produkcja.   (Monika Doerre)

"Siódmy syn" - ekranizacje książek fantastycznych, i nie tylko, są teraz w modzie. Muszę jednak przyznać, że długo czekałam na ten film. Powieści Delaneya są pełne magii, mroku i przygód, a ich bohaterów po prostu nie da się nie lubić. Film odchodzi wprawdzie od fabuły opisanej w książkach, jednak zachował ich ducha. Do tego doborowa obsada i zapierające dech w piersiach efekty specjalne zachęcają, by zagłębić się w tę filmową historię.  (Monika Doerre)