Tele-Hity Filmosfery
Katarzyna Piechuta | 2014-09-06Źródło: Filmosfera
Sobota (6.09), Polsat, 20:00
Smerfy (2010)
Produkcja: USA
Reżyseria: Raja Gosnell
Obsada: Neil Patrick Harris, Jayma Mays, Hank Azaria, Sofia Vergara, Tim Gunn
Opis: Przygody uwielbianych przez wszystkich Smerfów - tym razem na dużym ekranie. Uciekając przed Gargamelem, Smerfy przedostaną się przez magiczny portal do dziwnego świata, niepodobnego do niczego, co do tej pory widziały: do Nowego Jorku. Papa Smerf i jego rodzina będą desperacko szukać drogi powrotnej do domu, zanim Gargamel ich dopadnie.
Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Im człowiek starszy, tym w bardziej dociekliwy sposób ocenia i interpretuje animacje z dzieciństwa. Podobnie sprawa ma się ze „Smerfami”, jedną z najciekawszych analiz przedstawił Antoine Bueno. Wykładowca twierdził m.in., że bajka jest ukłonem w stronę komunizmu, Papa Smerf to wykapany Karol Marks, a zwrot „smerfie” to odmiana radzieckiego - „towarzyszu”. Trudno jednak podchodzić do tez zaprezentowanych przez Bueno poważnie. Zaglądając w historię twórczości autora „Smerfów”- Peyo, możemy zauważyć, że twórca skupił się przede wszystkich na wyrażeniu i ujawnieniu emocji bohaterów przy sporej dawce dydaktyzmu. W tej kwestii, na szczęście, niewiele zmieniło się również w hybrydzie animacji z filmem aktorskim Raji Gosnell. Twórcy potrafili umiejętnie przypomnieć „smerfią mowę”, uchwycić pewien unikatowy klimat produkcji, wykorzystać niezwykłą emocjonalność małych bohaterów, ich niewinność, dobroć, najprostszy i świeży pogląd na najtrudniejsze sprawy. I ostatecznie produkcję, pomimo pewnych braków i niedostatków, ogląda się jednak całkiem przyjemnie.
Sobota (6.09), TVN, 0:00
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II (2011)
Produkcja: Wielka Brytania, USA
Reżyseria: David Yates
Obsada: Daniel Radcliffe, Emma Watson, Rupert Grint, Alan Rickman, Ralph Fiennes
Opis: W drugiej części widowiskowego zakończenia serii walka sił dobra z siłami zła świata czarodziejów przeistacza się w otwartą wojnę. Stawka nigdy nie była tak wysoka; nikt nie może czuć się bezpieczny. Być może w trakcie nieuchronnie zbliżającej się ostatecznej rozgrywki z Lordem Voldemortem to Harry Potter będzie zmuszony do ostatecznego poświęcenia. Tak kończy się cała opowieść.
Rekomendacja Filmosfery (Mateusz Michałek): Kolejna odsłona przygód Harry'ego Pottera stanowi uzupełnienie pierwszej części „Insygniów Śmierci”, już po pierwszych scenach zauważymy zróżnicowanie stylistyki pomiędzy składnikami dyptyku. Twórcy umiejętnie podkręcają szaleńcze tempo wydarzeń, niemal każde ujęcie ma wcisnąć widza w fotel, wywrzeć na nim niezapomniane wrażenie, dzięki czemu otrzymujemy rozrywkę na najwyższym poziomie. Ucztą dla oka jest finałowa scena bitwy w Hogwarcie pomiędzy zwolennikami Voldemorta a przyjaciółmi Pottera, będąca niejako podsumowaniem sagi, pełnym efektownych i spektakularnych pojedynków, głośnych wybuchów, fantastycznych i zmyślnych stworów, magicznych postaci, niepowtarzalnych zaklęć i, przede wszystkich, rewelacyjnych efektów specjalnych. Warto zwrócić uwagę, że film skierowano do zdecydowanie starszej widowni, na ekranie ściele się trup za trupem, a produkcję odarto ze wszelkich radosnych barw, tworząc charakterystyczny mroczny klimat, odbierający widzowi nadzieję, wzmacniający wrażenie wszechobecnego zła, potęgujący uczucie napięcia i nerwowości. Tym samym niemal pozbawiono obraz poczucia humoru, które stanowi tym razem jedynie niezbyt częsty przerywnik pomiędzy kolejnymi przygodami bohaterów. „Insygnia Śmierci” są zdecydowanie najlepszym filmowym epizodem sagi, dzięki któremu twórcy są w stanie zainteresować nie tylko całe zastępy potteromaniaków, lecz również przeciętnego widza (mugola), który jak dotąd nie miał wiele wspólnego z czarodziejami z Hogwartu.
Niedziela (7.09), TVP 2, 23:25
Duchy Goi (2006)
Produkcja: Hiszpania, USA
Reżyseria: Milos Forman
Obsada: Javier Bardem, Stellan Skarsgård, Natalie Portman, Randy Quaid
Opis: Przełom XVIII i XIX wieku w Hiszpanii. Podczas gdy hiszpańska Święta Inkwizycja umacnia swoją pozycję i zaostrza walkę z heretykami i wyznawcami liberalnej myśli oświeceniowej, we Francji wybucha rewolucja, a kilka lat później do Hiszpanii wkracza Napoleon pod sztandarami Wielkiej Rewolucji Francuskiej i wyzwolenia ludu z ucisku monarchii i Kościoła. Okupant jednak, zamiast wyzwolenia i wolności, przynosi tylko okrucieństwo i prześladowania. Niedługo potem angielski generał Wellington na czele potężnej armii przegania Francuzów, po czym następuje przywrócenie monarchii oraz... Inkwizycji. Na tle tych burzliwych wydarzeń śledzimy losy ojca Lorenzo, zagadkowego członka Świętego Oficjum, zafascynowanego młodziutką muzą Goi - Ines, która na skutek fałszywego oskarżenia o herezję uwięziona zostaje w lochach Świętej Inkwizycji. Obserwatorem i katalizatorem zdarzeń jest Francisco Goya, nadworny malarz królewski, który żyjąc z portretowania wpływowych ludzi, "po godzinach" z pasją uwiecznia zwyrodnienia Inkwizycji, okrucieństwa wojen, barbarzyństwo i głupotę ludzką.
Rekomendacja Filmosfery: „Duchy Goi” to ostatni jak do tej pory film nakręcony przez słynnego reżysera Milosa Formana. Choć jest nieco gorszy od paru poprzednich obrazów tegi reżysera, stanowczo nie można o nim powiedzieć, że jest zły (bo w końcu który film wygrałby w porównaniu z takimi klasykami jak „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Amadeusz” czy „Hair”?). Film stanowi ciekawe studium działalności hiszpańskiej Świętej Inkwizycji: możemy na własne oczy zobaczyć, jakie brutalne metody stosowała ona w celu wydobycia „prawdy” od przesłuchiwanych osób. Nietrudno dopatrzeć się tutaj metaforycznego nawiązania do sytuacji, jaka miała miejsce w socjalistycznej Czechosłowacji w czasach, gdy Forman jeszcze tam mieszkał. „Duchy Goi” to film brutalny i mroczny, ale akcja jest tak wciągająca, że ogląda się go jednym tchem. Na uwagę zasługują kreacje aktorskie Javiera Bardema i Natalie Portman. Obojgu aktorom udało się tu stworzyć niezapomniane role i zarazem jedne z ciekawszych w ich dorobku artystycznym. Polecam „Duchy Goi” miłośnikom filmów kostiumowych, entuzjastom dzieł Milosa Formana oraz fanom talentu aktorskiego Javiera Bardema i Natalie Portman – każdym znajdzie w tym filmie coś dla siebie.
Wtorek (9.09), TVP 1, 21:25
Mamma Mia! (2008)
Produkcja: Wielka Brytania, USA
Reżyseria: Phyllida Lloyd
Obsada: Meryl Streep, Amanda Seyfried, Colin Firth, Pierce Brosnan, Julie Walters
Opis: Kinowa wersja musicalu z 27 piosenkami ABBY. Główną bohaterką „Mamma Mia!” jest dziewczyna wychowana samotnie przez matkę na jednej z greckich wysp. Dziewczyna nigdy nie dowiedziała się, kto jest jej ojcem. Sama znalazła trzech mężczyzn, którzy mogliby nimi być, i postanawia zaprosić ich na swoje wesele. Meryl Streep wcieli się w rolę mamy przyszłej panny młodej.
Rekomendacja Filmosfery (Barbara Wiśniewska): „Mamma Mia!” to jeden z moich ulubionych musicali. Jeśli tylko mam okazję, to bez chwili zastanowienia zasiadam do seansu. Film urzeka przede wszystkim swoją lekkością i przepiękną, malowniczą Grecją, która jest tłem dla opowiedzianej historii. „Mamma Mia!” to idealna produkcja, przy której można się zrelaksować i choć na moment zapomnieć o trudach dnia codziennego. A zapewni nam to muzyka ABBY w wykonaniu największych gwiazd Hollywood. W filmie śpiewa Meryl Streep, która pokazała wielki talent komediowy, a także kawał dobrego głosu. Ta wspaniała aktorka potrafi zagrać dosłownie wszystko i, co najważniejsze, jest w tym całkowicie autentyczna. Streep partnerują trzej świetni panowie - Colin Firth, Pierce Brosnan oraz Stellan Skarsgard. Każdy z nich jest potencjalnym ojcem córki głównej bohaterki. Oglądając „Mamma Mię!” ciężko jest wybrać swojego faworyta. Widać, że na planie wszyscy świetnie się bawili, a to bardzo mocno przekłada się na jego odbiór.
Czwartek (11.09), TVP 2, 22:40
Frost/Nixon (2008)
Produkcja: USA
Reżyseria: Ron Howard
Obsada: Frank Langella, Michael Sheen, Sam Rockwell, Kevin Bacon, Matthew Macfadyen, Oliver Platt, Rebecca Hall, Toby Jones
Opis: Fabuła filmu powstała w oparciu o serię wywiadów telewizyjnych, jakich prezydent Nixon udzielił Davidowi Frostowi w 1977 roku po legendarnej aferze Watergate, która doprowadziła do jego rezygnacji z funkcji prezydenta.
Rekomendacja Filmosfery: „Frost/Nixon” to film podejmujący tematykę, z którą częściowo mieliśmy już do czynienia w takich filmach jak „Nixon” czy „Wszyscy ludzie prezydenta”. Ron Howard miał jednak nieco inny pomysł na swoje dzieło – pokazał bardziej „ludzką twarz” byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Frank Langella perfekcyjnie wcielił się w postać Nixona: pokazał, że potrafi zagrać nawet najdrobniejsze subtelności, ale tak, by widz mógł je wychwycić. Również Michael Sheen świetnie się spisał w roli znanego dziennikarza, choć jego postać bywa momentami mocno denerwująca – być może jednak taki był tytułowy Frost, a Sheen po prostu umiejętnie wcielił się w tę postać. Film „Frost/Nixon” polecam wszystkim fanom filmów politycznych – obraz Rona Howarda zdecydowanie należy do tych z górnej półki w tej kategorii.