Nadejdzie nowy dzień [recenzja CD]
Arkadiusz Kajling | 10 godzin temuŹródło: Filmosfera
Gdy w zeszłym roku podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu zgromadzona w stolicy oraz przed telewizorami publika zobaczyła na wieży Eiffela niespodziewaną tego wieczoru Celine Dion prezentującą oszałamiające wykonanie na żywo piosenki „Hymne à l'amour” (oddając tym samym hołd francuskiej legendzie Edith Piaf i upamiętniając jej sześćdziesiątą pierwszą rocznicę śmierci), wszyscy byli zgodni, że ten niezapomniany i poruszający występ był triumfalnym powrotem diwy na scenę i jednocześnie pierwszym publicznym koncertem od 2020 roku, kiedy to karierę kanadyjskiej artystki nieoczekiwanie przerwała nagła choroba; także w tym samym roku podczas pokazu najnowszej kolekcji libańskiego projektanta mody Elie Saaba wykonała na żywo dwa ze swoich największych przebojów, w tym „I’m Alive”, będący afirmacją życia. Obdarzona mezzosopranem uznana wokalistka, która zaciekle strzeże swojej prywatności postanowiła się otworzyć i opowiedzieć o swojej przypadłości całemu światu – dokument „I Am: Celine Dion” w reżyserii Irene Taylor stanowił przejmujący zapis najtrudniejszych chwil z długiej drogi, jaką Celine przeszła w ciągu ostatnich lat, odsłaniając przed miłośnikami jej talentu kulisy wymagającej rehabilitacji i pokonywania codziennych trudności w nierównej walce z zespołem sztywnego człowieka, ale i tryumf uzdrawiającej woli życia, która potrafi zdziałać cuda. Jednym z nich miał być występ Kanadyjki podczas tegorocznego finału Eurowizji w Bazylei, który miał przypomnieć eurowizyjnej publiczności o wygranej Dion w 1988 roku w Szwajcarii z piosenką „Ne Partez Pas Sans Moi” – o udziale Celine media donosiły wiosną, a próby odbywały się na kilkanaście dni przed wydarzeniem, choć rzecznik konkursu nie chciał komentować plotek. Emocje i oczekiwania rosły, jednak 17. maja próżno było szukać słynnej wokalistki pośród wchodzących gwiazd europejskiej sceny. Dziś, gdy powrót artystki do dawnego życia artystycznego stoi pod znakiem zapytania, warto przyjrzeć się kompilacji z największymi hitami w karierze kanadyjskiej diwy.

Celine Dion, a dokładniej Celine Marie Claudette Dion, przyszła na świat 30. marca 1968 roku w Charlemagne, miasteczku w prowincji Quebec w Kanadzie jako najmłodsze z czternaściorga dzieci Adhemara Diona i Therese Tanguay  w ubogiej rodzinie o muzycznych korzeniach: jej ojciec grał na akordeonie, matka na skrzypcach, a pozostali członkowie familii występowali w sierocińcach oraz na weselach i lokalnych imprezach. Sama Celine swój pierwszy publiczny występ zaliczyła już w wieku zaledwie kilku lat, wykonując trzy piosenki z repertuaru Christine Charbonneau na ślubie swojego brata Michela, a następnie pojawiała się regularnie na koncertach organizowanych przez hotel „La Cachette” i w rodzinnym barze „Le Vieux Baril”. Swój pierwszy autorski utwór „Ce N’etait Qu’un Reve” skomponowała w wieku dwunastu lat przy pomocy matki i brata Jacques’a, a Michel wysłał demo do Rene Angelila, do którego adres znalazł na opakowaniu płyty Ginette Reno – muzycznej idolki małej Dion. Kanadyjski menedżer zafascynowany talentem nastolatki wkrótce rozpoczął współpracę z Celine, a dziewczynka zaczęła w międzyczasie pobierać profesjonalne lekcje śpiewu u Cecile Jalbert. Angelil wierzył w rychły sukces swojej podopiecznej do tego stopnia, że zastawił swój dom, aby sfinansować nagranie pierwszej płyty „La Voix Du Bon Dieu” w 1981 roku. Wkrótce mogli świętować pierwsze tryumfy – zaledwie rok później czternastoletnia Celine wzięła udział w konkursie „Yamaha World Popular Song Festival” w Tokio, gdzie zajęła pierwsze miejsce i otrzymała nagrodę dla najlepszego artysty, a następnie z utworem „D’amour Ou D’amitie” (za którego sprzedaż otrzymała certyfikat platynowej płyty) reprezentowała Kanadę na festiwalu „International Market of the Disk and the Musical Publishing” w Cannes. Od tego momentu kariera niepełnoletniej jeszcze Celine Dion na francuskojęzycznym rynku nabrała rozpędu, jednak prawdziwa sława przyszła wraz z przedstawieniem nowej diwy światowej publiczności.


Pierwszy album skierowany do międzynarodowego słuchacza „Unison” został wydany w 1990 roku i od razu trafił na czwarte miejsce amerykańskiej listy Billboard Hot 100, ale to rok później nastąpił przełom przypieczętowany najbardziej prestiżową statuetką w świecie X muzy – Oscarem za piosenkę „Beauty and the Beast” z animacji „Piękna i Bestia”, jedynego filmu rysunkowego Disneya nominowanego w kategorii „Najlepszy Film”. Tytułowa kompozycja (którą znajdziemy na recenzowanej CD) już wcześniej została wybrana jako singiel promujący animowany musical, jednak producent Don Hahn bojąc się, że członkowie Akademii będą zbyt zdezorientowani przy ostatecznym glosowaniu postanowił stworzyć również wersję komercyjną, która miała za zadanie nadać rozgłosu produkcji i ułatwić potencjalny wybór. Ponieważ Disney nie mógł zaangażować żadnych słynnych piosenkarzy do wersji popowej, włodarze zdecydowali się na słabo znaną wówczas w USA Celine Dion (na dodatek nieznającą dobrze angielskiego) i Amerykanina Peabo Brysona, który był znacznie bardziej rozpoznawalnym głosem oraz twarzą w USA. Decyzja ta zwróciła się w postaci nagrody Grammy za „Album Roku” – pierwszej i jedynej dotąd nominacji dla filmu animowanego, a kariera Celine Dion wręcz z dnia na dzień nabrała rozpędu, wynosząc Kanadyjkę na szczyt i plasując ją obok największych żyjących diw muzyki popularnej. To także czas, gdy młoda gwiazda zaczęła romansować ze światem kina – nagrana w duecie z Clive’em Griffinem jazzowa ballada „When I Fall In Love” z repertuaru Nat King Cole’a znalazła się na soundtracku do kultowej komedii romantycznej „Bezsenność w Seattle” z Tomem Hanksem i Meg Ryan, a temat przewodni do „Titanica” Jamesa Camerona „My Heart Will Go On” trafił na pierwsze miejsca list przebojów niemal na całym świecie, stając się jednym z najlepiej sprzedających się singli w historii muzyki, zasilając biblioteczkę Dion kolejnymi cennymi zdobyczami: czterema nagrodami Grammy i drugim Oscarem.

W życiu prywatnym gwiazdy nie znajdziemy miejsca na skandale, czy kontrowersje – w 1994 roku poślubiła swojego wieloletniego managera Rene Angelila w montrealskiej katedrze Notre-Dame, a cała uroczystość była transmitowana w kanadyjskiej telewizji; niedługo potem para doczekała się pierwszego dziecka Rene Charlesa, a dekadę później bliźniąt: Eddy’ego i Nelsona, nazwanego na część prezydenta RPA w latach 1994-1999, laureata Pokojowej Nagrody Nobla Nelsona Mandeli. Pomimo sporej różnicy wieku, małżonkowie przez ponad dwie dekady tworzyli zgrany i piękny duet, jednak szczęście nie miało trwać długo – już w 1998 roku u męża Dion zdiagnozowano nowotwór gardła, i pomimo, że dwa lata później został on całkowicie wyleczony, to problemy zdrowotne wróciły w 2013 roku. Tym razem lekarze byli bezsilni i Rene odszedł 14. stycznia 2016 roku, zaledwie dwa dni przed swoimi urodzinami, a ceremonia pogrzebowa odbyła się w miejscu zaślubin. Śmierć ukochanego była prawdziwym ciosem dla wokalistki, która pomimo upływu lat wciąż nie może pogodzić się z jego śmiercią – w zeszłym roku w rocznicę ślubu artystka opublikowała poruszający wpis w mediach społecznościowych, zapewniając o swojej miłości oraz pamięci. W przypadku Dion sprawdza się przysłowie, że nieszczęścia chodzą parami – zaledwie kilka dni po pożegnaniu Rene, media obiegły informacje o śmierci brata wokalistki, Daniela, który finalnie przegrał długą walkę z rakiem krtani. Sama diwa również nie zdołała zapobiec własnej chorobie – gdy podczas pandemii koronawirusa Kanadyjka przerwała swoje pierwsze od dekady światowe turnee „Courage World Tour”, nikt wówczas nie przypuszczał, że fani nigdy nie doczekają się jej kontynuacji. Już wcześniej piosenkarka zaczęła doświadczać ataków sztywności mięśni, jednak dopiero gdy COVID zmusił ją do zwolnienia tempa, Celine w końcu zdecydowała się zmierzyć z tajemniczymi, nawracającymi problemami zdrowotnymi, które stanowiły element jej życia od ponad dziesięciu lat i opowiedzieć o tym w dokumencie „I Am: Celine Dion”.


Teraz, gdy kariera Celine Dion znalazła się na życiowym zakręcie, a kanadyjska pieśniarka ograniczyła swoją muzyczną działalność i wydawanie nowych albumów studyjnych, warto przyjrzeć się kompilacji „My Love” wydanej w 2008 roku i zbierającej największe przeboje sygnowane nazwiskiem gwiazdy, w tym piosenki znane kinomaniakom ze srebrnego ekranu – prócz wspomnianego utworu z „Pięknej i Bestii” na trackliście nie mogło zabraknąć „Because You Loved Me” z filmu Jona Aventa „Namiętności” z 1996 roku oraz popisowego „My Heart Will Go On”, który gdyby nie naciski James Hornera nigdy by nie powstał – reżyser James Cameron po prostu nie chciał popowej ballady na napisach końcowych swojego wyciskacza łez, a sama Celine również nie była przekonana do kolejnego filmowego projektu. Finalnie za namową męża nagrała demo, które zdobyło serce przyszłego twórcy hitowego „Avatara”, a zarejestrowana w tylko jednym ujęciu piosenka została umieszczona w surowej wersji na oficjalnym soundtracku, przyczyniając się jednocześnie do jego spektakularnego sukcesu komercyjnego. W zdecydowanie lżejszym tonie utrzymany jest niosący pozytywny przekaz kawałek „I’m Alive”, będący jednocześnie afirmacją ludzkiego życia – taneczny utwór został umieszczony również na oficjalnym soundtracku do sequela „Stuarta Malutkiego”, a Celine wystąpiła w towarzyszącym mu w radosnym klipie razem z gwiazdami familijnej komedii. W późniejszym czasie Dion będzie kontynuować romans ze światem kina – nagra m.in. ballady „Ashes” na potrzeby kontynuacji przygód marvelowskiego antybohatera Deadpoola z 2018 roku i „Love Again” na soundtrack z pięcioma swoimi premierowymi kompozycjami do remake’u niemieckiego rom-comu „Miłość na nowo” z 2023 roku, w którym Kanadyjka zadebiutowała na wielkim ekranie jako aktorka, a w międzyczasie do kin trafił obraz „Aline. Głos miłości”, czyli fabularyzowana biografia Celine Dion w reżyserii dwukrotnej laureatki Cezara Valérie Lemercier, która również wcieliła się w słynną diwę w filmie.

Nie bez powodu składanka z największymi przebojami piosenkarki nosi tytuł „My Love” – w końcu to właśnie miłość i jej różne odcienie są tematem przewodnim licznych hitów Celine Dion: od tytułowej ballady w wersji „live”, przez cover Jennifer Rush „The Power Of Love”, po przywracający nadzieję „That’s The Way It Is”, choć na płycie znajdziemy także bardziej nostalgicznie brzmienia, które reprezentują „Alone”, „All By Myself”, czy „It’s All Coming Back To Me Now”. Romantycznym relacjom poświęcone są także współprace na cedeku – pomiędzy Bee Gees i Peabo Brysonem znajdziemy też „Tell Him” z 1997 roku powstały we współpracy z ikoną muzyki i filmu Barbrą Streisand, która pomimo 83 lat wciąż jest obecna na muzycznej scenie nieprzerwanie od sześciu dekad, a całkiem niedawno zaprezentowała swój najnowszy album „The Secret Of Life. Partners Volume 2”, będący kontynuacją krążka z 2014 roku, a wśród najnowszych kolaboracji możemy znaleźć te m.in. z Bobem Dylanem, Stingiem, czy Arianą Grande. Barbra wspomina jednak, że jedną z jej ulubionych współprac była ta z Celine Dion, a powstanie piosenki było dziełem przypadku – gdy w 1997 roku Dion zaśpiewała podczas gali rozdania Oscarów w nieoczekiwanym zastępstwie za Natalie Cole utwór Streisand „I Finally Found Someone”, po spektakularnym występie Barbra w ramach podziękowania przesłała młodszej koleżance po fachu bukiet kwiatów i liścik z gratulacjami i propozycją współpracy, na co natychmiast zareagował menedżer kanadyjskiej piosenkarki Rene Angelil kontaktując się z producentem i kompozytorem Davidem Fosterem. „Tell Him” zaowocowało wieloletnią przyjaźnią artystek, która trwa do dnia dzisiejszego, a legendarny duet wspominany jest przez kanadyjską diwę jako moment „definiujący karierę”. Mimo, iż kompilacja z 2008 roku to retrospektywna składanka, na trackliście umieszczono jedyną nową wówczas kompozycję – „There Comes A Time”, która doskonale podsumowuje karierę Dion i jej artystyczną twórczość przepełnioną miłością: do rodziny, bliskich, fanów i całego świata.


WYDANIE CD

Składanka „My Love – Essential Collection” została wydana w naszym kraju nad Wisłą przez Sony Music Entertainment Poland w standardowym plastikowym pudełku typu „jewelcase” w dwóch edycjach: prócz standardowej jednopłytowej edycji z osiemnastoma trackami na CD, dostępna jest także wersja deluxe „Ultimate Essential Collecion” zawierająca dodatkowy dysk z siedemnastoma ścieżkami. Do wydania fizycznego w wersji podstawowej został dołączony szesnastostronicowy booklet z tekstami do wszystkich utworów na trackliście, krótką notką do fanów z podziękowaniami od artystki, informacjami produkcyjnymi odnośnie piosenek i zatrudnionych wykonawców. Książeczka została wzbogacona o dwa dodatkowe zdjęcia z sesji zdjęciowej, a także okładki albumów studyjnych, które służą za tło do słów przebojów. Fakt istnienia wydania fizycznego na pewno docenią audiofile, gdyż płyta kompaktowa CD-Audio to standard bezstratnego cyfrowego zapisu dźwięku – dlatego też ten nośnik trwa w prawie niezmienionej od ponad czterdziestu lat formie do dnia dzisiejszego, ciesząc uszy co bardziej wymagających słuchaczy. Miłośnicy czarnych krążków powinni być ukontentowani, gdyż album został wydany również w edycji winylowej. Warto dodać, że w 2011 roku wersja dwupłytowa doczekała się reedycji w serii „The Essential” w pudełku typu „super jewelcase”.

PODSUMOWANIE

Choć postępująca choroba nieoczekiwanie wykluczyła praktycznie całkowicie Celine Dion z życia publicznego, gwiazda stara się nadal pozostawać w kontakcie z fanami swej twórczości – w zeszłym roku połączyła siły z nominowaną do Oscara za krótki metraż „The Final Inch” Irene Taylor, by szerzej opowiedzieć o swoim rzadkim zaburzeniu neurologicznym, zespole sztywnego człowieka powodującym bolesne skurcze mięśni. I choć dokument „I Am: Celine Dion” utkany został z archiwalnych nagrań z czasów, gdy Dion zdobywała sławę oraz z wielu dekad, gdy była topową piosenkarką i artystką sceniczną, to Taylor pragnęła stworzyć portret Celine takiej, jaka jest tu i teraz. Rejestrując z bliska najbardziej intymne momenty mierzenia się diwy z chorobą pokazała nie tylko poruszający oraz szczery wgląd w życie osobiste ikony i supergwiazdy, ale akcentując jednocześnie nieocenioną rolę muzyki, która od zawsze była przewodnikiem Dion, co ponownie wybrzmiało w maju tego roku. Już wiosną głośno było o planowanym występie w ramach konkursu Eurowizji – wokalistka brała nawet udział w ściśle tajnych próbach, ale w dniu finału pogorszyło się jej samopoczucie i z Bazylei powróciła do Las Vegas, a publice pokazano jedynie filmik, w którym Kanadyjka podziękowała za udział w wydarzeniu z 1988 roku i podkreśliła wagę muzyki jako nie tylko akompaniament, ale siłę i wsparcie w chwili, gdy tego potrzebujemy. Mimo trudności zdrowotnych Celine Dion zdaje się powoli wracać do aktywności zarówno zawodowych, jak i prywatnych – niedawno została ogłoszona twarzą marki kosmetycznej Charlotte Tilbury, jej wizerunek wykorzystany został w świątecznej kampanii reklamowej w takt przeboju „I’m Alive” celebrującym radość życia, a jeszcze na początku października pojawiła się na koncercie Paula McCartneya roztaczając pozytywną energię, śpiewając i klaszcząc w rytm kultowych szlagierów. Piosenkarka, która od lat unika publicznych wystąpień, tym razem dała się porwać atmosferze eventu na żywo, radośnie unosząc pięść w powietrze i w pełni angażując się w to muzyczne przeżycie, jakby chciała nam przypomnieć, że w końcu po każdej burzy wstaje słońce i tak jak w tekście jednej z jej najsłynniejszych piosenek również dla niej kiedyś „nadejdzie nowy dzień”, w którym wszelkie teraźniejsze problemy należeć będą już tylko do przeszłości.

Recenzja powstała dzięki współpracy ze sklepem cd-dvd-vinyl.

Recenzowane wydanie zakupicie w sklepie cd-dvd-vinyl w wersji CD, 2xCD i 2xVINYL.


Zdj. Sony Music